Witam, może nie odsypiam trasy ale ugrzęzłem w pracy.
Jednak zgodnie z tym co zadeklarowałem, postaram się w wielkim skrócie przedstawić trasę i garść praktycznych informacji. Był to nasz piąty wyjazd do Chorwacji, wcześniej w 2000, 2001, 2006 i 2007. Wyjeżdżaliśmy z opolskiego (ok. 5 rano, w święto pracy), a więc dla mnie najdogodniejsze przejście to Chałupki-Bohumin, zaraz wjazd na krótki odcinek autostrady, winietka kupiona na stacji benzynowej jakieś 200 m od wjazdu na autostradę - 330 koron/miesięczna. Dalej Olomouc, Brno, Mikulov. Wjazd do Austrii, winietka kupiona na stacji benzynowej tuż za granicą za 7,?? EUR na 10 dni. Dalej oczywiście Wiedeń, Graz i po 650 km, i ok. 8 h spokojnej, mniej więcej zgodnej z przepisami jazdy, z krótkimi postojami dojechaliśmy ok. 13 do granicy w Sentilj (640 km). Ponieważ naszym celem był Porec na Istrii, nie było większego sensu kombinować z objazdami płatnych dróg w Słowenii. Chcąc nie chcąc kupiłem sławną winietkę za 35 EUR co nie było zupełnie proste. Zjechałem bowiem na powiedzmy lewą część bramek, przez które jak się okazało przejeżdżały samochody w winiety już zaopatrzone. Musiałem wycofać, zerkając czy nie wybiegnie jakiś policjant informując, że ten manewr w tym miejscu jest średnio dozwolony. Inni, którzy popełnili podobny błąd, po prostu wysiadali z samochodu, przechodzili przez barierkę i kupowali winietę "na pieszo". Po chwili jako szczęśliwy posiadacz upragnionej naklejki na szybie mogłem korzystać ze słoweńskich autostrad, które trzeba przyznać w kierunku Istrii nie są złe. Tankowanie w Słowenii na OMV, benzyna E95 1,01 EUR/litr, soczek Cappy 1 litr - 0,95 EUR; płatne kartą (płaciłem kartą na wszystkich stacjach w Słowenii i Chorwacji bez żadnych problemów). Dalej Ljubljana, Postojna, którą kiedyś podziwialiśmy, a do czego wszystkich zachęcam i po 900 km byliśmy na granic Chorwackiej. Co do zakazów wwozu żywności nikt się nami nie interesował. Pokazałem paszporty, kiwnięcie dłonią i wjechałem do upragnionej, wytęsknionej Chorwacji. Dla mojej rodziny i dla mnie urlop rozpoczyna się w Polsce, w momencie zajęcia miejsc w samochodzie, dlatego też nie będę podawał czasów dalszego przejazdu (może dla kogoś były by to użyteczne informacje) z uwagi na postoje jakie robiliśmy w miejscach, które wydawały nam się interesujące. A że na Istrii byliśmy po raz pierwszy, chłonęliśmy roztaczające się przed nami widoki. W Porecu mieszkaliśmy w apartamentach (czy jak to się nazywa) przy hotelu link usunięty na życzenie włściciela strony docelowej Diamant. Do tej pory zawsze korzystaliśmy z biur Neckermann lub TUI i myślę, że wychodziliśmy na tym nie najgorzej (nie jest to reklama ww. biur). Porec urokliwy, korzystaliśmy z hotelowego (w cenie) krytego basenu, ponieważ w tym czasie temperatura wody w morzu raczej nie była zachęcająca. W przeciwieństwie do południa Chorwacji, Istria moim zdaniem posiada o wiele lepsze zaplecze turystyczne - np. trasy rowerowe z czego korzystaliśmy - rowery wypożyczone. Jednak nic, też moim subiektywnym zdaniem nie pobije atmosfery i widoków południa Chorwacji. Z Poreca zrobiliśmy wypad do Vrsaru, kanału Limskiego (bajeczka), Rovinj (urokliwe) i Pula, która trochę mnie rozczarowała. Wejście do amfiteatru 40 kun osoba dorosła, dzieci - 20. W Chorwacji wymieniałem EUR na kuny po kursach od 7,20 do 7,37 za EUR. Raz wymieniłem złotówki po kursie 1,61 za 1 zł, ale z reguły kurs złotego był o wiele gorszy i było to raczej nieopłacalne. Już 5 maja musieliśmy jechać do naszego następnego celu czyli DALMACJI. Cena benzyny E95 w Chorwacji to 7,17 kuny za litr - taka sama na wszystkich stacjach INY. Ceny innych towarów na stacjach benzynowych: soczek litrowy Cappy - 12 kun, ichni 1,5 litra też 12 kun, kawa - 8 kun. A więc wyruszyliśmy przez Pazin, tunel Ucka - 28 kun, do Opatiji - fajne miasto, ale raczej dla sześćdziesięciolatków - taki ładny kurorcik. Dalej Rijeka - miasto raczej przemysłowo-portowe, bez chorwackiego klimatu i z tego też powodu dzieci naciągnęły nas na McDonalda: cola 0,25 - 6 kun, nuggetsy 6 szt.- 15 kun, happy meal - 10 kun, mała kawa czarna - 7 kun. Dalej robi się coraz śliczniej, po prawej stronie wyspa Krk, potem Rab (póki co nie wjeżdżamy na autostradę). A potem chwili zastanowienia kierujemy się na prom Prizna-Żigljen na wyspę Pag. Taki trochę wypad sentymentalny, ponieważ byliśmy na Pagu (w mieście Pag) podczas pierwszej wizyty w Chorwacji w 2000 i chcieliśmy zobaczyć co się tam pozmieniało. Prom 7 kun dziecko, 14 osoba dorosła i chyba 85 kun samochód. I tu uwaga, ponieważ za promy zazwyczaj płaciłem kartą, a tym razem było to niemożliwe i jeżeli się nie mylę nie przyjmowali też EUR. Nie zauważyłem też miejsce gdzie można by cokolwiek wymienić. Pag nadal oczarowuje. Z Pagu udaliśmy się już w kierunku autostrady (Posedarje), która też zachwyca widokami. Po 500 km (od Poreca) byliśmy na miejscu - apartamenty przy hotelu Neptun w Tucepi. Woda w basenie (tym razem odkrytym) też nie najcieplejsza, ale to nie problem raz się nawet pomoczyłem, dzieci szczególnie najmłodszej 4-latki nic nie odstraszało. Widziałem też osoby które zażywały kąpieli morskiej. Ponieważ podczas wcześniejszych pobytów zjeździliśmy Hvar, Brac, Św. Jure itp. tym razem postanowiliśmy wyskoczyć do Czarnogóry, konkretnie do Budvy (250 km od Tucepi). Droga super widokowa, po drodze fotki Dubrownika "z lotu ptaka" (w drodze powrotnej wizyta w tym niesamowitym mieście). Niestety, po drodze moje pierwsze bliskie spotkanie z policją chorwacką. Ponoć było 60, ja też ponoć jechałem 80 - wyrok 45 EUR. Miły pan nie dał się przekonać do pozostania przy pouczeniu czy też innej formy wynagrodzenia mu poczynionej przeze mnie szkody. Wypisał mandacik, jako że nie miałem odpowiedniej ilości kun przy sobie zapłaciłem 50 EUR a pan wydał mi 5 EUR reszty. Cóż, zawsze to jakieś nowe doświadczenie, chociaż strata boli jak się ją przeliczy na rakiję czy winko. Na granicy niespodzianka. Byłem dumny ze swojego przygotowania do szczegółowej kontroli dokumentów, w tym niezbędnej zielonej karty. Ale jakoś przeoczyłem informację podczas przygotowań w Polsce, że nasi przyjaciele z Czarnogóry wprowadzili opłatę środowiskową czy jakoś tak za wjazd samochodem na teren Czarnogóry. I kolejne 10 EUR nie moje. Po drodze kolejne 4 EUR za prom (tylko za samochód) przez zatokę Kotorską. Budva interesująca, z ciekawym starym miastem chociaż dla mnie za bardzo "zrobiona pod turystów". A właściwie robiona, bo to dzisiaj miejsce, w którym powstaje kilka hoteli na niewielkiej przestrzeni. Z drugiej strony nie można za wiele powiedzieć o mieście, w którym przebywało się tylko kilka godzin. Za to woda już cieplutka i mnóstwo ślicznych dziewczyn. W drodze powrotnej nasze powtórna wizyta w Dubrowniku. Tym razem wieczorny spacer. Wcześniej, w 2001 byliśmy w czasie dnia, ale za to głównie na murach i na wyspie Lokrum. Parking w Dubrownika, na ulicy za godzinę 5 kun. Muszę dodać, że miejsce znalezione po dłuższych poszukiwaniach chociaż to przecież jeszcze nie sezon. Wcześniej znaleźliśmy parking strzeżony za 15 kun/h ale cena wydała mi się nieco przesadzona.
I to tyle moich informacji, skupionych głównie na cenach, kilometrach itp. może komuś się coś przyda. Ja sam często korzystałem z forum i wyszukiwałem informacji "z życia i doświadczeń innych wziętych". Droga powrotna klasyczna, wjazd na autostradę za Brelą, chociaż można już w Makarskiej, ale chcieliśmy jeszcze troszkę popatrzeć. Autostrada do Zagrzebia jeżeli dobrze pamiętam 170 kun, a potem z Zagrzebie prawie do granicy - 52 kuny. I dalej przez Słowenię, bez objazdów jako, że na szybie widniała 10 dni wcześniej zakupiona winieta. Z cenowych informacji z tego co korzystaliśmy, a było tego niewiele to: gałka loda a właściwie ich wielka kugla - od 5 do 7 kun, kawa od 6 do 12 kun, 0,5 litrowe winko Prosek czy inne likierki na targu w Makarskiej 20 kun, figi - 0,5 kg od 20 do 30 kun. Tankowanie w Słowenii na stacji Agip w drodze powrotnej – 1,01 EUR/ litr E95. W Austrii ceny benzyny ok. 1,1 EUR.
Co do propozycji ciekawszej (nie cenowo-kilometrowej) relacji okraszonej fotkami, może się skuszę, a przede wszystkim może znajdę czas. Jeżeli macie jakieś inne pytania, to w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.
Może do zobaczenia w Chorwacji dla mnie niestety dopiero w przyszłym roku.