Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Węgry bez Balatonu i Budapesztu

Aż 20% całej populacji Węgier mieszka w stolicy państwa – Budapeszcie. Na terenie państwa znajduje się Balaton czyli największe europejskie jezioro. W Budapeszcie znajduje się bardzo dobrze rozwinięty system metra, które otwarto już w 1896 roku – starsze w Europie jest jedynie metro londyńskie. Węgry są ojczyzną wielu dziś używanych wynalazków. Pochodzi stąd długopis, syfon, kostka Rubika i zapałki. Na Węgrzech aż do 1941 roku obowiązywał tu ruch lewostronny.
HAncur
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 695
Dołączył(a): 29.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) HAncur » 15.10.2013 14:10

Oj sorry, postaram się poprawić, tylko czasu brak :(
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108172
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 15.10.2013 15:49

HAncur napisał(a):Węgry nęciły mnie już dawno.

Od 1990 do 1996 rokrocznie wakacje spędzałem na Węgrzech - w Mezokovesd.
Potem przy kilku powrotach z Chorwacji na dwa, trzy dni zatrzymywałem się gdzieś nad basenami.

Z przyjemnością poczytam Twoje wakacyjne wspomnienia.
Kto wie czy za kilka lat Węgry nie będą miejscem mojego wyjazdu na wakacje z racji bliskości i wód leczniczych na stare kości :oczko_usmiech:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2021
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 16.10.2013 12:15

w połowie września zawitałem ponownie w Góry Bukowe, tyle, że pieszo z namiotami - m.in. piękna dolina Hóru oraz Lillafured - całkiem sympatyczna miejscowość :)
HAncur
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 695
Dołączył(a): 29.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) HAncur » 25.02.2014 10:38

Mezőkövesd
Stolica regionu Matyó, katolickość w środku protestantyzmu. A przede wszystkim wspaniałe kwiatowe hafty [jeden z wrzaskunów (facet) stwierdził, że to jak u nas w Łowiczu :) ].Lud ten został ukochany przez jednego z największych władców Węgier – Macieja Korwina. W 1461r., w zamian za poparcie w wojnach z Czechami, nadał osadzie prawa miejskie i inne przywileje. Mieszkańcy natomiast upodobali sobie imię Mátyás.
Miasteczko senne, wszystkich chyba wywiało na kąpielisko.

Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym. Po mszy w kościele św. Władysława (co niektórzy próbowali śpiewać po węgiersku :roll: ) obejrzeliśmy freski przedstawiające scenki z życia członków społeczności Matyó, oczywiście związanych ze sferą religijną.
Obok kościoła znajduje się muzeum. Malutkie, ale warte obejrzenia, choćby ze względu na wspaniałe stroje. Ciekawostka: mężczyźni nosili oprócz spodni coś w rodzaju sukni z szerokimi rękawami. Odświętne były haftowane w kwiaty. Młody się trochę podśmiechiwał, ale doszedł do wniosku, że co kraj to obyczaj.
Zdjęć niestety nie zrobiliśmy.
Po takim wstępie udaliśmy się w kierunku żywego skansenu w środku miasta. Jest to Hadas. W kilku chatach można było sobie pooglądać różne rzeczy charakterystyczne dla tego regionu. Część z tych rzeczy – jak pierniki – są charakterystyczne chyba dla całych Węgier. I tutaj moje pytanie – czy ktoś wie, dlaczego robione są pierniczki z lusterkiem? Można było też zakupić te produkty.
Tak więc były pierniczki, malowane jajka, meble, ubrania, instrumenty muzyczne. Nie do wszystkich chat zaglądnęliśmy (były zamknięte), jednak byliśmy usatysfakcjonowani tym, co zobaczyliśmy. Zaglądnęliśmy też do dwóch kościołów, w których występują elementy ludu Matyó, kościół św. Władysława (szent László templom), zjedliśmy pyszne lody i wróciliśmy do bazy, bo wieczorem czekała nas wyprawa do piwniczki gospodarza. Zanim jednak tam trafiliśmy, musieliśmy przejść przez … cmentarz. Dla nas była to ciekawostka regionalna, ponieważ niektóre nagrobki były zwrócone plecami do reszty grobu oraz wizerunek kielicha zamiast krzyża. Jak wytłumaczyli nam nasi gospodarze, kielichy mają protestanci – kalwini, a krzyże – katolicy. Jeśli chodzi o inne ustawienie nagrobków, ma to ułatwić znalezienie grobu, bo napis widać od drogi.
Wino zostało popróbowane, skonsumowane, zakupione i wszyscy byli zadowoleni.

Mezőkövesd-Zsory

Cały dzień spędzony na kąpielisku obok Mezőkövesd. Polaków dużo, pijących piwo Karpackie też. Fajna część dla maluchów, z żółtymi płytkami (ciekawe czemu), dwa baseny z wodą leczniczą (jeden pachnący torfem, drugi – siarką), z normalną wodą też. Można było poćwiczyć aqua-aerobik lub popływać w lodowatej wodzie. Informacje przy kasach również po polsku.
Opiszę jeszcze zabawną sytuację na parkingu. Parking płatny, więc ustawiamy się w kolejce do automatu, żeby sobie bilecik zakupić. Na automacie widnieje informacja, że przyjmuje monety o nominale 100 i 200 forintów. Przed nami ze 3 osoby. Pierwsza trzyma garść monet i wrzuca je automatu, a one … sruuuu i wylatują z powrotem. Klient klnie (chyba, bo po węgiersku to szło :wink: ), a automat dalej wypluwa kasę. Obok stoi pan, sprzedaje arbuzy i podpatruje, za czym kolejka ta stoi. W końcu się zlitował i podszedł do gościa. Wziął te 100 i 200 forintówki i zaczął nimi rzucać o bruk. O dziwo, każdą walniętą o bruk monetę automat przyjmował w swe czeluści. Wyjaśnienia fenomenu nie zrozumiałam, więc go nie przedstawię.
HAncur
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 695
Dołączył(a): 29.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) HAncur » 25.02.2014 11:03

Debreczyn

Jedziemy do „kalwińskiego Rzymu”, jak często nazywany jest Debreczyn. Pierwotnie mieliśmy pojechać 20 sierpnia, aby zobaczyć Karnawał Kwiatowy, ale gospodarze nam odradzili (dużo ludzi, problem z parkowaniem, pozamykane miejsca do zwiedzania). Trochę żałujemy, że nie byliśmy, ale „co się odwlecze to nie uciecze”.

Debreczyn szykował się już na Święto Kwiatów, które tak naprawdę trwa tydzień, a jego zwieńczeniem jest parada pojazdów z kwiatowymi cudami w dniu św. Stefana. Trochę nam te przygotowania „powłaziły w kadr”, ale jednak udało się coś niecoś uwiecznić. Poznawanie tajemnic Debreczyna rozpoczęliśmy jednak od sfocenia uroczej fontanny oraz herbu Debreczyna na głównym placu i konsumpcji ulubionej słodyczy (poza marcepanem) z Węgier, czyli kürtőskalács. Są to drożdżowe ciastka wypiekane na drewnianych wałkach i potem obtaczane w cukrze lub innych miałkich słodkich posypkach. Znane jest też w Czechach. W Polsce można je kupić na Targach Turystycznych, Jarmarku Bożonarodzeniowym na Starym Mieście w Warszawie i na trasie z Gubałówki na Butorowy Wierch. I wszystkie te z Polski są robione przez … Węgrów. :D
Posileni i pełni zapału na poznawanie nowych miejsc rozpoczęliśmy zwiedzanie od Wielkiego Zboru Kalwińskiego. Po uiszczeniu opłaty, „porozmawianiu” sobie (każdy sobie w swoim narzeczu) z panią w kasie, udaliśmy się na kolejne schody, aby dotrzeć na szczyt wieży, co by podziwiać panoramę kalwińskiej metropolii.
Panorama całkiem, całkiem. Umiejscowiliśmy dalsze punkty „programu” i zaczęliśmy odwrót „schodowy”, na który zbuntowało się kontuzjowane kolano jednego z uczestników wycieczki.
Biedne kolano, nie wiedziało, że na Węgrzech schodów jest więcej niż konnych pomników. Zajrzeliśmy również do wnętrza kościoła. O wystroju nie ma się co rozpisywać. Warto jednak zaznaczyć, że w kościele tym znajdują się pamiątki po Lajosie Kossuthcie – fotel, w którym zasiadał, jego pióro, którym podpisywał 14.IV.1849 r. „Deklarację Niepodległości”. Obejrzeć można też drugie co do wielkości na Węgrzech organy.
Znajduje się też quasi muzeum, w którym wyruszamy w podróż po starożytnym biblijnym świecie. pełno makiet z Palestyną za czasów Jezusa, Babilonem i innym miejscami znanymi ze Starego Testamentu.
Kolejne schody czekały na tyłach kościoła – w Kolegium Kalwińskim, gdzie mieści się kolejne muzeum sztuki sakralnej z przedmiotami ze świątyń kalwińskich, oratorium (w 1849 i 1944 zbierał się tu węgierski parlament) oraz obserwatorium astronomiczne i biblioteka z największym kalwińskim księgozbiorem (500 tys. tytułów) w kraju. Okazuje się, że te kościółki wcale takie puste nie były :!: . Bogactwo ornamentów na drewnianych częściach, haftach i książkach jest zaskakujące. W kolejnej części muzeum znajdują się różne tajemne urządzenia, wyposażenie dawnej klasy w szkole, minerały. Jednak najważniejszym chyba eksponatem jest globus Heweliusza.
Zajrzeliśmy też do Małego Zboru Kalwińskiego, kościoła św. Anny i pospacerowaliśmy tu i tam. Na koniec znaleźliśmy „jedyne w swoim rodzaju drzewko”(tzw.Líciumfa), z którym związana jest legenda. Ponoć w tym miejscu dyskutował wysłannik biskupa kalwińskiego z księdzem katolickim. W pewnym momencie ksiądz katolicki ułamał kawałek gałązki z pobliskiego krzaka i włożył go w ziemię mówiąc: "Tak coś będzie z nowej wiary, jak z tej gałązki drzewo wyrośnie". No i oczywiście wyrosło nad wyraz bujne drzewo z tej gałązki...
Biedny ksiądz – nie douczył się na biologii, że wierzbowate rosną jak chcą – i wyszło na kalwińskie. :oczko_usmiech:
W drodze do samochodów oglądnęliśmy z zewnątrz Muzeum Déri.
HAncur
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 695
Dołączył(a): 29.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) HAncur » 25.02.2014 11:06

Wracając do bazy, zatrzymaliśmy się w skansenie przy autostradzie, o którym informację zauważyliśmy jadąc do Debreczyna.


ARCHEOPARK M3 został otwarty 1 maja 2007 roku. Na powierzchni blisko 5 hektarów znajdują się wystawy historii i kultury mieszkańców tego regionu. Dzięki materiałom multimedialnym osoby zainteresowane mogą poznać rzadkie gatunki roślin i zwierząt występujących w województwie, zabytki i eksponaty z wykopalisk regionu. Szczerze, na pierwszy rzut oka, nie za bardzo chciało na się tam wejść, ale „jak już przyjechali, to i zwiedzim”, jak mawia pewien znajomy.
Niestety, opisu „wyposażenia” nie ma. Pani w kasie miała jedynie informacje dotyczące organizacji imprez na terenie Archeoparku.
Teren jest „podzielony” bramą na dwie części. Po jednej stronie znajduje się zagroda ze zwierzętami, coś w rodzaju jaskini z ukazaniem, co znaleziono podczas budowy autostrady M3 i co przez nią nie zostało zachowane.
Obok znajdują się tzw. drewniane jurty, w których przedstawiono dawne życie mieszkańców tych terenów.

Jest też jeziorko i plac zabaw.

Natomiast po drugiej stronie bramy, oprócz parkingu, stoi kilka chat, do których można zajrzeć i zobaczyć, jakie to było wyposażenie domostw, zanim wymyślono TV i komputery.
emi13214
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 409
Dołączył(a): 16.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) emi13214 » 25.02.2014 11:13

Bardzo lubię węgierskie klimaty i co roku zaglądam do kraju bratanków. Chętnie poczytam, bo głównie odwiedzamy rejon Balatonu. Ale przyznam szczerze, że bardzo brakuje zdjęć.
HAncur
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 695
Dołączył(a): 29.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) HAncur » 25.02.2014 11:15

Witam,
Mam problem z wklejaniem, po prostu nie ogarniam tego procederu. Ale jeszcze nad tym popracuję.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 25.02.2014 12:00

HAncur napisał(a):Witam,
Mam problem z wklejaniem, po prostu nie ogarniam tego procederu. Ale jeszcze nad tym popracuję.


Spróbuj :arrow: jak-wklejac-zdjecia-t11670.html bo szkoda by było tak bez zdjęć.

Pozdrawiam
MARK1
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 456
Dołączył(a): 17.10.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) MARK1 » 25.02.2014 13:52

Witaj,
też korzystałem z pomocy "pewnej Polki" (Alicji) :wink: w zakwaterowaniu w Ceperfalu :D
pozdrawiam , i obserwuję :papa:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18688
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 25.02.2014 22:56

HAncur , super że piszesz dalej :D
Węgry są fajne i mają całe mnóstwo ciekawych miejsc , a wina . . . miód i malina :mrgreen:

Zdjęcia - koniecznie popracuj nad ich wklejaniem

Pozdrawiam
Piotr
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 25.02.2014 23:10

HAncur napisał(a):Debreczyn


Zajrzeliśmy też do Małego Zboru Kalwińskiego, kościoła św. Anny i pospacerowaliśmy tu i tam. Na koniec znaleźliśmy „jedyne w swoim rodzaju drzewko”(tzw.Líciumfa), z którym związana jest legenda. Ponoć w tym miejscu dyskutował wysłannik biskupa kalwińskiego z księdzem katolickim. W pewnym momencie ksiądz katolicki ułamał kawałek gałązki z pobliskiego krzaka i włożył go w ziemię mówiąc: "Tak coś będzie z nowej wiary, jak z tej gałązki drzewo wyrośnie". No i oczywiście wyrosło nad wyraz bujne drzewo z tej gałązki...
Biedny ksiądz – nie douczył się na biologii, że wierzbowate rosną jak chcą – i wyszło na kalwińskie. :oczko_usmiech:


No, kalwinami byli Lajos Kossuth, Mikos Horthy, Imre Nagy, luteraninem był węgierski Mickiewicz
czyli Sándor Petőfi,
a teraz jest ewangelikiem-kalwinem Viktor Orban,
najbardziej znani Węgrzy od XVI wieku to kalwini,
katolicy i ewangelicy razem zbudowali obecne węgierskie państwo,
więc ksiądz katolicki się pomylił pomijając braki w biologii :wink:
Poprzednia strona

Powrót do Węgry - Magyarország



cron
Węgry bez Balatonu i Budapesztu - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone