Allora
WIELKANOCNE Tireno-Adriatico
----------------------------BOLONIA-------------------------------
Wracając z Ferrary wstąpiliśmy jeszcze do marketu, coby zakupy śniadaniowo-kolacyje na nadchodzące świąteczne dni poczynić ...
Obawiałam się, że jak Włosi zaczną świętować w sobotę, to skończą we wtorek albo środę ...
I tu mnie zaskoczyli, bo w poniedziałek wiele sklepów było otwartych ...
Robiąc te zakupy, raz jeden pomyślałam, że w Radomiu u babciów takie pyszności świąteczne na stołach są ... .
Ale szybko stuknęłam się w łepetynę, w myślach oczywiście , i stwierdziłam, że włoskie słoneczko mi zaszkodziło ...
Robiąc te zakupy zauważamy też fajny "wynalazek zakupowy" ... .
Prawie każdy chodził ze swoim czytnikiem cen (były przy wejściu, ale my nie wiedzieliśmy o co z tym chodzi ), skanował sobie każdy kupowany produkt i potem przy kasie płacił, również "samoobsługowo" kartą ...
Ale myślę, że u nas by się to nie sprawdziło ... znalazło by się wielu cwaniaczków, którzy co drugą rzecz by skanowali ...
Zakupy zrobione ...
Do Bolonii wracamy na tyle późno, że do Modeny już nie było sensu jechać (a początkowo taki był plan ...), ale na tyle wcześnie, że grzechem byłoby siedzieć w apartmanie .
No a skoro mieszkamy w apartmanie Under San Luca, to wstydem byłoby tam nie pójść ...
Idziemy więc zatem najdłuższą arkadową ulicą Bolonii , podobno tych arkad jest 666 i mają 3,5 km
Idąc na górę, wkraczamy mniej więcej w połowie, ale wracając przejdziemy całą Via di San Luca
Troszkę się "zdyszałyśmy" ...
Gdy wracamy arkady są już ładnie podświetlone ...
Jest miły, ciepły wieczór ... idziemy więc jeszcze raz do centrum Bolonii ...
I zaś do apartmana wracamy późną nocą ...
Jutro Modena
cdn