Po zajęciu warowni król obsadził ją załogą polsko-czeską pod dowództwem czeskiego rycerza Jaśka z Lamberku.
Ledwie kilka dni po tej nominacji Jaśko został otruty - zastąpił go Dobiesław Puchała z Węgrowa, zaś po nim funkcję tę sprawował Wojciech Malski herbu Nałęcz.
Kiedy niedługo potem główny trzon armii polskiej na czele z królem Władysławem opuścił Prusy Krzyżackie, pełniący urząd namiestnika zakonnego Henryk von Plauen postanowił zamek odbić.
Skończyło się szczęśliwie tylko na planach, bowiem krwawe oblężenie nie przyniosło spodziewanych efektów.
Wręcz przeciwnie - polska załoga nie tylko dzielnie się obroniła, ale też dokonała udanego nocnego wypadu na miasto powodując duże straty u nieprzyjaciela.
W roku następnym na mocy ustaleń pierwszego pokoju toruńskiego warownia powróciła w ręce krzyżackie.
Skutki Wielkiej Wojny odczuwalne były tutaj jeszcze przez wiele lat.
Braki kadrowe były tak znaczne, że w 1411 roku w Radzyniu mieszkało tylko sześciu braci oraz komtur Henryk Hold, przed rokiem zaledwie skromny wójt niewielkiej strażnicy w Lipieńku.
Rozproszeniu uległo niemal całe mienie ruchome, brakowało broni i zwierząt hodowlanych, fatalnie przedstawiał się stan murów zamkowych.
Do kolejnej wojny, która wybuchła w 1454 zdołano to wszystko jakoś połatać, ale zaledwie dwa tygodnie po jej wybuchu zbuntowane oddziały związkowe przeprowadziły zakończony zwycięstwem szturm i przegnały Krzyżaków z miasta.
Dwa lata później zaciężni krzyżaccy próbowali zamek odbić i pewnie udałoby im się tego dokonać, gdyby nie tąpnięcie jednej ze ścian, w wyniku którego zginęło kilkunastu oblegających i cały atak uległ załamaniu.
Zrezygnowani Niemcy ze złości spacyfikowali miasto, a następnie odjechali.
Po drugim pokoju toruńskim w 1466 Radzyń Chełmiński został włączony do Polski i po odbudowie ze zniszczeń wojennych oraz adaptacji do nowych, cywilnych funkcji stanowił siedzibę królewskich starostów grodowych. Przez ponad 100 lat starostami byli tu Dąbrowscy herbu Virgo Violata, przodkowie generała Henryka Dąbrowskiego.
(A więc i kpt. Franciszka Dąbrowskiego, którego mieliśmy zaszczyt poznać przy okazji wizyty na Westerplatte
).
Wcześniej jednak, bo w latach 1519-21, w czasie ostatniej wojny polsko-krzyżackiej zamek pełnił rolę punktu sbornego dla pospolitego ruszenia ziemi chełmińskiej, a następnie stanowił kwaterę wojsk królewskich.
We wrześniu roku 1628 zniszczyli go Szwedzi, którzy przez Pokrzywno i Radzyń ciągnęli na Brodnicę.
Od tego czasu nikt nie przywrócił mu dawnej świetności, a jego zły stan najlepiej oddaje zapis lustracji przeprowadzonej w 1664 roku:
Fundowania jest krzyżackiego, wewnątrz od nieprzyjaciela po części zrujnowany, jednak przez dzierżawców przy pierwszej bramie wjazdu kilka izdeb naprawione i browarek drewniany postawiony. Stajnie pobudowane, ale naprawy potrzebują [...]. W drugim dziedzińcu przez fosę połowa pokojów funditus w ruinie, a w drugiej połowicy kilka izdeb i kaplica zostaje, jednak naprawy potrzebują.
Na początku XVIII wieku w użytku zostało już jedynie skrzydło południowe, gdzie w dawnym refektarzu i kapitularzu urządzono mieszkania.
W roku 1772 po przejęciu zamku przez Prusaków w jego pomieszczeniach utworzono biura, które około 1800 roku przeniesiono na teren miasta.
Od tego momentu rozpoczęła się sukcesywna rozbiórka warowni; uzyskane w ten sposób cegły przeznaczono na budowę okolicznych domostw i ratusza.
W 1837 roku na skutek protestu mieszkańców miasteczka wstrzymano prace rozbiórkowe i już następnego lata rozpoczęto czynności konserwatorskie.
W latach 80-ych XIX stulecia zamek częściowo odgruzowano i zabezpieczono w formie trwałej ruiny.
Na początku wieku XX postawiono dach nad kaplicą, który w połowie lat 60-ych zastąpiono żelbetonową pokrywą.
Zrekonstruowano także mury obwodowe warowni, a jej obszar otwarto dla ruchu turystycznego.
O stanie obecnym już pisałem, a tymczasem, drapiemy się na jedna z wież ...
cdn.