Zanim zacznę ciąg dalszy opowieści muszę napisać, iż zadałam gwałt mężowi i wyrwałam mu nieobrobione zdjęcia. Jest niepocieszony i sfrustrowany i twierdzi, że to wstyd pokazywać taki półprodukt. Specjalnie nawet kilka obrobi, żeby pokazać takie jak powinny być, ufff napisałam bo mi kazał i tylko pod tym warunkiem dał kartę
Tak więc Dubrownik, na początek widok z hotelowego okna
żeby się odstresować.
Hotel, jak pisałam położony jest na półwyspie Lapad i ma jeden tylko i pewnie krótko już mankament - brak normalnego parkingu, bo otoczenie od strony lądu jest w remoncie. Niedaleko hotelu jest przystanek autobusowy, więc z dotarciem na starówkę nie ma problemu. Tak tylko piszę, bo ja z lenistwa obrzydliwego jeździłam samochodem. Pod starówką niestety są kłopoty z parkowaniem, a ceny zróżnicowane. Im dalej, tym taniej od 7 kun za 1 h, do 15 kun tuż obok bramy Ploce.
W każdym razie dla nas zaczął się raj (wszyscy jesteśmy archeologami). Miasto piękne bajkowo. Pierwszego dnia obchodziliśmy je dołem, wejścia do zabytków np. Pałac Rektorów 35 kun, klasztor Franciszkanów z pięknymi krużgankami i zabytkową apteką 25 kun. Spojrzałam, tzn wzrok mi uciekł parę razy w stronę kolczyków, ale się opamiętałam
Poza tym ceny porównywalne np do Rynku w Krakowie. Kilka fotek:
pierwszego dnia parkowaliśmy od tej strony
a oto Stradun, główna ulica
i brama Ploce
oraz krużganki klasztoru Franciszkanów
Cały dzień łaziliśmy po mieście, turystów było zatrzęsienie bo przypłynęly jakieś dwa duże wycieczkowce.
Tak na marginesie to wklejanie zdjęć jakoś mnie dekoncentruje, ale się staram
Wieczorem do hotelu, szybki prysznic i postanowiliśmy pójśc na kolacyjkę do portu. I oto jak nie należy pokładać za bardzo wiary w przewodniki. W porcie na starówce knajpki są 3. Wybraliśmy środkową. Zachowaliśmy się światowo, bez mrugnięcia okiem przyjęliśmy jak wyrok ceny w knajpie, ale obciachowo było wychodzić po zapoznaniu się z menu. Dwie ryby, bo duże więc na 3 osoby, 3 piwka, żadnych fajerwerków - 550 kun. I wiedziałam, że ryby nie są tanie, ale kurczę żeby aż tak? A rybki średnio przyrządzone, w każdym razie zaszaleliśmy
Później spacer po nocnym Dubrowniku i wokół murów i to wynagrodziło nam wpadkę z kolacją. No dodam jeszcze, że po kolacji byłam dość głodna, więc za murami )a z widokiem na nie), w miłej, nastrojowej meksykańskiej knajpce dopchałam się chili con carne za 25 kun
Ale nic to, następnym razem będę mądrzejsza i o ileż bogatsza o doświadczenia.