Re: Weekendowe wędrówki myszy: Szlak Orlich Gniazd.
Tak więc jedziemy do Olsztyna, tego koło Częstochowy

.
Ruiny
zamku widoczne są już z drogi, więc trudno przeoczyć

. Jeepa parkujemy na rynku i idziemy

.
Po drodze otwarte jest sporu sklepików z pamiątkami, są też i baterie

.
Uffffff, aparat męża wreszcia działa, będzie więc sporo zdjęć

.
Kupujemy bilety i zaczynamy zwiedzanie "kamieni" i okolic

.









Jako że jest jeszcze dosyć wcześnie, jedziemy do Częstochowy.
Zaczynam liczyć kiedy byłam tam ostatnio

,
matko kochana, wyszło mi, że to była pielgrzymka przed maturą

, ponad 20 lat temu

.
Chyba po niedawnym pobycie w Rzymie mam przesyt kościołów

, bo zrobiłam dosłownie dwa zdjęcia

.
Mąż zrobił kilka, więc mam dowód, że byliśmy

.






Po obiedzie była jeszcze króciutka wycieczka

, pojechaliśmy zobaczyć
Okiennik Wielki 
.







Wracając do samochodu drogę przebiegł nam czarny jak węgiel kot

,
stwierdziłam, że musimy poczekać aż ktoś inny przejdzie pierwszy

.
No to czekamy

.

Ale moja rodzinka do cierpliwych się nie zalicza

,
poza tym mąż stwierdził, że zbliża się burza i jak szybko nie wrócimy do domu, to z pewnością będziemy mieć pecha, bo zmokniemy

, no i wróciliśmy

.
Jak do tej pory czarny kot chyba nie zadziałał

.
I to już niestety koniec tych wędrówek

,
więc teraz to chyba zamelduję się dopiero z Alp

.