"WAKACJE W SANDAŁACH NA OBCASIE"ciąg dalszy ...
MONOPOLIDo apartmana wracamy kilka minut po 13 ... po Manueli nie ma już śladu ...
Swoją drogą posprzątać taki duży apartman w godzinę ...
, mnie godzinę to w łazience schodzi
, a tam były dwie
No ale było czysto, więc nie wnikam jak one to zrobiły ...
Dzwonimy do Leonarda, tak miał na imię nasz właściciel, potem mówiliśmy na niego Leoś
Umawiamy się z nim, że wpadnie o 15 i dopełnimy wszelkich formalności ... czyli mieliśmy prawie dwie godzinki na kąpiel i zagospodarowanie się
Leoś oczywiście wpadł bliżej 16 niż 15 ... ale co tam ... allora
No i Leoś dopełnił nam całego obrazu apartmana
Casa Allegra Okazał się bardzo gadatliwym, miłym, młodym Włochem
, który nie może żyć bez internetu w swoim telefonie...
Szybko załatwiliśmy co trzeba ... tzn w miarę szybko, bo Leoś jest bardzo gadatliwy ...
Dostaliśmy 6 gratisowych
voucherów na śniadanka w barze Leosia, który był na nabrzeżu ...
Leoś poinformował nas również, że możemy gratisowo skorzystać z wypożyczalni rowerów ... tylko poprzedni goście
zajumali mu karty
... ale obiecał, że jak będziemy chcieli
bajki, to on coś wymyśli ...
Mieliśmy szczere chęci pojeździć na tych rowerach, ale grafik na tą część Apulii był tak napięty, że się nie udało
Wiedzieliśmy już wszystko i można było się udać - z aparatem, na zwiedzanie Monopoli ... zapraszam więc
Żeby zobaczyć ten obraz, który był na chodniku, trzeba było być albo wcześnie rano, albo późno w nocy ... bo opiekunowie bardzo chronili go przed słońcem i go zakrywali ...
A swoją drogą, to chyba trochę słabo to przemyśleli, bo przecież tam słońce świeci przez cały rok ... chyba o tym wiedzieli ...
To bar naszego Leosia,
Carlo Quinto się zwał
Zawsze jak szłam, to było zamknięte ...
Chyba na razie wystarczy ...
,
ale Monopoli jeszcze Was pomęczę, bo codziennie rano idąc na zakupy zabierałam aparat ...