No to zaczynam ...
Pomysł, żeby w majówkę 2013 wybrać się do Wenecji pojawił się kilka miesięcy temu, kiedy otrzymaliśmy ciekawą, naszym zdaniem, ofertę z jednego z campingów.
W Wenecji byliśmy już (albo raczej dopiero ) 2 razy.
Za pierwszym razem była to kilkugodzinna wycieczka z Istrii, za drugim jeden dzień w drodze do Igrane.
Za każdym razem było to za mało .
Jak pewnie większość z Was wie najbardziej popularnymi metodami zwiedzania Wenecji w ciągu kilku dni jest zakotwiczenie gdzieś przed Wenecją (np. w hotelu Roy w Treviso - prawda Mysza ? ) i dojazd komunikacją miejską lub samochodem (parking całodobowy 28 euro) do Piazzale Roma, albo zamieszkanie na cypelku i "dopływanie" do Wenecji komunikacją miejską czyli tramwajami wodnymi z Punta Sabbioni (tę metodę doradzał nam swego czasu chyba największy autorytet odnośnie Wenecji na tym forum czyli mariusz w).
Podobnie jak poprzednim razem zdecydowaliśmy się na opcję nr 2 czyli camping w Cavalino Treporti.
Do wyjazdu namówiliśmy również naszych znajomych, tak więc skład ekipy przedstawiał się następująco: ja z małżowiną , syn Michał, bratanica męża Justyna (córka nasza oczywiście nie chciała z nami jechać i powiedziała, że ona chętnie węźmie te pieniądze, które mieliśmy na nią przeznaczyć ), znajowi w liczbie sztuk 5 (on, ona, ich 12 letnia córka Ania i syn z narzeczoną).
Wyjazd zaplanowaliśmy tradycyjnie na naszą ulubioną godzinę 4.30 dnia 27 kwietnia w sobotę.
Wyjechaliśmy o 4.56 - więc całkiem nieźle.
Podróż przebiegała bez przeszkód z drobnymi przystankami na żarełko i wsparcie dla autka.
Śniadanko w Czechach ...
Po ok. 14,5 godz. podróży zameldowaliśmy się na miejscu.
Jako, że spodziewaliśmy się dojazdu na miejsce w późnych godzinach wieczornych, ustaliłam z panią Eleną , że klucz będzie na nas czekał w umówionym miejscu, a zameldujemy się rano.
Na szczęście przyjechaliśmy 40 min. przed zamknięciem recepcji czyli ok. 19.20. Piszę na szczęście bo pani Elena rozpoznając w nas stałych klientów zaproponowała nam zamianę domku na większy po atrakcyjnej cenie.
Po obejrzeniu obydwu lokalizacji zdecydowaliśmy się skorzystać z tej oferty ...
No ale dosyć już tego pisania czas na zdjęcia.
W niedzielę rano zgodnie z planem udaliśmy się na przystań w Punta Sabbioni i po zostawieniu autka na parkingu (5 euro/dzień) zakupiliśmy stosowne bilety i bezpośrednią linią nr 15 po ok. 30 min. dopłynęliśmy do przystanku S. Zaccaria.
Wenecja jeszcze daleko ...
... i zupełnie blisko .
Zgodnie z planem podążamy w kierunku pkt-ów obowiązkowych czyli Placu Św. Marka. Chętnie darowałabym sobie tego typu miejsca, ale bratanica jest po raz pierwszy nie tylko w Wenecji ale w ogóle we Włoszech i wypada ją tam zaprowadzić ...
Na mostkach co jakiś czas pojawiają się carabinieri skutecznie odstraszając "profejonalnych" przedstawicieli światowej marki firm oferujących "oryginalne" produkty takich marek jak Prada, Louis Vuitton czy Ray Ban ... ...
Gondolierzy jak zwykle zapracowani ...
Po drodze mijamy kolejny "top" pkt. czyli Most wcale nie miłosnych Westchnień .
Ten tłum odstrasza ... Nie zapominam jednak, że sama go tworzę ...