cytat z grupy dysk. wedkarstowo.pl, moze cos to wnieskie do watku
"Wędkowanie na wybrzeżach Adriatyku to nie lada zabawa po godzinach
spędzonych w "naszych" rzekach, jeziorach, zalewach etc.
Po licznych machnięciach ramionami lokalnych mieszkańców w odpowiedzi na
moje zapytania odnośnie opłat, zasad etc - z niemałymi obawami przystąpiłem
do szykowania sprzętu. Przygotowałem standardowe zestawy, któe używam na
krajowych wodach, wyszukałem sobie odpowiedniej zatoczki (jako odpowiednią
potraktowałem taką, na której mogłem wygodnie się rozsiąść, rozłożyć
sprzęcik i ewentualnie nie mieć problemów z podebraniem złowionej ryby).
Standardowo - postawiłem 2 fedderki, żyłki 0,18 i 0,22; 30g dociążenie i
przypon około 40cm ..................................... - po godzinie w
przypływie szału zwinąłem się i odwiedziłem pobliską tawernę w kwestii
uspokojenia nerwów i podpytania okolicznych mieszkańców co i jak ------>
zestawy zrywały mi się regularnie co 2gi wyrzut - niestety ostre kamieniste
dno nie dawało za wygraną, ..... aha i zarzucałem oczywiście standardowo na
"czerwonego".
.......
Drugiego dnia wybrałem się już z przezbrojonymi zestawami: żyłka 0,30;
dociążenie 45g, zamiast stadardowego przyponu założyłem wolframową
plecionkę. Przynętę zakupiłem w zwykłym spozywczym sklepiczq - obrane świeże
krewetki, kukurydzę - sugestia miejscowych (po pierwszych połowach jako
przynętę przeważająco stosowałem fileta /0,5-1,0cm szerokości, długość
2-3cm;) i zaczęłosię robić stabilnie
)))). Wyrzuty na odległość 25-30m.
Woda w Adriatyku jak zawsze była spokojna jak u nas na jeziorach- cisza i
spokój. Już po paru minutach były efekty - 2 małże
)))))) ale okazały się
tylko na rozgrzewkę. Na fileta i krewetkę często fatygował się "zubatac" (na
podobieństwo naszego okonia), orada, brancin. Parę razy udało mi się wyłowić
morszczuka i oslic (tzw szczupak morski). Przy odrobinie szczęścia, w
głębszych, ciemniejszych zatoczkach może przytrafić się sola.
Finał był taki, że małżonka ze złościa traktowała moje poranne wielogodzinne
wypady na rybki
))) - najlepiej brały około 5-6 rano - później trzeba było
odespać
Bardzo żałuję, że wówczas jeszcze nie spinningowałem (dopiero zaczynam
przygotowania do uprawiania tego typu wędkarstwa) - spinning na wybrzeżach
chorwacjii to dopiero byłaby zabawa.
Rekina nie spotkałem
- za to przy spacerach trzeba uważać na złośliwe
jeżowce - potrafią narazić stopy na nieprzyjemności.
zapomniałbym całkowicie - przychylam się do wypowiedzi kolegi
powyżej, że trzeba uważać na niejadalne gatunki (hmm - tzn wszytkie są
jadalne - ale niektóre tylko raz
)) ) - o każdy gatunek pytałem
miejscowych - najczęściej w pobliskich "spożywkach"
Natomiast co do kolorowych rybek i małych ośmiornic - to nie zdażyło mi się
wyłowić ani razu.
"