Żegnamy się z sąsiadami i oddajemy cumy.
Przy tym manewrze żeby nie kusiło staję za sterem – nie chcę więcej dotykać się cum.
Przy sterze jestem bezpieczna – nie nachylę się gwałtownie.
Okartowo zostaje za rufą.
Dziś warunki na jeziorze zupełnie inne niż wczoraj – słońce, maleńki wiaterek.
A że mnie boli i nie mam siły stać (o siedzeniu nawet nie wspominam – to odpada) to wyciągam materac na dziób i tam spędzam sporą część dnia.
Ania co jakiś czas wpada poleżeć ze mną.
Jezioro dziś spokojne, puste.
Tylko ptaki od czasu do czasu pojawiają się nad taflą.
I niestety znowu muszki .
Załoganci bawią się sterem a Kapitan tylko pilnuje czy nic nie napsują.
Much coraz więcej.
Tęsknimy za wiatrem który by je przegonił.