Bo to bardzo dobre miejsce
Sara76 napisał(a):Mam wrażenie, że ta katedra prezentuje się dobrze z każdej strony, a jak Agnieszka jest do tego na pierwszym planie to już w ogóle nie ma dyskusji
No no, w jakiejś super formie to wtedy nie byłam
Zmęczona zwiedzaniem
Zapraszam na ostatni odcinek.
5 kwietnia (niedziela): Pożegnanie z PragąPo obiedzie kręcimy się trochę po Josefovie. Oglądamy Synagogę Staronową - najstarszą czynną synagogę w Europie, zbudowaną w 1270 roku w stylu wczesnogotyckim:
I Salę Obrzędową - neoromański gmach zbudowany w latach 1911–1912:
Tuż obok znajduje się Stary Cmentarz Żydowski. Zaglądamy przez kraty:
Jest to najstarszy zachowany kirkut w Europie (drugi jest sarajewski). Dokładna liczba grobów nie jest znana, szacuje się ją na około 12 tysięcy.
Za chwilę znowu jesteśmy na Moście Svatopluka Čecha:
Schodami wspinamy się w miejsce, gdzie stał pomnik Stalina:
a obecnie znajduje się metronom:
Nie wiem, o co chodzi z tymi butami, ale to ponoć jakaś tradycja
Stalina już dawno nie ma, a w miejscu pomnika powstał skatepark:
Ale świadomość tego, co tu stało, pozostawiła ślad w języku... Podobno młodzież, która przychodzi poszaleć tu na deskach, mówi, że idzie na Stalina
Warto tu przyjść przede wszystkim dla widoków. Cieszymy się, że słoneczko zaświeciło
Patrzymy na Wełtawę, żegnamy się powoli z rzeką i z Pragą...
Przypominają mi się widoki z Góry Gellerta w Budapeszcie, chociaż tutaj jesteśmy niżej.
Chyba źle oszacowałam.... W tym mieście jest więcej niż sto wież
Powoli opuszczamy Letnę (Letenske sady). Żegna nas cudna wiewióra
:
Znowu jesteśmy na Małej Stranie i znowu patrzymy na Hradczany:
Który to już raz?
Przejdziemy się jeszcze uliczkami tej malowniczej dzielnicy Pragi. To spacer pożegnalny - miejsca, które już pokazywałam. Rynek Małostrański:
Jedna z uliczek pod wzgórzem hradczańskim:
Ostatnie wypite w Pradze piwo musi być zielone
W końcu to wielkanocny specjał
Zmierzamy w stronę przetestowanej restauracji "U sedmi Švábů".
Mimo że jest wcześnie (koło 17:30), kończymy nasz spacer. Chyba jesteśmy już zmęczeni intensywnym zwiedzaniem
Przez te 4 dni zrobiliśmy mnóstwo kilometrów. Żałuję, że nie mamy krokomierza jak Mysza
O włączeniu endomondo jakoś nie pomyśleliśmy...
Jedziemy jeszcze tramwajem do stacji metra Anděl, bo to ponoć ciekawe miejsce.
Stacja została otwarta w 1985 roku jako Moskevská (Moskiewska). Zbudowana jest w stylu socrealistycznym. Nazwa stacji była częścią propagandy przyjaźni czechosłowacko-radzieckiej. Otwarto ją w tym samym dniu, kiedy w Moskwie oddano do użytku stację Prażskaja (Praska).
Na peronie można zobaczyć tablice z brązu przedstawiające motywy socrealistyczne (przyjaźń czechosłowacko-radziecką, wspólną walkę o pokój światowy itp.):
Stalina w Pradze już nie ma, ale stacja Anděl (przynajmniej już nie Moskevská
) stoi i ma się dobrze...
Muszę przyznać, że wygląd peronu, przypominający wnętrze stacji kosmicznej z lat 80-tych
, podoba mi się:
Nie jest tak kolorowa jak stacje w ścisłym centrum. Oszczędna w formie, na swój sposób elegancka... No i ma ciekawą historię
I tym akcentem przyjaźni
kończę relację
Pozostaje nam jeszcze dojechać do pensjonatu, zrobić zakupy w Tesco (tak, tak; sklepy są tu otwarte nawet w Wielkanoc, i to nie tylko w centrum) i powoli się pakować... Jutro rano opuszczamy piękną czeską stolicę.
Wyjeżdżając, mam spory niedosyt. Nie udało nam się dotrzeć na Žižkov i zobaczyć wieży telewizyjnej. Nie widzieliśmy też głowy Kafki - rzeźby Černego, czego nie mogę najbardziej odżałować
Ogrody Wallensteina, na których mi bardzo zależało, były zamknięte. Pocieszam się, że początek kwietnia to nie najlepszy czas na zwiedzanie ogrodów
Wrócimy tu (na pewno!) w miesiącu, w którym jest bardziej zielono, bo chciałabym włóczyć się uliczkami Pragi, nie trzęsąc się z zimna, jak to czasami bywało
Ale nie ma co narzekać - pogoda (patrząc na to, co w tym czasie działo się w Polsce) i tak nam się udała, bo przede wszystkim przez te 4 dni nie spadła ani kropla deszczu, a na początku kwietnia można to uznać za sukces
Słońca też mieliśmy trochę, tylko te temperatury oscylujące koło 5 stopni...
Tak czy inaczej, jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyjazdu i na pewno do Pragi wrócimy. Już na spokojniej, wiele miejsc z "must see" mając zaliczonych. Tak, żeby bezstresowo sobie pochodzić, nic nie musieć i poczuć "ducha Pragi"
Zdaję sobie sprawę, że nie była to relacja z najbardziej pożądanego o tej porze roku roku kierunku
, ale gdy ją zaczynałam, nie sądziłam, że pisanie zajmie mi tyle czasu
Tym większe brawa należą się tym, którzy dotarli do końca
Bo to już jest....
KONECDzięki!