napisał(a) lechocz » 12.01.2015 15:43
Łukasz napisał(a):Też byłem kilkakrotnie (6). Na początku byłem zachwycony, potem coraz bardziej centrum mi zaczęło przypominać skansen dla turystów- tak jak by się upodabniało do Las Vegas. Z kolei peryferia mają swój urok. Nie ma tam też tłumów turystów. Ale z kolei smutno patrzeć w jakim to wszystko jest stanie. Też są tam potencjalnie piękne ulice, kanały i domy ale strasznie zaniedbane i niszczejące.
Dobrze jest radzić z zewnątrz ale gdybym ja był tam burmistrzem to nie prowadziłbym głupiej wojny z biedniejszymi turystami jak obecne władze tyko starał bym się zrewitalizować dzielnice oddalone od Bazyliki i Ponte Rialto, i rozbudował tam bazę turystyczną dla biedniejszych turystów. Bo teraz na hotel przy Canale Grande stać tylko bogatych a reszta ku utrapieniu władz przyjeżdża na dzień i wyjeżdża. Wtedy Wenecja miałaby pożytek i z bogatych i biedniejszych a miasto nie pogrążałoby się tak jak teraz.
A ja uważam natomiast, iż problem ratowania Wenecji najprawdopodobniej przekracza, przynajmniej na tę chwilę, wszelkie możliwości jakie obecnie wchodziły by w rachubę.
I to zarówno te finansowe jak i techniczne.
Całokształt działań związanych z ratowaniem Wenecji wymaga bowiem niebotycznych pieniędzy, których wyasygnowanie leży najprawdopodobniej, poza zasięgiem nie tylko samego miasta lecz, jak podejrzewam, w ogóle i państwa Włoch a nie wiadomo czy też i całej zjednoczonej Europy.
Ponadto uwarunkowania techniczne, niezbędne dla ratowania tego miasta-zabytku, są tam tak trudne do zrealizowania już w przypadkach pojedynczych obiektów a co tu dopiero mówić o całych ich kompleksie składającym się na żyjące przecież miasto.
Moim zdaniem, przy całym wysiłku ratowania Wenecji, należy głownie liczyć na dalszy rozwój nauki oraz zwiększone tym samym możliwości opanowania zjawisk fizycznych i przyrodniczych. Finanse natomiast, w takim przypadku, odgrywać będą drugorzędna rolę.
Smutne to ale chyba, niestety prawdziwe.
Dlatego też, cieszmy się więc urokami tego zjawiskowego miasta, gdyż nie wiadomo ilu następującym po nas pokoleniom będzie to jeszcze dane.