Re: Weekendowe wędrówki myszy: Płock - Toruń.
WYCIECZKA nr 13.
PŁOCK - TORUŃOd powrotu z wakacji minęło już trochę czasu i mnie oczywiście zaczynało nosić

.
A że mąż miał akurat kilka dni nieplanowanego urlopu ( w końcu pracował ostatnio w niedzielę i święto

), to trzeba było to jakoś sensownie wykorzystać

.
Całe szczęście, że nie chciał po prostu poleżeć sobie na kanapie i odpocząć ( a może i chciał, tylko ze mną to nie jest możliwe

).
No więc miałam zadanie wymyślić jakąś wycieczkę

.
U mnie naturalnym kierunkiem wyjazdów jest południe od Radomia, im dalej tym lepiej

.
Tym razem jednak mieliśmy tylko kilka dni, więc w pół sekundy wymyśliłam trasę: Radom-Leżajsk-Łancut-Rzeszów

.
Nawet Zuzia wyraziła spory entuzjazm, gdyż w planach była wizyta pod legendarną halą Podpromie w Rzeszowie

. Pewnie liczyła, podobnie zresztą jak ja

, że spotkamy siatkarzy Resovii na joggingu

.
Miałam już wydrukowane mapki co i gdzie chcę zobaczyć, noclegi też już zarezerwowałam, ale przy planowaniu wycieczek w Polsce trzeba jeszcze brać pod uwagę pogodę

.
No i na dzień przed wyjazdem przyszedł niestety deszczowy front i wszystkie stacje tv i internetowe strony pogodowe pokazywały mi, że w tych dniach w rejonie Rzeszowa będzie padał deszcz

.
Nie uśmiechało mi się zwiedzanie w deszczu, no i jak powszechnie wiadomo, nasz Jeep w deszczu nie jeździ

,
trzeba było więc szybko zmieniać plany

.
A że te same prognozy pogody pokazywały, że front przeszedł już na Toruniem i w tamtych rejonach w interesujących mnie dniach będzie słonecznie i ciepło, plan awaryjny był prawie gotowy w mojej głowie

.
O ile wycieczkę na południe wymyśliłam w pół sekundy, to trasa na północ zajęła mi chwilę dłużej, ale po około pięciu sekundach

trasa wyglądała mniej więcej tak: Radom-Płock-Golub Dobrzyń-Toruń-Włocławek.
Z tą zmianą planów wyszło kilka zabawnych sytuacji

.
Dzień przed wyjazdem rozmawiałam z teściową i uprzedziłam lojalnie

, że gdyby chciała mnie nawiedzić

, to powinna najpierw zadzwonić, bo wybieramy się do Rzeszowa i może mnie nie być

.
No i następnego dnia teściowa dzwoni i pyta czy jestem w domu

.
Więc ja radośnie mówię:
Sorki, ale właśnie jesteśmy w ... Płocku.Teściowa zaczęła chyba podejrzewać, że żałuję jej kawy, bo mówi:
Jak to w Płocku, przecież mieliście jechać do Rzeszowa.
Potem z Torunia napisałam do koleżanki smsa:
Stare pierniki pozdrawiają z Torunia.
Na co koleżanka odpisuje:
A co wy robicie w Toruniu, przecież mieliście być w Rzeszowie.
Nawet Tony (
tony montana) za mną nie nadążał (choć raczej nadąża

).
Wygrzewał w tym czasie swoje stare kości w Bułgarii
i pewnie znudziły mu się już lazurowe lazury, więc wysłał mi smsa;
Jak wycieczka na południe?
No dobra, koniec tego ględzenia, bo jeszcze pomyślicie, że nigdzie nie dojechałam

.
Po kilku godzinach jazdy i przeklęciu naszych polskich dróg

,
dojechaliśmy wreszcie do Płocka

.
Zostawiamy Jeepa na parkingu, tym razem strzeżonym i płatnym

,
ale mieliśmy trochę bagaży i nie chcieliśmy kusić losu

.
Po przejściu kilku kroków byliśmy na rynku, bardzo przyjemnym

.





Kamieniczki wokół rynku

.


Uliczki jak we Florencji ........ ok, żartowałam

,
ale naprawdę bardzo ładne

.
cdn 