ODCINEK 2 – 15-16.08 (wtorek-środa) – PIERWSZA KĄPIEL, KONCERT, LENIWY DZIEŃW tym odcinku postanowiłam połączyć resztę pierwszego dnia z drugim, ponieważ wykorzystaliśmy je na kąpiele i snucie się po okolicy, dlatego nie będę zamieszczać zbyt wiele zdjęć. Kolejnego dnia będzie już o wiele ciekawiej, bo będą motorówki, ale zanim to nastąpi pokażę co robiliśmy przez te 1,5 dnia
Po rozpakowaniu wszelkiego naszego dobytku biegniemy czym prędzej na plażę. Oczywiście nasze dzieciaki nie za bardzo są skłonne do dłuższych spacerów, dlatego dziś plażujemy najbliżej apartmana. Patrząc w stronę mariny idziemy w lewo. Ludzi dużo, ale na pierwszy dzień jakoś wtopimy się w tłum. Później już będziemy plażować po prawej stronie od mariny, gdzie ludzi zdecydowanie mniej.
Dzieci zachwycone pierwszą kąpielą, a ja miałam ubaw, jak Sąsiedzi zachwycali się tą „czystą” wodą
Napisałam to słowo w cudzysłowie, ponieważ woda tutaj była już nieco zmącona. Normalne to jak tyle ludków moczy tutaj tyłki. Później już będzie o wiele lepiej…
Trochę popluskaliśmy się w wodzie więc wracamy do „domu” troszkę się naszykować i „uderzamy w miasto”.
Focimy widok z balkonu:
I idziemy tak naprawdę na pizzę, której nie zdążyłam cyknąć foty, bo zniknęła bardzo szybko, ale była pyszna
Robi się trochę nostalgicznie, bo przypominają mi się wakacje 2014, kiedy też byliśmy w Tucepi i krążyliśmy tymi samymi ścieżkami
Słońce powoli zachodzi
Ale Tučepi jeszcze nie zasypia, oj nie! Przekonamy się o tym za chwilę…
Po powrocie do apartamentu, dzieci zasypiają w ekspresowym tempie, a my zasiadamy na tarasie delektując się winkiem. Naprzeciwko nas jest mała scena, gdzie raz na jakiś czas odbywają się małe koncerty. W ciągu naszego pobytu były 3. Mimo tego, że imprezy odbywały się tuż pod naszym balkonem, nie przeszkadzało nam to w ogóle, ponieważ o godzinie 23 już było po wszystkim a nico później zasypiała cała wioska. Przy rezerwacji trochę się obawiałam, że będzie głośno, co może przeszkadzać dzieciom w spaniu, ale nic takiego nie miało miejsca.
Niestety centrum sceny było zagrodzone przez drzewo i na tym zdjęciu niewiele widać, ale wrzucę:
Trochę ludzi się zebrało, ale tak jak napisałam, po 23 snuły się już tylko jakieś pojedyncze postacie. Postaram się niedługo wrzucić tutaj filmik z koncertu.
W momencie kiedy zasypia wioska, zasypiamy i my…
Rano wstajemy zadowoleni, że pierwszy pełny dzień w Chorwacji przed nami. Nie marnujemy czasu, ale też nigdzie się nie spieszymy. Nic nie musimy, jesteśmy na wakacjach!
Robimy śniadanie i pijemy kawkę na balkonie z widokiem na morze i małe jachty:
Dziś znów idziemy na lewo plażować. Wybraliśmy tą samą miejscówkę również ze względu na to, że w pobliżu stoi pan, który wynajmuje łódki z silnikiem. Zamawiamy na jutro jedną sztukę dla całej naszej załogi.
Plażujemy w zasadzie cały dzień. Zdjęć mało, ale zabawa udana. Dzieci jak zawsze zachwycone
Idziemy w końcu zażyć kąpieli w pokojach. W międzyczasie podpływa Makarski Jadran – jeszcze będzie o nim mowa. Nie będziemy nim płynąć (na szczęście!), ale niewiele brakło.
Idziemy na kolację, ale najpierw lody:
Następnie bardzo ciężko nam znaleźć wolne miejsca w restauracjach. W końcu trafiamy na jedną mniej oblężoną knajpkę, co niestety świadczyło na jej niekorzyść. Zamawiamy lignje na żaru, małże, mięsne talerze, dzieciom jakieś frytki. Jedzenie okazuje się nie zbyt smaczne – kalmary gumiaste, reszta również, ogólnie zdarzało mi się o wiele lepsze rzeczy jeść w Cro. Zdjęcia jedzenia zrobiłam, ale telefonem męża, więc jak w końcu zgram je od niego z telefonu to uzupełnię.
Najedzeni, choć niekoniecznie usatysfakcjonowani, idziemy przejść się na koniec miejscowości w stronę Podgory.
Sorry za jakość zdjęć, ale po prostu nie potrafię fotografować w nocy. Próbowałam różnych programów w aparacie, ale wszystkie wychodziły tak:
Budynek widoczny na zdjęciu, to Willa Andrea, na której dachu umieszczona jest kamera internetowa:
Tutajjest link do niej.
I tak niespiesznie zmierzamy do apartmanu. Dzień dobiega końca. Jutro za to dzień pełen wrażeń: najpierw motorówki oczywiście z przygodami, a później Rybarska noč w Marinie Tučepi…