Czwartek 2 Kwiecień – Poznań/Branisovice
Generalnie to nie mam na co narzekać jeśli chodzi o szczęście. Czasami jest bardziej kulawe niż normalnie, ale generalnie jest ok.
2 kwietnia rano było kulawe.
Od samego rana padał śnieg. Zimno ze aż oczy marzną, a ja stoję na balkonie w kąpielowych gaciach gotowy do wyjazdu od mamusi na te termy i oczom nie wierze. Tak se myślę, dzizus, ja tu na wakacje mam jechać, przecież chmurka mówiła ze Wielkanoc ciepła będzie, przecież ona mnie zameczy. Syn się cieszy, mówi
…Tata zostańmy jeszcze u babci, pojeździmy za domem na nartach.
To wystarczyło, mowie pakować się i jedziemy, śnieg nie taki straszny na pewno dam rade.
Po śniegu nie jeździłem od jakiś 15 lat, teraz miałem szanse nadrobić wszystkie te lata w drodze do Branisovic, bo tam tez zaplanowaliśmy pierwszy postój z atrakcjami.
No i pojechaliśmy.
Z Poznania do Leszna tragedii nie było, droga czysta. Wrocław biały ze hej.
wroclaw
Na parkingu przed zjazdem na autostradę (chyba to była autostrada) stoją 3 piaskarki i tłum ludzi. Panowie chodzą, szurają nogami po asfalcie i sprawdzają czy już czas na wyjazd. Dziewczyny wysłałem na siku, no bo to przecież już 100 km to czas najwyższy. Wyciągam telefon i robię zdjęcie. Panowie paczom na mnie jak na debila, nie wiedza ze ja tu relacje robię. Aaa, panowie wymienili na nasz temat kilka poglądów z przecinkami, ale nie warto komentować.
W radiu trąbią ze same wypadki i proszą o ostrożność, a ja jak ostatnia koronka (wyraz zapożyczony z chorwackiego: cipka) z letnimi oponami i zimowymi skarpetami na kola pcham się w góry. Przejechaliśmy jakieś 10 km za Wrocław, a tam normalnie inny kraj. Cieplej jakoś i śniegu nie ma. Miałem jechać przez Hradec-Kralove bo lepsza droga i odśnieżona pewnie będzie, ale co tam jedziemy na Kłodzko/Boboszów. W Branisovicach byliśmy o 16, pora dobra na rozpakowanie i szybki rekonesans co, gdzie i jak.
Zatrzymaliśmy się w Krcma u Cisarske Cesty bo jest blisko do AquaLandu Morawia, gdzie mieliśmy spędzić jutrzejszy dzień i przede wszystkim ma restauracje pod pokojami, gdzie możemy usiać i spędzić wieczór a nie kisić się w pokoju 2 na 2.
Sama Karczma to chyba przerobiony na mały hotel budynek starych lochów, bynajmniej do takowych można zajrzeć siedząc na dole w knajpie. Do okoła się jeszcze budowlańcy kończąc ogród i podjazdy. Cale miejsce zrobione jest ze smakiem i duża ilością drzewa co stwarza fajny charakter. Pokoje są duże i jasne, dodatkowo każdy ma swoja łazienkę i wannę dla maluchów. Obsługa bardzo mila, i pojawiają się znikąd kiedy ich potrzeba. A wszystko to, za całkiem przyzwoite pieniądze, 70E za 4 osoby, apartament dwu pokojowy i śniadanie w formie bufetu.
WP_20150402_19_28_28_Pro
WP_20150402_19_28_00_Pro
Ale najlepsze proszę Państwa jest jedzenie serwowane na dole w pubie, jest po prostu boskie. Porcje są ogromne i pyszne, piwo zimne i lokalne. W pierwszy dzień zamówiliśmy 4 zestawy obiadowe (zupa, drugie i napój), polowy nie daliśmy rady zjeść, nie mówiąc już o obiecanych deserach. Jeśli planujecie zatrzymać się gdzieś po drodze z Cro lub do Cro, to szczerze polecam. Bardzo przyzwoite miejsce do spania, dobre jedzenie i miejsce do relaksu czyli wszystko czego człowiekowi w podroży potrzeba.
WP_20150402_19_34_57_Pro
moravia (6)