Chorwacja, nocleg w Wiedniu
Witajcie,
Streszczenie naszego pierwszego wyjazdu do Chorwacji.
Kilka podstawowych informacji:
- wszystko planowane dopiero miesiąc przed wyjazdem
- budżet na cały wyjazd 7000 – dwie osoby
- auto: Honda Civic z LPG
Wyjechaliśmy z Bydgoszczy o 6 rano w sobotę 30.08.2008. Około 12 przekroczyliśmy granicę w Boboszowie (wyglądało to na krótszą i mniej zakorkowaną trasę, aczkolwiek było trochę remontów i objazdów w Czechach). Około 16 dojechaliśmy do Wiednia. Tam zaczęły się pierwsze problemy. Miałem spisanych trochę adresów hoteli, ale jak się okazało te sprawdzone były albo zajęte albo drogie (średnio 100E). Po dłuższych poszukiwaniach trafiliśmy w końcu do Hotelu Cirrus. Warunki przeciętne, ale czysto. W dodatku mieliśmy auto gdzie zaparkować (tuż pod oknem naszego pokoju  ). W ten dzień już na nic nie było czasu, więc poszliśmy sobie spać. I to był dobry pomysł bo na drugi dzień naprawdę dużo prześlijmy i zobaczyliśmy. Hotel był przecznicę od stacji metra, które to jest według mnie jedynym słusznym, szybkim i w miarę tanim (5,5 Euro za osobę za karnet całodzienny) środkiem transportu we Wiedniu. Zaczęliśmy od odwiedzenie Belwederu, potem Schoonbrunn. W porze popołudniowej dotarliśmy do centrum i tam już chodziliśmy pieszo bo jest tam tyle do zobaczenia, że inaczej nie warto się tam poruszać. Koło Hofburga były jakieś koncerty więc tam byliśmy tylko przez chwilę. Wiedeń to przepiękne, czyste miasto. Uważam, że jest bardzo dostępne dla turytyki – mnóstwo ulotek, mapek, drogowskazów dla zwiedzających, Austriacy w dużej mierze mówią po angielsku. W Schoonbrunn nawet dali nagranie przewodnika po polsku (taki walkman).
Z Wiednia wyruszyliśmy około 6 rano w poniedziałek 1.09.2008. Miasto w korkach udało się opuścić koło 8 :/. Potem trasa Graz, ominięcie autostrady w Słowenii (dość trudno zjechać na zwykłą drogę ze względu na to, że i nawigacja i drogowskazy ciągle kierują na autostradę – sądzę, że to świadomy zabieg Słoweńców). Normalna droga bardzo pusta i do tego wzdłuż autostrady  Potem i tka wszyscy stoją w jednym korku bo autostrada jest jeszcze w budowie. Około 16 dojechaliśmy do Splitu. Autostrada chorwacka bez żadnego większego ruchu, a tym bardziej korków. Bilety na prom na Hvar były już tylko na 20.30. Wykorzystaliśmy ten czas na obiadek na morzem, wymianę EUR na kuny (Zagrebacka Bank – dobry kurs w porównaniu do około portowych kantorów). Na Hvar płynęliśmy już po ciemku. Dopływając do wyspy czuć już jej zapach – myślałem, że jakiś odświeżacz powietrza ktoś na promie rozpylił Pachniały głównie pinie, trochę lawenda i mnóstwo innych tamtejszych roślin.
Miejsce docelowe Ivan Dolac. Na pierwszy raz i w dodatku po ciemku droga dość trudna dla osób nie lubiących zakrętów. Plusem jest to że nie widać gdzie można wpaść Tunel – ok., spodziewałem się, że będzie bardziej wąski. Jednak droga z Pitve do Ivan Dolac to już niezłe przeżycie, bardzo wąsko, zakręty o promieniach nawet 180 stopni i do tego od razu z górki lub pod górkę. Bałem się, że jak kogoś mijałem to porysuje auto o skały, zresztą sądząc po wyglądzie tamtejszych aut to była słuszna obawa. W samym Ivan Dolac są trzy lice w tym dwie w dół, więc naprawdę łatwo trafiliśmy do miejsca docelowego – Villa tri palme Ivan Vrankovic (ma swoją stronę WWW). Płaciłem 30Euro za apartament (nr 2) w odległości jakiś 30 metrów do głównej plaży. Minusem apartamentu jest brak Klimy, ale wentylatory jak na wrześniową pogodę dawały radę.
Pobyt tam wyśmienity, nie za dużo ludzi, czysta woda, plaża kamienista (małe gładkie kamyki) a dalej skały, ale też można śmiało z nich schodzić do wody. Obiady warto jeść jedynie patrząc od strony morza w tej restauracji po prawej. Średnio za obiad dla dwóch osób z napiwkiem płaciłem jakieś 200. W miejscowości jeden dość dobrze zaopatrzony sklep, piekarnia czynna od 8 do 11. Potem ta sama Pani sprzedaje przy plaży Fast food, lody, grila. Wino kupowaliśmy w Pitve – 25-35 kn w zależności od dnia. W Ivan Dolac brali za Prosek 50 kn (koło sklepu). Urlop spędziliśmy odwiedzając na zmianę miejscowości Hvaru (Jelsa, Stari Grad, Hvar, Pitve, SW Nedjelia) i wylegując się na plaży.
Powrót wymyśliliśmy na piątek 12.09. bo chcieliśmy na jeden dzień w drodze powrotnej wstąpić do Parku Narodowego Plitvickie Jeziera. Wracaliśmy drogą do Sucuraju, która może nie była dla mnie niebezpieczna, co męcząca bo nie dało się tam za bardzo przekraczać 50 km/h, a czasem trzeba było jechać wolniej. 50 kilometrowy odcinek jechaliśmy około 70 minut. Potem jazda magistralą przez Makarską do Trogiru, zwiedzanie Trogiru, jazda do Plitvic. W niedzielę 14.09.2008 o 6 rano wyjazd do Polski. Po drodze 3 godzinny przystanek związany z awarią podnośnika od szyby. Po drodze sklep bezcłowy między Austrią i Czechami. W Bydgoszczy byliśmy na 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek.
W poniższej galerii kilka fotek. W razie pytań piszcie, również na maila: adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl.
Wiedeń
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/zuv ... directlink
Chorwacja
http://picasaweb.google.pl/PiotrSlomcze ... directlink