W pokoju wita nas to, na co czekałam cały rok od razu otwieram balkon i rozkoszuję się wakacjami
Rozpakowujemy manatki (nie pytajcie...ile tego było), kąpiemy się i idziemy spać. Wieczorem wychodzimy do Podgory. Oczywiście pierwsze kroki stawiamy do Ahipary,
w końcu trzeba coś zjeść po długiej podróży jak zwykle wita nas rodzinna atmosfera, a nawet ta sama kelnerka, co rok temu
Morze wyjątkowo mocno faluje. W tamtym roku oznaczało to burzę. Ciekawe, jak będzie teraz... Siadamy na skałach i kontemplujemy. Tak, to określenie zdecydowanie pasuje do tegorocznego wyjazdu
Jest pięknie...
Kierujemy się w stronę nowego hotelu Medora Auri. Chociaż w sumie, jaki on nowy, to przecież Aurora. Ane mówiła, że przez takie molochy Podgora nie jest prirodna.
I rzeczywiście, to już nie to samo miejsce. Moloch zajął część promenady oraz plaży. Jej kawałek jest wykostkowany, tam odbywają się hotelowe imprezy (np. grill
i muzyka na żywo). Dla gości dostępne są leżaki, parasole oraz łoża:
Obsługa późno zbierała leżaki z plaży, ciężko się spacerowało błądząc między nimi.
Na plaży ustawiono duży dmuchany zamek, również dla gości Medora Auri:
Plaża przy hotelu jest bardziej żwirowa niż kamienista:
Mnie się to zdecydowanie nie podoba
Zresztą Syrence chyba też, w końcu zabrali jej kawałek plaży...
Nadal ma na sobie koszulkę kibica Euro
Wracam z tego spaceru lekko zniesmaczona. Fajnie, że Podgora się rozwija, ale nie o taki kierunek mi chodzi. A. stwierdził, że wymyślam
Jeśli mowa o kierunkach - my idziemy w stronę Paradise