Wczoraj wróciłam z upragnionych i długo wyczekiwanych wakacji w Chorwacji. Jak to jest, że to co dobre tak szybko ucieka.... Apartament wynajęłam ze 2 miesiące wcześniej u, jak się okazało, niezwykle sympatycznych i życzliwych ludzi - Miry i Igora. CO prawda dom położony był w pobliżu drogi i trochę chwilami to przeszkadzało... Poza tym to już chyba nie mogę nic złego powiedzieć. Sama Podgora zrobiła na mnie dobre, choć nie powalające wrażenie. To typowa mała mieścinka nastawiona na turystów. Po Hvarze, Makarskiej czy Primostenie, to Podgora wygląda mizernie, ale ma po prostu inny charakter. Ładnych miasteczek w Chorwacji nie brakuje, więc zawsze można jechać i pozwiedzać. Plaża w centrum Podgory oczywiście zatłoczona, ale wystarczyło podreptać kawałek wybrzeżem w stronę Tucepi i już było bardzo ok. Ceny mnie nie zastrzeliły. Widzę, że dużo osób twierdzi, że jest strasznie drogo, a ja nie widzę jakiejś ogromnej różnicy w stosunku do lat ubiegłych. No może w zeszłym roku było taniej, ze względu na kurs euro i mocną złotówkę. Moje ulubione makarony z owocami morza cenowo kształtowały się w okolicach 50 kun, pizza też. Mięsa jak zwykle drogie, ryby, w zależności jak się trafiło, można było zjeść i za 60 i za 260 Ceny w sklepach wyższe niż w Polsce, ale kogo to dziwi, tak już jest od paru ładnych lat. Wędliny i sery cenowo i jakościowo dla mnie nie do przyjęcia, dlatego przywiozłam sobie z Polski. Piwko nie najgorzej, około 6 kun w sklepie, w knajpie około 15 kn. Lody około 5-6 kun za gałkę (o ile to można nazwać gałką ) Za to rakiję, a dokładnie lozę piłam pyszną, made in nasz gospodarz Igor, naprawdę super!!
Problem, którego nie przewidziałam to pogoda. Chorwacja przywitała nas deszczem i temperaturami około 20 stopni. Kto to widział?? Na początku byłam zdegustowana, ale trochę się poprawiło i jak się w rezultacie okazało, mimo trochę deszczowo-burzowej pory opaliłam się naprawdę solidnie, a upały mnie nie wymęczyły. Trochę brakowało mi ciepłych wieczorów, szczególnie na początku mojego pobytu, potem było już ok
Jak zwykle jestem zachwycona i zdegustowana, bo to koniec i dziś znów praca..... a Chorwacja została na fotografiach, nie sczytanych jeszcze z aparatu....