Po urlopie nad Polskim morzem i losowej pogodzie (w naszym przypadku chłód i deszcz) postanowiłem zmienić miejsce wakacyjnego odpoczynku, a że zwiedziłem Węgry jako zawodowy kierowca wzdłuż i wszerz, wybór był oczywisty. Wybraliśmy dwa ostatnie tygodnie wakacji, wstrzeliliśmy się w wspaniałą pogodę. Jako bazę wybraliśmy wioskę sąsiadującą z miastem Siófok nad jeziorem Balaton, miejscowość Balatonszabadi. Oczywiście domek w cichej i spokojnej okolicy, wyżywienie na własną rękę. Wyjazd był nastawiony na ekonomię, nie jestem człowiekiem który zapożycza się by potem szastać na lewo i prawo pieniędzmi. I tak byłem do tyłu o ponad tysiąc ponieważ byłem zmuszony jechać samochodem z wypożyczalni. Na sam przyjazd przywitało mnie tankowanie LPG za 3,20 za litr, ale to z powodu mojej nie wiedzy a raczej wcześniejszego zaplanowania i sprawdzenia cen na lokalnych stacjach. Umówiłem się z córką że jeden dzień spędzamy nad jeziorem, jeden zwiedzamy. Woda nad Balatonem jest czysta, grunt piaszczysty, nie ma plaż, z trawiastego brzegu do wody wchodzi się po schodkach. Większość plaż jest płatna, wliczając do tego parking wychodzi 30zł na dzień dla 4 osobowej rodziny. My znaleźliśmy małą plaże oddaloną sporo od domów wczasowych i hoteli, a więc i ludzi nie było jak w mrowisku, parking również darmowy. Ktoś się przyczepi że jestem żyła i te 30zł to nie tak dużo, wyliczyłem że na plaży byliśmy 10 dni, a więc zaoszczędzone 300 zł które poszło na paliwo, a więc moglibyśmy sobie pozwolić na inne przyjemności (w tym wypadku kupiłem trzyosobowy ponton). Miejsc do zwiedzania na Węgrzech jest multum, co by się nie rozpisywać, pokażę obrazowo gdzie wizytowaliśmy:
Budapeszt
Tapolca Cave
Tapolca
Pecs
Tihany
Szigliget i Badacsonytomaj