Budowę późnogotyckiego kościoła rozpoczęto w 1509 r. na zlecenie prawnika Jacopo de Basilicò, którego podczas podróży do Ziemi Świętej zafascynował jerozolimski kościół poświęcony cierpieniu Matki Bożej.
W związku z rosnącym zagrożeniem tureckim, prac
nie ukończono, a środki przeznaczone na kościół wykorzystano na wzmocnienie miejskich fortyfikacji.
W kościelnym ołtarzu (albo w kaplicy grobowej fundatora świątyni) miał się znaleźć obraz namalowany w Rzymie w 1516 r. przez Rafaela
„ Lo Spasimo do Sicilia” (od którego wzięła się nazwa świątyni
) przedstawiający Chrystusa upadającego w drodze na Kalwarię. W 1661 r. obraz sprzedano królowi Filipowi IV Hiszpańskiemu, obecnie można go zobaczyć Muzeum Prado w Madrycie.
W 1559 senat wykupił kompleks klasztoru oliwetanów (do których należała niedokończona świątynia ) na cele wojskowe, mnisi zostali przeniesieni do kościoła Santo Spirito. W 1573 zakon rozwiązano.
Od 1582 r. kościół był wykorzystywany na wystawianie spektakli teatralnych. Podczas epidemii dżumy w 1624 r. wszystkie budynki dawnego klasztoru przeznaczono na szpital, a następnie także jako przytułek dla ubogich i spichlerz. W połowie XVIII w. runął strop kościelnej nawy…
Ruiny i budynki gospodarcze, po długim okresie opuszczenia (powódź 1931, trzęsienia ziemi 1940 i 1968) zostały ponownie otwarte (po żmudnych pracach konserwatorskich) w 1995, z przeznaczeniem
na cele kulturalne.
Santa Maria dello Spasimo możecie sobie zobaczyć w dziennym świetle oczywiście
u Marzeny .
Przedstawienie, na które trafiliśmy, było taneczno-muzyczną historią rozgrywającą się w Paryżu. Na ścianie prezbiterium co jakiś czas były wyświetlane zdjęcia znanych francuskich fotografów, przedstawiających Paryż, jego zabytki i mieszkańców. Tancerze byli ubrani w stroje z lat międzywojennych XX wieku, całości widowiska „Paris mon amour” towarzyszyły dźwięki akordeonu przeplatane z płynącymi z głośników przebojami takich francuskich artystów jak Edith Piaf, Yves Montand, Charles Trenet…
Byłoby super (nawet, jeśli nie bardzo rozumieliśmy szczegóły
), gdyby nie
okrutny ziąb. Uznaliśmy, że głupio byłoby wrócić z Palermo z katarem
, toteż nie dotrwaliśmy do samego końca spektaklu.
Resztę wieczoru spędziliśmy w naszym mieszkanku przy Via delle Pergole. Nudno oczywiście nie było
.