To ja spróbuję "wyjechać" z Gdańska, żeby nie plątać ...
**************************************************
Zaraz za lewkami trafiamy na fajną bazylikę ...
Fajną, bo dużą, a żeby człowiek nie czuł się zbyt przytłoczony jej wielkością i poczuł trochę "bożego ducha", to przed wejściem postawili dla odmiany taka malutką bazylikę ...
Fundatorem, jak widać, był Fred Flinstone i chwał mu za to, bo teraz mogę mówić, że ze trzy razy te bazylikę obszedłem
Drzwi ... Będzie tego więcej:
Pomału zaczynamy rozglądać się za jakąś knajpą ...
Późno, a my od rana na jednej kawie. Spod parasoli wygląda Długi Targ.
I pomyśleć, że kamienice które tu widzimy, były nie tylko dokumentnie zniszczone i wypalone (przez Ruskich), ale, mimo, że odbudowane, po wielu latach zaniedbań które prawie że doprowadziły je do ponownej ruiny, (pamiętam je sprzed kilkunastu lat), poddane gruntownej konserwacji i przywróceniu dawnego blasku.
O! Freedom ...
Po długiej wędrówce, znajdujemy sobie spokojna przystań w rosyjskiej knajpce - polecam.
Zdaję się na dziewczyna, a sam, w oczekiwaniu na obiad, idę udokumentować kolejne, przepiękne, budynki.
W sumie, jakby tak porównać, to Gdańsk jest strasznie podobny do chorwackich miast, ale takich, jak, ja wiem ... Split może.
Człowiek idzie, idzie, zagląda w różne zakątki, czasami wraca w to samo miejsce, ale zaraz skręca w inną uliczkę, inny zaułek i znów poznaje coś nowego.
Od czasu do czasu trzeba gdzieś wejść, zejść, wspiąć się, a i tak, zawsze, wyląduje na brzegu Motławy
(no, chyba, że będzie dwupasmówka z dużą ilością samochodów, to znaczy, że trzeba wracać, bo do obwodnicy dotarł
)
Dobra. Dziewczyny mnie wołają ...
Wracam mokrą płaszczyzną Długiego Targu, żeby przekonać się, że ...
Nóż mi w plecy wbiły!
Ale o tym w cd. który nastąpi ...