Witajcie Kochani Cromaniacy w mojej, 5-tej już relacji!
Makarska Riviera… Góry „wpadające do morza”… Błękity i lazury Jadranu…
Niektórzy mówią, że przereklamowana, że przeludniona, ale dla mnie piękna i mająca swój niepowtarzalny urok. Doceniłam to tak bardzo podczas tych wakacji, że uwielbiam Chorwację jeszcze bardziej niż to mogłam sobie wyobrazić.
To był nasz piąty wyjazd do Cro, ale zdecydowanie najlepszy!
Najlepszy, bo:
*w końcu nie był to wyjazd mega ekonomiczny (poprzednie takie były niekoniecznie uzależnione od nas)
*w końcu spasowaliśmy się z ludźmi, którzy byli z nami (za chwilę będę o tym pisać kto co i jak)
* wyjazd był mega luzacki i niczym spięty
* i ogólnie atmosfera całego wyjazdu była po prostu świetna.
Zapraszam Was bardzo! Trochę będzie się dziąło – będą motorówki i spokojne plażyczki, będzie fish picnic, plaża Nugal, Makarska, Dubrovnik i plaża, spacery itp. Itd.
W zajawce trochę opisu będzie, ale nie martwcie się, póżniej już większość zdjęć niż tekstu. Postaram się początek mojej relacji poprzeplatać losowo zdjęciami, żeby było przyjemniej czytać
Ale od początku.
W tym roku wybraliśmy na nasze wakacje w Cro Riwierę Makarską, a dokładnie Tucepi. Marzy mi się ten Hvar, lub Brac czy Korcula i w tym roku miała być któraś z wysp, ale nasi Sąsiedzi, którzy jeszcze nigdy nie byli w Cro, zaoferowali się, że w tym roku to jadą z nami na pewno.
Zaczęłam więc szukanie apartmanu mieszczącego 2 rodziny 2+2. Sasiedzi słyszeli od znajomych jakie to piękne widoki są w tej Chorwacji, bo „te góry schodzą prosto do morza”. Dlatego stwierdziłam, że przecież te kochane wyspy chorwackie nigdzie się nie wybierają, a przede mną jest jeszcze tyle wyjazdów do Cro, że w końcu zdążę je zobaczyć.
Z racji tego, że będą z nami podróżowały małe dzieciaki (8 lat, 5 lat, 4 lata i niespełna 2 latka) próbowałam znaleźć apartman w jakiejś cichej dziurze. Bratuś poszedł na pierwszy ogień. Niestety szukałam apartmanu dopiero w maju i szybko okazało się, że w żadnym domu w tej miejscowości nie ma miejsca dla nas wszystkich. Oczywiście było nam obojętne, czy to będzie jeden duży apartman czy 2 mniejsze, ale ważne było, żeby było w jednym domu.
Maili wysłałam mnóstwo! Odpowiedzi nie było zbyt wiele. Brela odpadała w przedbiegach, ponieważ postawiłam sobie jeden warunek: ma być pierwsza linia i po płaskim do plaży! Dlaczego? Nasze dzieciaki są bardzo ruchliwe i ciekawskie wszystkiego, więc ciągłe pilnowanie ich na schodach prowadzących na plażę nie byłoby zbyt komfortowe, a to przecież wakacje, więc po co się denerwować. Po drugie moja niespełna dwulatka lubi koło południa strzelić sobie drzemkę w wózku, więc znoszenie wózka po schodach naprawdę jest męczące jednocześnie pilnując drugie dziecko i nosząc wszystkie bambetle plażowe.
Aż w końcu odezwał się do mnie Ivo Čobrnič z Tučepi. Troszkę to Tučepi omijałam, bo byliśmy tam w 2014, ale jak zobaczyłam apartman w pierwszej linii, to od razu się z Tučepi przeprosiłam. Co prawda, to ścisłe centrum. Apartman jest w pierwszej linii przy marinie, ale ważne, że do plaży parę kroków i po płaskim. Okazał się to strzał w 10-tkę. Pokoje niezbyt nowe, nadgryzione zębem czasu, ale widok na Jadran cudny
Sąsiedzi byli zachwyceni miejscówką! I o to mi chodziło! Cieszyłam się, że nie poległam w tej kwestii jako organizator wyjazdu
Zapraszam niebawem na odcinek nr 1!