Nie pamietam juz ile czasu minęło,ale niespodziewanie moim oczom ukazał sie zjast na Sestanoviec-/chyba tak się pisze/,płatnosć na bramkach gotówką,ale mielismy kuny z zeszego roku
Po kliku minutach zaczęło się
Wszędzie góry ,strome zjazdy ,przepaści
,a wszystko tak piękne że aż coś
mam lek wysokości więc bałam się ża aż ryczec mi się chciało ze strachu
jedziemy i jedziemy i odzywa się Qbs- wszystko fajnie mamcia tylko gdzie to more bo jakoś go nie widać
dojeżdżamy do rozstaju dróg jedna na Makarską,druga na Omis-decyzję podejmuje padre i jedziemy w stronę Omisia i wtedy już wiem że to będzie Pisak
Morze też się odnalazło
gdzieś tam w takim strasznym dole,że mie odważyłam sie patrzeć dłużej,a co dopiero zdjęcia robić.
po kilku kolejnych minutach mijamy tablicę Pisak,ale jedziemy dalej zgodnie z e wskazówkami'' Myszkina'' gdzies po kilometrze jest zatoczka na której bezpiecznie mozna zawrócić i jazda na poszukiwanie kwatery.
Droga po samego Pisaka wielokrotnie opisywana na forum rzeczywiście stroma
,pełna wywijasów i zakrętów
zjechaliśmy na dół i na wysokości agencji turystycznej która wyglądała jak porzucony kiosk ruchu tylko że w kolorze brązowym
zakręt o 180 stopni i jedziemy do końca ulicy Put vurlje-bo tak to sobie wymysliłam
Uliczka wąska i obstawiona cała autami tak że ciężko byłoby zaparkować.
miejsca na poboczu służace jako parkingi zagrodzone łańcuchem
Przy samym końcu ulicy znajdujemy niezagrodzone miehsce postojowe i tam sie zatrzymujemy.
Zaczynamy poszukiwania od ostatniego budynku przy ulicy _villa pisak,bez powodzenia,wszystko zarezerwowane,
jest godzina ósma ruch zerowy,tubylców nie widać też
w kilku kolejnych domach całujemy klamkę,nikogo tam nie ma
ale spokojnie to dopiero kilka minut naszych poszukiwań.
w naszą stronę zmierza ogromna chorwatka i cos szybko mówi pokazując ręką na budynek gdzie nikt nam nie otworzył.idziemy za nią i otwiera nam zaspany ''nasz gospodarz''
prowadzi na piętro i pokazuje apartman.
dwie duże dwuosobowe sypialnie,salon,kuchnia łazienka i ogromny taras z którego roztacza się wspaniały widok na Jardan
mówi że to jest duzy apartman i że on chce za niego 60 eur/doba
ja się nie zgadzam -za drogo mówię że zapłacę 40
on swoje że za 50 to juz w ostatecznosci
,ja swoje że w takim razie idziemy dalej,na co on krzyknał 45 ja się zgodziłam ,transakcja przyklepana,100 euro kaucji zostawiłam i umówiliśmy się za 2 godziny w czasie których żona z córką miały posprzątać.
my wyciągneliśmy z auta torbę z bułkami i kurczakami,chłopaki butki do wody i poszlismy na plażę-jeszcze nie tą naszą ale zawsze to spotkanie z morzem