Zanim dopadnie Was i mnie depresja przedwyjazdowa jeszcze trochę pozwiedzamy ... Przecież to dopiero trzeci z zaplanowanych siedmiu dni pobytu ...
Jak już wcześniej pisałam Padwie mówimy zdecydowane NIE ! Nie dajemy jej nawet szansy i nie planujemy odwiedzić jej jeszcze raz !
Rodzinka chce do domuuuu !
Ale nie ze mną te numery ! Co prawda pada deszczyk, ale ja jestem twarda. Jedziemy do Bassano del Grappa. To niecałe 50 km prawie "po drodze" na kemping. Postanawiamy, że jeśli nie przestanie padać to się nie zatrzymamy. A dlaczego właśnie tam wymyśliłam ? Chcę zobaczyć drewniany most Ponte degli Alpini zaprojektowany w 1569 r. przez niejakiego Palladio . Przyznaję ze skruchą, że do tej pory nigdy o nim nie słyszałam . Jeednakże w tej okolicy jest on obecny niemalże wszędzie. Wszystkie zabytkowe okoliczne wille, ba - cała Vicenza - to zabudowa jego autorstwa.
Jedziemy, jedziemy ... Z radością patrzę na coraz słabszy zaciek na przedniej szybie . Kiedy dojeżdżamy do Bassano przestaje padać zupełnie . Młodzi, którzy zdążyli przyciąć komarka nie są juz tak zachwyceni . Parkujemy na czuja wg nas blisko centrum. Niestety okazuje się, że nie mamy drobnych ... Nie ma jak opłacić parkingu . Próby rozmienienia banknotu kończą się przeglądaniem w okolicznych wystawach - jest 14.15, a sjesta kończy się o 14.30 . Przez przypadek znajdujemy pkt informacji turystycznej i pod nim postanawiamy poczekać na nieszczęsną 14.30 z nadzieją, że pracujące tam ludki sjesty sobie nie przedłużą .
Czekając rozglądamy się wokół. Już wiem, że to miasteczko mi się spodoba ...
Na szczęście informacja "otwiera się" punktualnie i po chwili zaopatrzeni w wiedzę i mapki udajemy się we właściwym kierunku ...
A szukamy "tego" ...
(zdjęcia z internetu bo mi takie nie wychodzą )
Ale zanim znajdziemy spacerujemy ...
Byliśmy już okrutnie głodni (jedno z nas głodne jest zawsze ). Jednak pani z tej piekarnio/ciastkarni mimo, że sklep miała w sensie fizycznym otwarty powiedziala, że ona kończy sjestę o 15.00 ...
Nie ma ludków - jak miło ...
Po kilku minutach ukazuje nam się wejście na most i fragment drewnianej kostrukcji ...
Widoki z mostu są niczego sobie . Zdjęcia oczywiście tego nie oddają .
Po drugiej stronie mostu namierzamy sympatyczny sklep z lampami. Na drzwiach z trudem odczytujemy artykuł, ze w sklepie tym kręcono scenę z V części Harry'ego Potter'a ...
Tuż obok zauważam jakiś sympatyczny zakątek. Niestety zasłania go grupka niedorostków ...
Postanawiam więc wywrzeć na nich "presję psychiczną" ... i po chwili pole widokowe mam czyste ...
Wracamy na most ...
Spacerujemy dalej ...
cdn ...