Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wieków potrącanie czyli Czeska Majówka (2008)

Czesi byli trzecim narodem po Amerykanach i Rosjanach w kosmosie. Czescy badacze Otto Wichterle i Drahoslav Lim opatentowali w 1963 roku metodę produkcji miękkich soczewek kontaktowych i Czesi uważani są za wynalazców soczewek kontaktowych. Kostka cukru została wynaleziona w czeskiej miejscowości Dačice.
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 23.04.2009 17:56

Maslinko! Dzięki! Nie sądziłam, że jestem taka... przyciągająca ;) A camping bardzo sympatyczny - drewniane (tak je zapamiętałam, teraz jak patrzę na zdjęcia wydaje mi się, że tylko drewniane wykończenie) piętrowe domki nad jeziorem, na parterze kuchnia, a na dole i górze WC+umywalka. Prysznice w osobnym pawilonie. Cicho, spokojnie, sielsko. Plusk jeziora i wędkarze. Przynajmniej wtedy - na początku maja, bo pewnie latem ludzi tu więcej.

Obrazek

pozdrawiam :)
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 23.04.2009 17:59

Super miejsca :!: Też lubię czeskie klimaty . Kiedyś byłem na majówce w Czeskiej Kanadzie . Niby Czeski Krumlov jest najlepszy , ale mnie przypadł bardziej do gustu TELC :D
Pozdrav.
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 24.04.2009 20:45

Najpierw trafiłam do Danusi, a teraz do Ciebie i widzę, że kraj naszych sąsiadów to przydałoby się gruntowniej odwiedzić.

A teraz poproszę o kolejny odcinek :D:D :D

pozdrawiam
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 25.04.2009 07:37

Tymona napisał(a):
A teraz poproszę o kolejny odcinek :D:D :D

pozdrawiam


Już się robi :)

pozdrawiam :)
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 25.04.2009 08:45

Szczytny cel w Rudawach Czeskich - Klinoviec (1255mnpm)

Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego.
Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie.
W dolince potok mały jako potok mały.
Ścieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze.

(W.Szymborska)


Obrazek


Ścieżka owa prowadzi nas przez Czeskie Rudawy, potok szemrze, a nad nami majaczy szczyt - Klinoviec. Nasz cel. Cel zostanie osiągnięty, aczkolwiek zamiar nie do końca się powiedzie. Z braku czasu bowiem nie wchodzimy na szczyt, ale wjeżdżamy kolejką (która w niektórych wzbudza pewne obawy, chwalebnie przezwyciężone).


Obrazek


Płyniemy sobie więc na drewnianym krzesełku sunącym nad ziemią, lasami, wzgórzami, znad których rozpościera się coraz szersza perspektywa, aż do górnej stacji na Klinovcu.


Obrazek

Tam zimny wiatr zagania nas do baru, gdzie rozgrzewamy się tradycyjnymi napojami, np. herbatą. Z cytryną. Druga część grupy nie ma tak dobrze. Zostali przytrzymani na dolnej stacji przez pana przewozowego, który się nie może doliczyć ludzi i biletów popełniając czeski (a jakże!) błąd.
W końcu jednak wszyscy szczęśliwie docierają na górę, aby za chwilę zacząć wędrówkę w dół.

Obrazek

Szlak jest szeroki, wiedzie narciarską trasą zjazdową, miejscami idziemy po zbitym śniegu, czasami po darni, podziwiając łagodne łuki Rudaw. Schodzimy do przygranicznej osady, jeszcze piwo w stylowej knajpce (dlaczego powiewa flaga radziecka obok czeskiej?) i już wkraczamy na mostek z herbem Niemiec. Czyli na granicę, której nie ma...

Obrazek

Chwilę spędzamy w Niemczech, ale szybko przegania nas gwałtowna ulewa i znów wracamy do Czech.

Obrazek



La Belle Epoque w Karlowych Warach

Jesteśmy w Karlowych Warach. A może w Karlsbadzie w czasach La Belle Epoque? Zresztą, to właściwie to samo. Widok szeregów dorożek stojących wzdłuż nabrzeża z dorożkarzami w cylindrach i długich płaszczach zapowiada podróż w czasie.


Obrazek

Przy głównych promenadach, biegnących wzdłuż rzeki Tepla, stoją potężne XIX-wieczne kamienice. Białe, gipsowe ozdoby fasad lśnią w słońcu niczym lukier na torcie, do tego wieżyczki, kopuły, kolumny.

Obrazek
Obrazek

Neobarokowo, neorenesansowo, klasycystyczne i secesyjnie. Po uliczkach, którymi wędrujemy spacerowała kiedyś cała śmietanka dawnej Europy: Chopin, Mickiewicz, Norwid, Dumas, Beethoven (ach, scena z Wiecznej Miłości!), Goethe, Piotr Wielki, Karol Marks, i wiele innych sław, arystokratów, mieszczan, kokot czy niebieskich ptaków.

Obrazek

W XIX Karlsbad stał się bardzo modny, szczególnie w kręgach rosyjskiej arystokracji, czego następstwa widać do dziś (architektura, rosyjscy goście i mieszkańcy)

Obrazek

Miasto jednak powstało znacznie wcześniej - zostało założone w 1350 r przez Karola IV, który ponoć odkrył lecznicze źródło podczas polowania. Właściwości wód wykorzystywano już w XIV w. Wtedy zalecano parzące kąpiele w 50-70st. C. , co zapewne szczególnie korzystnie na ludzi nie działało.

Obrazek
Obrazek

Dopiero w połowie XVIII w. zaczęto pić tryskające tu wody, ale dopiero Jan Becher, miejscowy lekarz, w roku 1789 ustalił jej korzystną dawkę (przedtem pito i po 2l dziennie z opłakanym skutkiem dla zdrowia). Opracował też recepturę 13 wody - Becherovki (ziołowy likier zawierający specyficzną gorzką mieszankę około 32 ziół i przypraw, 38% alkoholu)


Obrazek
Obrazek

Przemierzamy nadrzeczną promenadę, przechodzimy pod misternymi kolumnadami, które kryją źródełka z leczniczą wodą. Najpiękniejsze to Sadova z misternie kutego żelaza zaprojektowana przez wiedeńskich architektów oraz Mlynska Kolonada z wysokimi marmurowymi arkadami.

Obrazek

Kolumnada Vridelni kryje słynny gejzer - blisko 2 tys. litrów wody o temperaturze 73 st. C. wypływających z głębokości prawie 3 tys. m wyrzucanych co minutę na wysokość 12-15 m robi wrażenie.


Obrazek

Na Kostelnim namesti wstępujemy do barokowego Kościoła św. Marii Magdaleny, gdzie zwracają uwagę gotyckie figury Madonny. Obok kościoła ukrył się kolejny Nepomuk.

Obrazek

A spod jego figury rozpościera się piękny widok na wzgórza otaczające miasto - a to nasz kolejny cel. Zakosami podchodzimy na Wzgórze Diany (a niektórzy podjeżdżają kolejką), skąd rozpościera się wspaniała panorama uzdrowiska - dopiero stąd można dojrzeć jak Karlowe Wary są ściśnięte między zielonymi wzgórzami, widać szeregi kamienic, złoto-niebieską cerkiew, basen na tarasie hotelu, promenadę...

Obrazek

Jeszcze chwila na posiłek i wskakujemy na Jeleni Skok (stąd, wedle legendy, jeleń skoczył i wskazał Karolowi ciepłe źródła). I już ruszamy w dół, aby zdążyć zwiedzić przed zamknięciem cerkiew św. Piotra i Pawła, która została ufundowana przez szlachtę rosyjską w XIXw i jest największą cerkwią w Czechach. Widać, że nadal odwiedza ją sporo wiernych, pali się wiele świec, widać ślady po niedawnej Wielkanocy.


Obrazek

Teraz już najwyższy czas na relaks. Przysiadamy w jednej z licznych kawiarenek przy promenadzie, gdzie pan kelner ma fochy, a Cienie Danych Wielkich snują się dookoła. Może to jednak tylko złudzenie. Może to tylko naelektryzowane powietrze przed burzą, która zaraz zapędzi nas gradem pod kolejną bajkową kolumnadę z widokiem na równie bajkowy, różowo kwitnący park.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Gdy opuszczamy Karlsbad, miasto lśni po niedawnej ulewie. Widać, że wracamy z wód...
Jacynty
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 578
Dołączył(a): 13.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacynty » 25.04.2009 09:34

mkm napisał(a):Super miejsca :!: Też lubię czeskie klimaty . Kiedyś byłem na majówce w Czeskiej Kanadzie . Niby Czeski Krumlov jest najlepszy , ale mnie przypadł bardziej do gustu TELC :D
Pozdrav.

mkm, znacznie bliżej masz również uroczy Stramberk..

gdzie pozostała średniowieczna drewniana zabudowa,a pod Troubou możesz pokosztować obcięte przez Tatarów uszy.
pozdrav
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 25.04.2009 21:36

Karlove Vary w wiosennej scenerii są zdecydowanie piękniejsze 8) , niż te z moich listopadowych spacerów - czyli muszę kiedyś jeszcze raz tam pojechać :) .

Klinovec - cóż, myliśmy blisko :wink: , bo przekraczaliśmy ganicę niemiecko-czeską tuż pod nim (przejście Oberwiesenthal - Boži Dar). Zwróciliśmy wówczas nań uwagę ze względu na narciarskie zapędy Uli i Grześka - zadymka śnieżna akurat wówczas zaczęła bielą otulć Krušne Hory, to pojawił się temat, czy warto którejś zimy wybrać się właśnie tu? Oczywiście, tylko na moment, bo mamy jednak dużo bliżej Pec pod Śnieżką, Szpindlerowy Młyn i inne całkiem fajne miejsca, a jak się wykroi trochę więcej czasu i kasy, to i tak zwyciężają Dolomity. Więc gdzież tu poważniej myśleć o Klinovcu?
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 26.04.2009 21:28

Pięknie, nastrojowo, melancholijnie. Uzdrowiska żyją nadal i zawsze mnie to zaskakuje - w tym naszym agresywnym XXI wieku są jak mieszanka uspokajająca na rozedrgane nerwy :) Jak Becherowka 8)
rbogi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 731
Dołączył(a): 25.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) rbogi » 11.05.2009 23:13

Świetna relacja , oprawiona pięknymi fotkami.
Również ja polubiłem czeskie klimaty i lubię co jakiś czas odwiedzić naszych południowych sąsiadów , tym bardziej że do granicy mam tylko kawałek (przy dobrej pogodzie z okna widzę szczyty czeskich Beskidów).
A jeżeli chodzi o św. Jana Nepomucena to z racji wielowiekowego powiązania Śląska z Czechami i na naszych terenach o figury tego świętego nie trudno.
pozdrawiam :)
trinity
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 421
Dołączył(a): 07.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) trinity » 12.05.2009 07:19

Superowo:) ja też lubię klimaty czeskie i miło powspominałam wypady do tego urokliwego zakątka. Choć najpiękniejszym miastem uzdrowiskowym dla mnie są Frantiskove Lazne- cud, miód:) Świetna relacja:)
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 28.05.2009 05:48

Trochę zakurzyłam tę relację, no bo to lato się zbliża i inne klimaty w głowie... Ale dla porządku - kontynuuję i zakańczam :)

:)
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 28.05.2009 05:57

3.05.2008
Czternastu Świętych Wspomożycieli


Wśród łanów rzepaku i kwitnących sadów jedziemy przez Niemcy w stronę średniowiecza.

Po najzieleńszym wzgórzu,
najkonniejszym orszakiem,
w płaszczach najjedwabniejszych.

Do zamku o siedmiu wieżach,
z których każda najwyższa.

Na przedzie xiążę
najpochlebniej niebrzuchaty,
przy xiążęciu xiężna pani
cudnie młoda, młodziusieńka (...)

Tak sobie przemile jadą
w tym realiźmie najfeudalniejszym.

Onże wszelako dbał o równowagę:
piekło dla nich szykował na drugim obrazku.
Och, to się rozumiało
arcysamo przez się

(W.Szymborska)


Obrazek


Zanim jednak nastąpi Sąd Ostateczny zdążymy jeszcze wstąpić do niemieckiej wioski Vierzehnheiligen (dosłownie: 14 świętych), nad którą wznosi się potężny kościół cystersów pod wezwaniem Czternastu świętych wspomożycieli. Jest on autorstwa Johanna Balthasara Neumanna (ur 1687 w Chebie), który był niemieckim budowniczym i inżynierem wojskowym, jednym z głównych architektów baroku i rokoko w Niemczech. Kościół jest utrzymany w stylu późnobarokowym. W jego wnętrzu nie ma ani jednej linii czy płaszczyzny prostej, zdobienia są pełne przepychu. Wnętrze ma subtelne, pastelowe kolory. Uważany jest za kwintesencję niemieckiego baroku.

Obrazek

Spośród licznych świętych w poczet Czternastu Świętych Wspomożycieli, Kościół zaliczył tych, których wstawiennictwo u Boga uznał za wyjątkowo skuteczne, szczególnie w wypadku chorób. Ich kult sięga XIV wieku i jest związany z epidemią dżumy. Święci Wspomożyciele w ekstatycznych pozach stoją na fasadzie kościoła, wysoko, jak najbliżej Nieba:

Obrazek

Krzysztof - patron nagłej śmierci
Katarzyna z Aleksandrii - patronka od bólu gardła i głowy
Barbara - pomocna w godzinie śmierci i utrapienia
Jerzy - patron rycerzy, chroniący zwierzęta przed chorobami
Błażej - patron od nagłej śmierci i bólu gardła
Cyriak - chroniący od opętania
Małgorzata z Antiochii Pizydyjskiej - chroniąca od bólów porodowych
Dionizy - chroniący od bólów głowy
Wit - od chorych na epilepsję
Idzi - patron trudnej spowiedzi
Pantaleon - chroniący od strasznych chorób
Achacy - patron od chorób
Eustachy - patron rycerzy i ludzi w potrzebie
Erazm - patron ludzi doznających wielkich bólów fizycznych

Obrazek

Nad nami święci, a wokół świąteczny nastrój, bo to i święto dzisiaj nam nastało - w kościele uroczysta msza, ze wzgórza widać sunącą polną drogą procesję, a przy drodze kamienny krzyż. Świętość wśród zwyczajnościl. Preludium tego, co nas za chwilę spotka w Bambergu. Sacurum pełne tajemnic i profanum w wielu odcieniach. Średniowiecze.



Realizm najfeudalniejszy czyli Bamberg

Bamberg jednak nie wita nas mrokiem średniowiecza, ale słonecznym przedpołudniem. Eleganccy przechodnie leniwie snują się deptakiem nad rzeką Regnitz. Promenada biegnie tuż nad wodą, nic więc dziwnego, że Bamberg bywa nazywany Małą Wenecją.

Obrazek

Powoli wspinamy się kamiennymi uliczkami do najstarszej części miasta. Pierwsze wzmianki o Bambergu pojawiły się już w roku 902. W 1007 król Henryk II założył w Bambergu biskupstwo, przy którym w XI wieku powstała szkoła przykatedralna. Nauczali w niej wybitni humaniści europejskiego średniowiecza, m.in. Durand z Leodium, William z Ebersbergu i Ezzo z Bambergu. Architektura średniowiecza została tu wspaniale zachowana - rozległy plac okolony skrzydłami pałacu biskupiego, łukowate bramy, opactwo benedyktyńskie i wreszcie wspaniała katedra pw. Św. Piotra (jedna z najważniejszych niemieckich katedr, początkowo romańska, a w 1112r przebudowana w stylu gotyckim) cofają nas do wieków średnich.

Obrazek

Można poczuć tamtą atmosferę, gdy pod ścianami siedzieli żebracy, klerycy prędko przemierzali plac, dostojnie się nosili dostojnicy, czasem przemknął jakiś rycerz, czasem wędrowny rybałd śpiewką uraczył, rozdarte przekupki zachwalały swoje towary. "A poza tym rzeczy biegły swoim przyrodzonym porządkiem. Trwały wojny. Mnożyły się zarazy, szalała mors nigra, szerzył się głód. Bliźni zabijał i okradał bliźniego, pożądał jego żony i generalnie był mu wilkiem" (A.Sapkowski) Jedyne co było pewne, to Sąd Ostateczny. Stąd pewnie taka maestria jego przedstawienia w północnym tympanonie tzw. portalu książęcego katedry.

Obrazek

To scena niczym z teatru, z żywymi i ekspresyjnymi postaciami błogosławionych i potępionych, pośród których króluje Chrystus wsparty na kolumnie, ukazujący swoje rany. Dopełnieniem sceny Sądu Ostatecznego są posągi Eklezji po stronie sprawiedliwych i Synagogi po stronie potępionych. Figura Synagogi z przewiązanymi oczami, dzierżącą złamana włócznię i połamane wypadające tablice Mojżeszowe, jest postacią spowitą w półprzeźroczystą suknię, odsłaniającą powabne i piękne ciało. To chyba pierwsze przedstawienie od czasów antycznych postaci pełnoplastycznej opracowanej z każdej strony.

Obrazek

Również frontowy portal katedry przedstawia wyraziste postacie świętych. Wnętrze onieśmielają majestatem i przestrzenią. Znajdujemy tu wiele cennych zabytków m.in. tzw. Jeźdźca bamberskiego uważanego za pierwszy, po okresie antycznym, przykład monumentalnego pomnika konnego. Co więcej, dzieło to jest jednym z pierwszych przykładów gdzie twórca dokonał studium końskiego rzędu.

Obrazek

Usytuowany przy południowym filarze chóru zachodniego noszącego wezwanie Św. Jerzego pozbawiony zbroi jeździec może być wizerunkiem jednego z władców lub świętych. Nieopodal Jeźdźca znajduje się grobowiec papieża Klemensa II, a w głębi, w bocznej nawie ołtarz Wita Stwosza. Mrok i przestrzeń. A za murami słońce i zgiełk.

Obrazek

Spacerkiem ruszamy ulicami miasta. Nad kanałem pyszni się ratusz z bogato zdobioną barkową fasadą: białe rzeźby na froncie i kolorowe freski na bocznych ścianach. Z jednego z nich filuterny aniołek zwiesza nad wodę pucułowatą, nagle realną nóżkę...

Obrazek

Za brama ratusza Nepomuk bamberski. Wchodzimy na deptak, gdzie przelewają się tłumy, ogródki kawiarniane wypełnione są po brzegi, gwar targu, gdzie królują szparagi (sezon w pełni). Jak miło usiąść i być w tym tłumie, a jednocześnie obok. Patrzeć beztrosko z pewnego dystansu, bo to co się tu dzieje tak naprawdę jest dość odległe i nas nie dotyczy.

Obrazek

Chociaż nie... Bamberg ma tez związki z Polską - w 1121 biskup Otton z Bambergu rozpoczął misję chrystianizacyjną na Pomorzu Zachodnim. Z Bambergu pochodzili również niektórzy niemieccy koloniści, którzy osiedlali się w Wielkopolsce, stąd określenie osadników - bambrzy, co w polskim języku jest synonimem zasobności i bogactwa.

Obrazek

Ale teraz Bamberg jest już za nami. Zostaje w pamięci jako melanż sacrum i profanum, słońca i mroku, współczesności i średniowiecza...



Drzemiące miasto Cheb

Dzień zamykamy w najbardziej wysuniętym na zachód czeskim miasteczku - Chebie nad rzeką Ohry. Miasto właśnie ucięło sobie popołudniową drzemkę. Cicho jest wokół rynku i okolicach z tzw. Špalíčekiem czyli zespołem średniowiecznych kamieniczek po kupcach żydowskich XIII i XIV wieku (zbudowanych na miejscu średniowiecznych straganów). Ale jak to bywa z pozornym spokojem, za szczelnie zamkniętymi oknami można znaleźć najdziksze namiętności. Robert zwraca naszą uwagę na renesansowy pałac Albrechta z Valdštejn (Wallenstein), który doświadczył dramatycznych kolei losów, był największym dowódcą wojsk cesarskich w Wojnie Trzydziestoletniej, by w końcu stracić poparcie cesarza Ferdynanda i zostać zamordowanym przez własnych oficerów, właśnie w Chebie. Dzieje ma miarę tragedii szekspirowskiej. Na głupi więc dowcip Historii, zakrawa fakt, ze jego postać najbardziej się kojarzy z postacią złego Księcia Pana z "Rumcajsa".

Obrazek

W rynku pluszczą dwie fontanny, w tym jedna z sikającym rycerzem (hehe, coś nam to przypomina, ale ten tu ma nieporównywalna klasę do naszego wybryku natury). Jeszcze na chwilę zatrzymujemy się przy fosie i bramie do zamku Fryderyka I Barrbarosy. Ciekawy jest też kościół pw. Św Mikołaja, który cechy barokowe zawdzięcza urodzonemu w Chebie Neumannowi.

Obrazek

Pełni wrażeń po tych peregrynacjach Historii, wracamy na camping, gdzie czeka nas ognisko. Po czym wszyscy się świetnie bawią. Tu i tam. Tak i siak.



4.05.2008
Mariańskie Łaźnie pełne wód


W drodze powrotnej mieliśmy jeszcze zakosztować wód we Franciszkowych i Mariańskich Łaźniach. Niestety czas pozwolił na odwiedzenie tylko do tego ostatniego uzdrowiska. W przeciwieństwie do Karlowych Warów, tutaj tryskają zimne źródła (ponad 100). Z trzech wielkich czeskich uzdrowisk Marienbad jest najmłodszy.

Obrazek

Rozwinął się dopiero w XIXw, ale też bywali tu znakomici goście: Goethe, Chopin, Wagner, Strauss, Kafka, Freud, Edison, król Edward II, a Mark Twain nazwał je najmilszym i najnowocześniejszym miastem na kontynencie.
Wśród zabytków na uwagę zasługuje cerkiew prawosławna św. Włodzimierza z 1902 r. z niezwykle bogatym ikonostasem otoczonym ceramicznymi mozaikami, gdzie wstępujemy w pierwszej kolejności wabieni dźwiękiem trąbki, która przywołuje wiernych na mszę, jako, ze dziś niedziela.

Obrazek

A na deptaku w Marienbadzie spokój niedzielnego przedpołudnia. Pijalnia w białej kolumnadzie, z ażurową, metalową konstrukcją, szeregi eklektycznych kamienic kipiących od dekoracji. W parku posągi roznegliżowanych nimf hojnie lejących wody z dzbana. Równie hojnie rozlewają wodę w Pijalni - jednak ani nimfy, ani roznegliżowane, tylko stateczne panie w firmowych uniformach.

Obrazek

Można spacerować sącząc wodę z porcelanowego kubeczka z dziobkiem i podziwiać dawne i nowe: architekturę lub pamiątki (dzbanuszki, kartki, breloczki itp. Itd.), podglądać nieskromne obrazki w fotoplastykonie lub senne spacery kuracjuszy. Nagle wszyscy zaczynają zmierzać ku fontannie. O 11 bowiem zaczyna się spektakl - fontanna tańczy i gra strzelając kroplami, strumieniami, bryzą. Cały świat Marienbadu skupia się wokół. Jeszcze ostatnie akordy i znikamy z tego miejsca unosząc zapach wody, dźwięk muzyki, widok placu z kolumnadą, smak oplatków...

Obrazek

Do wód jeździło się z różnych powodów. Po zdrowie, odpoczynek, spokój, albo po zupełnie coś innego. I wracamy z wód do domu uwożąc to, co udało się zyskać - zdrowie, odpoczynek, spokój, albo też zupełnie coś innego...

Obrazek
Ostatnio edytowano 28.05.2009 11:30 przez Jo_Anna, łącznie edytowano 2 razy
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 28.05.2009 07:18

Jo_Anna napisał(a):Trochę zakurzyłam tę relację, Ale dla porządku - kontynuuję i zakańczam :)


Całe szczęście, że zachciało Ci się porządków :D Już myślałam, że kolejnej podróży w czasie nie będzie, a tu taka miła niespodzianka.

Dzięki za relację i do następnego razu
:D :D :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 28.05.2009 10:59

Tymona napisał(a):
Jo_Anna napisał(a):Trochę zakurzyłam tę relację, Ale dla porządku - kontynuuję i zakańczam :)


Dzięki za relację i do następnego razu
:D :D :D


Dzięki za relację ....... i czekamy na tegoroczną Istrię :lol:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 28.05.2009 16:44

Wszystko co fajne szybko się kończy ale jest też nadzieja na nowe. Tak więc czekam.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czechy - Česko

cron
Wieków potrącanie czyli Czeska Majówka (2008) - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone