Jedna z najlepszych decyzji na urlopie, a zarazem najlepiej zainwestowane pieniądze, to Fish Picnic. Dzisiaj opowiem Wam o samej idei, jak to wygląda w praktyce.
Pewnego wieczoru zatrzymaliśmy się przy Pani, która oferowała wycieczki. Ogólnie w Podgorze jest wiele miejsc, w których możecie się zapisać na różnego rodzaju wypady, po plaży śmigał też naganiacz. Wcześniej zapoznałam się z opiniami dotyczącymi pikników i wiedziałam, z których "firm" korzystać, a które lepiej omijać. Wybraliśmy załogę "David".
Zdecydowaliśmy się na Korčulę, gdyż odpowiadał nam termin. Wpłaciliśmy zaliczkę i na 7 rano umówiliśmy się w porcie. Cena za osobę to 350 kun.
Około 6.30 (wyobrażacie sobie to wstawanie po prawie dwóch tygodniach leniuchowania
) pojawiliśmy się w pocie, część uczestników już przybyła, reszta pojawiła się w niedługim czasie. Większość osób biorących udział w rejsie była Polakami (o czym później...). Na początku rozegrała się bitwa o miejsca- wszyscy koniecznie chcieli iść na górę statku. Bez problemu się tam zmieściliśmy
- Podgora jeszcze śpi :)
Moim największym marzeniem związanym z Chorwacją było zobaczenie delfinów. Mówiłam A. o tym już kilka razy i kiedy wypływaliśmy, przypatrywaliśmy się morzu. Jak na złość A. zapomniał okularów z pokoju i jedynym obserwatorem byłam ja
40 minut od rozpoczęcia wyprawy słyszę A.:
A.: zobacz tam, to chyba delfin!
P.: jaki znowu delfin- podekscytowana, ale wątpiąca- gdzie!?
A.: no tam! Zobacz wyłania się płetwa, to rekin albo delfin!
P. patrzy we wskazane miejsce i... jest! Płetwa pojawia się i znika...
Doskonale wiem, że to delfin
Szukam w plecaku aparatu, udaje mi się zrobić przybliżenie, cyknąć zdjęcie i delfina już nie było...
A.: widziałem go dużo wcześniej, ale wiesz jak ja widzę bez okularów. Na początku pomyślałem, że to rekin, ale później jak się przypatrzyłem i zobaczyłem, że płetwa raz jest pod wodą, a raz nad, to wiedziałem, że to delfin!
Możecie sobie wyobrazić moją euforię... Ludzie na statku byli tak zafascynowani robieniem sobie zdjęć, że nawet go nie zauważyli
O godzinie 9 podano nam wino, rakiję, wodę i miał być sok, ale go nie dostarczono. Największy minus- do butelek wlano kranówkę, której nie dało się pić
Płyniemy przez miejsca znane nam z innych fotorelacji
Na każdym stole ląduje butelka wody, wina/rakiji.
Razem z A. próbujemy tylko wina, bo nastawiliśmy się na konkretne zwiedzanie miasteczka i kąpiel. Ale niestety jesteśmy jednymi z nielicznych, ponieważ na statku gości się duża grupa Polaków, którzy piją na umór, krzyczą i zachowują się jak (nie lubię tego określenia, ale tu pasuje) bydło. Ludzie ci wyszli z założenia, że jeśli płacą za Fish Picnic, to korzystają z niego na maxa. Podany alkohol po chwili się im skończył i poszli do załogi po więcej
oczywiście otrzymali kolejne butelki i część z nich usnęła przy stole...
O godzinie 10:45 każdy otrzymał pyszną makrelę z grilla (bądź kurczaka- do wyboru), porcję surówki i chleb. Makrela była wyśmienita
Zapomniałam Wam wspomnieć, że w połowie drogi tak bujało statkiem, że moja choroba morska się odezwała i siedziałam zielona jak mr green
Powoli dopływamy do wyspy:
O godzinie 11:15 byliśmy na miejscu. Zbiórkę ustalono na 14:30.
Część o Korčuli pojawi się niebawem, a więc o godzinie 15 opuszczamy Perłę:
Oczywiście nasi sąsiedzi znów musieli o sobie przypomnieć, pijani skakali do wody (port=zakaz), nie mogli z niej wyjść, a kiedy im się w końcu udało, okazało się, że rozwalili sobie stopy o jeżowce, a uda o muszle przyklejone do betonu.. Na statku oczywiście atak paniki, krew na pokładzie i alkohol na uśmierzenie bólu.
Robimy ostatnie zdjęcia (tak nam się wydaje):
O 16:30 podano kawę i ciastka, woda i alkohol nadal do oporu.
Robi się pochmurno...
Kiedy dopływamy do Igrane, na statku robi się totalny chaos, każdy łapie aparaty i kamery.
A.: delfiny zobacz, z tej strony!
P.: gdzie, gdzie!!??
A.: już ich nie ma... chodź może są z drugiej strony.
P.: nie ma, jak zawsze mnie wszystko omija... (już się zapomniało, co było rano
)
A.: wyskoczyły obok statku!
P.: ....
Nagle moim oczom ukazały się dwie sztuki, zdjęcia zrobiłam na największym zoomie
Co do tego ostatniego osobnika miałam wątpliwości, czy to na pewno delfin, może ktoś coś wie?
Wieczorem pełni emocji wróciliśmy do Podgory. Byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. W przyszłym roku też wybieramy się na Fish Picnic, tym razem Vrboska
Podsumowując: warto wydać pieniążki na Fish Picnic z Davidem. Statek zabierał ludzi z innych miejscowości, m.in. z Igrane. Rejs umilała chorwacka muzyka i zapach rybki z grilla, która była rewelacyjna
P O L E C A M Y