Odcinek III - Lateran.Kolejny dzień wita mnie niespecjalną pogodą

, jest ciepło ale trochę popaduje

.
Pozwalam więc wszystkim pospać nieco dłużej, ale nie za dlugo

, żeby się zbytnio nie rozleniwili

.
Po śniadaniu przestaje padać, więc ruszamy

.
Na ten dzień w planach była wizyta u Jana na Lateranie i u Matki Bożej Większej,
no i kilka miejsc „po drodze”

.
Ale jak tak przeglądnęłam zdjęcia, był to najbardziej "kościelny" dzień

.
Pewnie nie dacie wiary, ale w kolejne dni kościołów będzie już mniej

.
Gdy wychodzimy z klasztoru jest jeszcze trochę wilgotno, ale gdy docieramy do Janka, a jest to rzut beretem, chodniki już są suche

.
Cieszy mnie to bardzo, bo nie cierpię gdy mi kapie na nos

.
Są w Rzymie kościoły ważne i ważniejsze, zobaczyłam ich sporo

, ale gdybym miała powiedzieć, który podobał mi się najbardziej, to bym nie wiedziała

.
Dla mnie wszystkie były ładne, a różniły się jedynie wielkością.
Bazylika św. Jana na Lateranie należy akurat do tych „ważnych” i „dużych”

.











Ciekawostką, przynajmniej dla mnie, były toalety w bazylice

,
może komuś się przyda ta informacja, Zuzia twierdzi, że czyste

.
Tuż obok jest
Bazylika Świętego Krzyża w JerozolimieJuż o wiele mniejsza, ale wnętrza równie piękne.
W bazylice przechowywane są relikwie przywiezione z Jerozolimy przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna I. Najcenniejszymi relikwiami są kawałki krzyża Chrystusa (stąd nazwa kościoła).




Teraz wyjdziemy poza mury, za co cały czas słyszę złorzeczenia mojego dziecka

.
Porta Maggiore

Docieramy do mojego celu, czyli
Bazyliki św. Wawrzyńca za Murami-San Lorenzo fuori le mura.




Turyści podobno są tu rzadkością, więc pewnie dlatego starszy ksiądz ucieszył się na nasz widok i pokazał nam jakieś tajemne przejście na krużganki, bardzo ciekawe zresztą

.




Gdy już wyszliśmy z tych zakamarków, Zuzia, która odpoczywała w ławkach kościoła, opitoliła nas, że w tym czasie odbyły się trzy pogrzeby, tyle tam siedzieliśmy

.
Wracamy znowu w obręb murów, dziewczyny tradycyjnie już były głodne

.
Doszliśmy do Termini, metrem dojechaliśmy "do nas", one poszły na obiad, a my ... na dalszy spacer

.
Ale o tym w kolejnym odcinku

,
cdn 