COSTA BLANCA - całkiem tam ładnie Wtorek - 3 kwietnia 2018 - WALENCJAWchodzimy na Placa de la Reina
Tym co najbardziej rzuca się w oczy patrząc na katedrę z zewnątrz jest 70-metrowa dzwonnica wzniesiona na planie ośmiokąta czyli Micalet (hiszp. Miguelete). Stanowi ona jeden z najważniejszych symboli miasta Walencja. Budowę dzwonnicy w stylu gotyku śródziemnomorskiego rozpoczęto w 1381 roku, a ukończono w 1418 roku w dniu św. Michała (stąd nazwa Micalet). Składa się ona z czterech kondygnacji, z których tylko najwyższa jest pokryta zdobieniami.
Jako że godzina odlotu szybko się zbliżała
, zjedliśmy po pysznej pizzy (we włoskiej knajpie
) i skierowaliśmy swe kroki w stronę parkingu.
Ale po drodze mijaliśmy jeszcze ciekawe kościoły i inne obiekty, o których niewiele wiedzieliśmy, bo na
infoturist nie trafiliśmy i mapy nie mieliśmy
Dochodzimy do
czegoś, co mi świtało, że warto zerknąć (bo coś tam o tej Walencji wcześniej poczytałam
)
Był to budynek Giełdy Jedwabiu w Walencji (Lonja de la Seda de Valencia) - wpisany na listę UNESCO.
Przypomina z zewnątrz obronną fortyfikację i można wyodrębnić cztery połączone ze sobą części:
- Salę Kolumnową (Sala de Contratación / Salón Columnario)
- Wieżę (Torre)
- Konsulat Morski (Consulado del Mar)
- Dziedziniec Pomarańczowy (Patio de los Naranjos)
Może to wszystko oczywiście zwiedzać. My nie mieliśmy na to czasu i pokręciliśmy się tylko wokół.
A to
Mercado Central czyli Rynek Główny.
W zabytkowym budynku, którego powierzchnia to aż 8160 m2, znaleźć można wszystko, co tylko zapragniemy do jedzenia
My niestety nie mieliśmy już czasu na zakupy ...
Wróciliśmy na parking i zapodaliśmy pani navi cyferki "na lotnisko"
Przy oddawaniu auta nijakich niespodzianek nie było. Tym razem poszło bardzo sprawnie
Pewne niespodzianki były na lotnisku przy bramkach bezpieczeństwa ...
Panów bardzo zainteresowała moja walizeczka, w której była apteczka z moimi lekami (no sporo tego miałam
)
Sprawdzali ją kilka razy jakim sprzętem
, kazali otworzyć (a zamknąć ją potem wcale nie było łatwo
), jakieś próbki czy coś na watki brali
, moje ręce też badali jakimś ustrojstwem
... no ale mnie puścili
Lot już minął bez niespodzianek
i późnym wieczorem wylądowaliśmy w Modlinie.
Następnego dnia pierwsze kroki skierowaliśmy do naszej pani doktor
.
Moja opalona twarz bardzo się jej spodobała
, ale gardło już mniej
U męża obyło się bez antybiotyków, u mnie niestety już nie
I tak oto zakończyło się nasze pierwsze spotkanie z Hiszpanią.
Mam nadzieję, że nie ostatnie, bo ... bardzo tam ładnie jest
Wszystkim zaglądającym dużo zdrówka życzę (zwłaszcza podczas urlopu
)