Weekendowe wędrówki myszy: RZYM

piekara114 napisał(a):OK. Tylko moje drogi coś od Rzymu się oddalają...

Błąd kochana, duży błąd ...

marze_na napisał(a):

mysza73 napisał(a):A Wy już w Apulii

Tak, wylądowaliśmy przed 15stą. Był spacer po Bari, gelato i espresso, a teraz pędzimy freccią do Lecce .
I patrzymy na meczyk oczywiście .

Siatkarze ostatnio przewalają 0-3 ... więc jeszcze nie jest źle

marze_na napisał(a):P.S. Dziewczyny, jak coś to ja też się pisze na ten wspólny Rzym .

To tylko termin wszystkim odpowiadający trzeba ustaliś i lecimy

tony montana napisał(a):Dzielnica Monti się nie wyświetla, ani na mobile ani na desktopie

Tony, no weź nie gadaj, że nie wiesz gdzie jest Monti

ruzica napisał(a):Ale jak wstęp, rozwinięcie i zakończenie To już nie będzie nic

Kobieto, ja już o Rzymie dwie relacje z pierdylionem zdjęć zrobiłam ... ,
ja teraz tych zdjęć to niewiele więcej zrobiłam niż tu dałam ,
pojechałam tam po prostu POBYĆ i popatrzyć na znajome miejsca

Potter napisał(a):Mysza, weź no Ty ROZWIŃ w wielkość te kolaże i opisy pododawaj.... Brakuje przynajmniej jeszcze jednego zdjęcia. Tego co miałaś dać na avatar .

Se okulary załóż
Małam dać jeszcze zdjęcie moich bąbelków na stopach ... ale napisałaś, że mam "stare pomarszczone kopyto" ... to nie dam

Potter napisał(a):

mysza73 napisał(a):Małam dać jeszcze zdjęcie moich bąbelków na stopach ... ale napisałaś, że mam "stare pomarszczone kopyto" ... to nie dam

Ale jak takie masz to co miałam napisać ....
Sama mam takie ...
Pomogę Ci: Pomyslalam sobie, ze mojemu dziecku i mnie przy okazji, po maturze należy się mała nagroda i chwila wytchnienia...a że obie zakochane jesteśmy w Rzymie ....a na rajanku pojawiła się ciekawa oferta ....postanowiłam skorzystać .

Początek już masz. Lecisz z tym koksem ...

Weź się ogarnij, ja nie mam nic do dodania poza tym co już pokazałam

Albo nie ... opowiem Wam o pewnej sytuacji
A więc ... (wiem, wiem Maslinka, nie zaczyna się zdania od "więc" , a od "no to" można? )
No to tak ...
Obok Zuzi w samolocie (bo ja się wepchałam do okna ) siedział pewien sympatyczny pan ...
Już w Modlinie na lotnisku zwróciłam na niego uwagę
Ale dopiero w samolocie obcziłyśmy, że to na bank ksiądz, bo miał sporawy pierścień z krzyżem, przed startem czytał ewangelię i się przeżegnał ...
Po starcie od razu zasnął i chrapał
Zuzia nie miała serca go budzić, ale była zmuszona, bo szła do kibelka ( ja też muszę w końcu zobaczyć ten samolotowy toilet )
No dobra, do rzeczy ...
No więc po wylądowaniu pan szybko się zebrał i wyszedł ...
My się nie spieszyłyśmy, bo i tak trza było na walizeczki czekać ...
No ale jak już się zebrałyśmy do wychodzenia zauważyłyśmy, że pan zostawił kurteczkę ...
Zuzia ją złapała i pobiegła za panem ...
Niestety pan zniknął ...
Zuzia oddała kurteczkę karabinierom i tu historia z panem wydawała się zakończona ...
Ale wcale nie ...
U pani Edytki zamieszkała też rodzina, która przyleciała tym samym samolotem co my ...
I pani była bardzo zaaferowana faktem, że tymże samolotem leciał również Konrad Krajewski (opowiadała, że chciała brać autograf nawet, ale troszkę się wstydziła ). Pani Edytka też wydawała się być podniecona tym faktem
Na to ja, nieobyta baba z Radomia pytam, a kim jest ten Konrad Krajewski
A one mi na to, że to jałmużnik papieski ...
Bardzo ważna persona we Watykanie, prawa ręka Papieża ...
Panie zaczęł snuć wizje, że może zostanie papieżem ...
Ja szybko poszłam do tablecika i wyguglałam se tego jałmużnika ... i okazało się, że to był ten "pan" od kurteczki
No to ja też rozpuściłam swą wyobraźnię, że jak bym wiedziała kto on, to bym tej kurteczki karabinierom nie oddała, tylko następnego dnia poleciała do Watykanu ... bo skoro to taka ważna osobistość, to ta kurteczka otworzyłaby nam wszystkie drzwi w Watykanie, może nawet bym z papieżem zdjęcie se zrobiła ...
No ale my, dwie grzesznice, nie jesteśmy zbytnio obyte w świecie kościelnym i jałmużnika papieskiego nie znałyśmy ...
KONIEC