Re: Weekendowe wędrówki myszy: Szlak Orlich Gniazd.
Szalony rajd po Dolomitach .Tytuł wcele nie jest od morza
, bo ten wyjazd był najbardziej szalony ze wszystkich naszych wyjazdów
.
W sumie to był wyjazd nieplanowany (choć tak po cichu, to planowałam go od dawna
).
Duży udział w tym, że był, mają forumowi Dolomitowcy
,
a największy chyba Wojtek, bo "jątrzy" systematycznie od kilku lat
.
Swoją cegiełkę dołożyli jeszcze kolarze
, bo w czasie oglądania Giro d'Italia zawsze zapisuję sobie ciekawsze widokowo miejsca i potem sprawdzam, czy aby nie będziemy mieli tam "po drodze"
.
No i jeszcze ważnym i chyba podstawowym warunkiem, czy wyjazd dojdzie do skutku, była pogoda. Bo jeśli byłby deszcze, ta wycieczka byłaby zupełnie bez sensu.
Tak więc na początku czerwca zaczęłam zaklinać pogodę i modlić się do Boga Słońca
.
No ale znowu muszę stwierdzić (pierwszy raz było po Rzymie
), że zasłużyłam sobie na słoneczko
.
Im bliżej planowanego terminu, tym prognozy były lepsze (najsłabiej wyglądała "prognoza Mariusza", co mnie mocno martwiło
, no ale całe szczęście się nie sprawdziła
).
W niedzielę, 15 czerwca, zapadła decyzja, że jedziemy
.
Noclegi zostały zarezerwowane, pozostało tylko kupić winiety i ... upiec babkę
.
Bo zawsze kiedy wyjeżdżamy na urlop piekę babkę, więc i teraz babka musiała być
.
A że znowu wyjazd był bardzo udany, więc to pewnie działa "magia babki"
.
No dobra, dosyć tego ble ble ble, w skrócie wiadomo kto jest temu winny
,
możemy ruszać
.
Muszę tylko z góry uprzedzić, że większość zdjęć będzie z auta, co w połączeniu z moim wątpliwym talentem fotograficznym da wiadomy efek
.
Ale co tam
, i tak Wam pokażę gdzie i co widzieliśmy
.
Ruszamy w czwartek - 19 czerwca, do Grazu.
Pierwszy etap bez dokumentacji fotograficznej, bo jechaliśmy tą trasą już dziesiątki razy.
Choć tym razem za Wiedniem nie pojechaliśmy S6 jak ostatnio robiliśmy, tylko A2.
Powód - nad S6 pogoda była niepewna, więc nie mogliśmy narażać nasze auto na jazdę po deszczu, wszak wiadomo, że nasz Jeep przeznaczony jest tylko na słoneczną pogodę
.
W sumie wyszło nieźle, bo A2 dawno nie jechaliśmy, więc mogliśmy przypomnieć sobie widoczki
.
A że pogoda była piękna to i widoczki były super
.
Do hotelu przyjechaliśmy ani nie na tyle wcześnie, żeby jeszcze jechać do Grazu, ani nie na tyle późno, żeby iść spać
.
Poszliśmy więc na spacer nad pobliskie jeziorko, a potem obejrzeliśmy mecz, ale już nie pamiętam kto grał
, gdyby to była siatkówka, pamiętałabym z pewnością
.
Następnego dnia ruszamy zaraz po śniadaniu, do Villach jechaliśmy normalną drogą, czyli autostradą,
a potem zjechaliśmy na drogę nr 111 - polecam
Potem skręcamy w 110, która we Włoszech zmienia się w SS52bis
.
W przyczepce na wycieczkę jechały dwie krówki
.
Na przełęczy krótki przystanek.
cdn