Wakacje, których miało nie być ! Pag i Brač- para idealna...
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
To już ostatni nasz pełny dzień na Pagu. Trochę nam smutno, ale przecież to nie koniec wakacji Czytając o cudownych plażach za Bosaną ruszamy sprawdzić jedną z nich. Nie do końca wiem, w którym miejscu powinniśmy plażować, więc gdy widzę jakąś ścieżkę, decydujemy się nią zejść. Zejście jest trudne, podaje młodych Rafałowi, musi ich „łapać” na dole, a ja niechcący zjeżdżam na tyłku obdzierając się troszkę. No nic najgorsze za nami, z powrotem będzie już łatwiej Jesteśmy w tym miejscu
Plaża jest śliczna, bez ludzi, ale kamolce są duże i niewygodne. Rozglądamy się- w prawo nie ma co iść bo jest tak samo a po lewej stronie za kamykiem jest para nudystów. Postanawiamy nie przeszkadzać im i zostajemy na miejscu.
Woda coraz cieplejsza, słońce pięknie świeci, nic więcej nie potrzeba. Czytam książkę popijając desperadosa, zaraz pewnie ktoś mnie zjedzie, że jak można z PL piwo wieźć, ale co tam, czasem pijam ich piwa a czasem lubię to słodkie coś
Bardzo przyjemnie nam się tam plażuje, Rafał w którymś momencie idzie z dzieciakami na spacer. Najpierw w prawo szukać muszelek a potem w lewo. I tu daleko nie dochodzi, gdyż pani w oddali zabawia się między nogami pana… Mąż szybko zawraca, dzieciaki na szczęście zajęci szukaniem kamyków nic nie zauważają. Dla mnie to chora sytuacja bo jak nagość mi nie przeszkadza to jakiekolwiek formy seksu w takim miejscu już tak . W końcu to miejsce publiczne, tym bardziej, że para widziała, że jesteśmy z dziećmi i uważam, że takie zachowanie jest nie na miejscu.
Po jakimś czasie para opuszcza swoje miejsce więc Rafał rusza w ich stronę poszukać innego wejścia na skarpę. Znajduje coś lepszego niż to, którym schodziliśmy, więc idziemy w jego stronę. I tu szlak mnie trafia Przed nami cudowna plaża z drobnym żwirkiem. Po prostu idealna My już zmęczeni słońcem i głodni musimy wrócić do domu. I strasznie żałuję, że przez chęć nie przeszkadzania nagusom nie poszliśmy na początku sprawdzić jak jest „za kamykiem”. Po drodze mijamy rodzinę, która przypłynęła łódką, kawałek dalej w świetnym miejscu siedzi starszy pan spalony na heban z długimi dredami, wygląda jak Jamajczyk, bardzo egzotycznie
Żeby wyjść z plaży musimy pokonać takie chaszcze
Potem już tylko delikatnie pod górkę i wracamy do domu.
Te skały cały czas robią na nas wrażenie
Gdzieś tam na górze byliśmy...
Po obiedzie jedziemy do Lun. Kolejny raz zatrzymujemy się na punkcie widokowym...
Ktoś wspominał, że droga do Lun jest bardzo malownicza, ja niczego takiego nie zauważyłam. Już fajniejsze widoki są od Pagu w stronę Šimuni. Parkujemy koło kapliczki i chcemy przejść się ścieżką między gajami oliwnymi i dotrzeć do jakiejś zatoczki. I tu przyznam szczerze nie przygotowałam się za bardzo. Nie pamiętam gdzie znajduje się zatoka Furnje opisywana przez Piotra_M ( szczerze mówiąc dalej nie wiem, ale chyba od kapliczki trzeba iść w prawo ? ). My kierujemy się w gaje na lewo.
Patrząc na mapy google szukam gdzie znajduje się woda i idziemy w tamtym kierunku. Jest dość gorąco, chłopaki trochę marudzą… W końcu docieramy do jakiejś zatoczki, jest cudowna. To tutaj
Plaża kompletnie nie pasuje do Pagu, ale jest śliczna i prawie bez ludna. Gdzieś w krzakach siedzą 2 osoby i jedna pani leży pod gałęziami, które wcale nie zapewniają cienia
Lata dość dużo os, ale olewam to i idę do wody. Jednak okazuje się, że zapomnieliśmy butów do pływania i młodszy syn jęczy :/ Kamyki parzą, a te w wodzie kłują go w stopy i nie chce wchodzić. Starszy znowu zahacza gdzieś palcem o jeżowca, których tam niestety dużo, więc już mamy dwójkę jęczących dzieci. Na szczęście nie wbija sobie kolca tylko ma małą kropkę od ukłucia. Wchodzę do morza przepłynąć się. Po raz pierwszy woda jest tak cieplutka, pływanie sprawia mi wielką przyjemność. Niestety nie trwa to długo, jęczące dzieci, denerwujący się mąż i w efekcie w zatoce jesteśmy nawet nie pół godziny :/ Z żalem i wkurzeniem wychodzę z wody, no nic tam też czasem bywa …
Trzeba wrócić do auta. Zadziwia ile ktoś musiał włożyć pracy w ułożenie tych kamieni...
Jedziemy do Tovarnele na lody, które kupujemy w polecanej konobie Ružmarin. Ceny są tam niskie, jednak wracamy zjeść kolacje u nas w Bošanie.
Konoba nazywa się Nemčič. Zdjęcie straszne, ale tylko taie mam
Ja zamawiam smażone kalmarki, mąż grillowane. Pizzy tam nie ma, chłopaki mięska nie chcą więc zostają im do jedzenia frytki
Kalmary są przepyszne, nie wiem nawet czy te z grilla nie lepsze. Najedzeni i zadowoleni wracamy do domu. Trzeba iść spać bo jutro rano czeka pakowanie i dalsza droga…
lotnikwsk napisał(a):Tak za bardzo to nie zmuszaj bo od pokochania do nienawiści mały krok
Eee myślę, że nie będzie tak źle Czasem marudzą przed wycieczką, ale już po są zadowoleni ze zdobycia kolejnego szczytu I w sumie nie mają wyjścia, nie mamy ich z kim zostawić więc muszą z nami jeździć. I zawsze to my za nimi musimy biec w trasie na szczyt
Ta pierwsza plaża to chyba Filino Piszę chyba bo tam nie dotarliśmy i nie jestem pewien. Można tam dojechać samochodem i jest gdzie zaparkować ? Ta druga w Lun mega fajna Długo się szło od tej kapliczki i jak z zejściem, stromo ? I ostatnie pytanie. Czy musicie już wyjeżdżać z Pagu Fajnie tu z Wami
Wiolek, naprawdę brawo dla dzieciaków i dla was. Ja bym chyba musiał cala rodzinę nieść na plecach a na końcu mialbym wbity nóż w plecy . No ładnie, Wy kalmary a dzieci frytki, bez serca . Kurde, jakoś ten Pag... albo nie kończę .
wiolek_lp napisał(a):nie mamy ich z kim zostawić więc muszą z nami jeździć
No i dobrze dzieci się nie zostawia niech się wprawiają Ja też nigdy nie zostawiałem
Czekam na Povlję
I Jak córy ? Pokochały ? Czy zostają w domu ? Do Povlji już nie daleko...
majeczka napisał(a):Wiola, wierz mi, maluchy Wasze rzeczywiście są fantastyczne.
Nadrobiłam właśnie zaległości, trochę szkoda, że tak późno. Relacja ekstra oraz bombowe, bardzo rodzinne i sympatyczne fotki...
Dziękuje, miło mi bardzo
Habanero napisał(a):Ta pierwsza plaża to chyba Filino Piszę chyba bo tam nie dotarliśmy i nie jestem pewien. Można tam dojechać samochodem i jest gdzie zaparkować ? Ta druga w Lun mega fajna Długo się szło od tej kapliczki i jak z zejściem, stromo ? I ostatnie pytanie. Czy musicie już wyjeżdżać z Pagu Fajnie tu z Wami
Możliwe, że Filino, jak szukałam na szybko to nie znalazłam oznaczenia... potem już nie wnikałam( pewnie Mikromir by wiedziała ). Autem spokojnie zaparkujecie, nie pamietam już czy jest miejsce "w polu" czy na poboczu ale problemu nie było
W Lun stromo nie było wcale. Ale jednak to był kawałek drogi. Myślę, że ok 20 minut szliśmy.. Miejscami w cieniu,dużo w słońcu ale praktycznie po płaskim. Ale było warto, zupełnie inny klimat niż w innych częściach wyspy
Też bym została na Pagu dłużej ale i tak cieszę się, że to co planowałam to zobaczyłam i troszkę "liznęłam" wyspę
Trajgul napisał(a):Wiolek, naprawdę brawo dla dzieciaków i dla was. Ja bym chyba musiał cala rodzinę nieść na plecach a na końcu mialbym wbity nóż w plecy . No ładnie, Wy kalmary a dzieci frytki, bez serca . Kurde, jakoś ten Pag... albo nie kończę .
Dzięki, przekaże chłopakom, będą dumni Przekonywałam młodych do kalmarków- spróbowali po jednym- i tak sukces Pag jest fajny, baaardzo
Czyli już niedługo dojedziemy na Brać? Czekam, bo może w Twojej relacji znajdę odpowiedź na pytanie: Sutivan, Bol czy Supetar (wiem, że stacjonowaliście w Povlji, ale pewnie zwiedzaliście wyspę i macie swoje przemyślenia na temat poszczególnych miasteczek)
CROnikiCROpka napisał(a):Czyli już niedługo dojedziemy na Brać? Czekam, bo może w Twojej relacji znajdę odpowiedź na pytanie: Sutivan, Bol czy Supetar (wiem, że stacjonowaliście w Povlji, ale pewnie zwiedzaliście wyspę i macie swoje przemyślenia na temat poszczególnych miasteczek)
Tak w końcu się dowleczemy Ale z wyborem niestety nie pomogę, czuję się niekompetentna w tym temacie Widziałam, że w klubie doradzają, dla mnie niezmiennie nr 1 jest Povlja
lotnikwsk napisał(a):Pokochały i chcą jechać jeszcze raz
No to super A jak u was miejsce już wybrane ? My już znamy termin urlopu, wymarzyłam sobię ta końcówkę czerwca i się udało I chyba będzie Korcula + Brać, jeszcze nie tak na 100 % ale wszystko na to wskazuje Miałam pomysły Hvar + Brać, ale to by chyba było już za dużo szczęścia na raz
Dzisiaj żegnamy się z cudownym Pagiem i najlepszą Bošaną. Wstajemy koło 6, trzeba się spakować. Ostatnia kawka z tym widokiem…
Będziemy za tym tęsknić !
Przy okazji wrzucam szybki filmik z Masliny, zdjęcia w środku zapomniałam w końcu zrobić. Tak jak wcześniej mówiłam, wyposażenie dość ubogie ale dla nas w zupełności wystarczyło. I jeśli wrócimy na Pag to tylko tam!
Żegnamy się z właścicielami, Pan ( za nic nie mogę sobie przypomnieć jego imienia) daje nam na pożegnanie butelkę Graseviny. Któregoś wieczoru na tarasie obok spędziliśmy trochę czasu z nim i jego znajomymi ze Slavoni. Próbowaliśmy ich rakiji, którą pili ciepłą z plastikowej butelki po coli, okropność Mąż chciał zakupić ten trunek od właściciela. Ale ten powiedział, że nie udało mu się jej „załatwić”, bo tą co piliśmy przywiózł kolega, ale w zamian za nią podarował nam butelkę wina. Bardzo miło, tym bardziej, że byliśmy u nich tylko 4 noce
Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na moście. Ponownie jak i po przyjeździe jest koło godziny 8, więc słońce do zdjęć jest beznadziejne. Co nie odbiera uroku widokom, które podziwiamy po oraz ostatni..
Decydujemy się jechać Jadranką, w końcu nigdzie nam się nie śpieszy ( aż tak bardzo ) a droga jest przyjemna i często widokowa. W Zadarze tankujemy i zakupujemy burki na drogę. Mijamy kolejne miasteczka, ehhh nie podoba mi się tam i nie chciałabym tam stacjonować. Krótki przystanek na Šibenskim Moście. Skaczą tam na bungee, ale to musi być przeżycie, chętnie bym kiedyś spróbowała
Szybenik troszkę zakorkowany, więc chwila mija zanim go przejedziemy. Za Szybenikiem miasteczka już przyjemniejsze Jak i w tamtym roku focę marinę, to chyba Primosten ?
Docieramy do Splitu i widząc duży korek do centrum mówię do męża żeby jechał dalej, znajdziemy jakąś mniejszą uliczkę dojazdową . Okazuje się, że nie da się i trzeba wrócić na główną drogę. Chwilę kręcimy się po nowych osiedlach miasta, te blokowiska wcale nie robią dobrego wrażenia… W końcu docieramy do celu i parkujemy na płatnym ( 7kun godzina ) parkingu przy sklepie Tommy. Jest godzina 13.20. Chcemy zdążyć na prom o 16.45. Miejsce parkowania tutaj :
Do Rivy jest stąd blisko jednak popełniamy błąd i zamiast iść do góry uliczkami kierujemy się na dół przez tory. Tą trasą mamy dużo do obejścia, no ale trudno. Docieramy na nabrzeże, dużo ludzi i trochę śmierdzi rybami Kierujemy się na wzgórze Marjan.
Jest gorąco, temperatura wskazuje 33-34 stopnie. To nasz najgorętszy dzień na wakacjach (biorąc pod uwagę, że jest środek sierpnia, nie można powiedzieć żebyśmy mieli upały ) Nie ułatwia to spaceru i po jakimś czasie zaczyna się marudzenie chłopaków. Ja też szczerze mówiąc mam dość i rezygnuje z chęci wejścia na szczyt. Jednak mąż przekonuje, że szkoda by było nie dotrzeć na górę jak już tyle przeszliśmy, więc jakoś zbieramy siły i udaje się. Schody, dużo schodów.
I w końcu na górze
Na dół będzie już łatwiej
Uliczkami docieramy do Rivy i ulicą Marmontova kierujemy się w uliczki starego miasta. W planach miałam wejść na wierzę katedry Sv. Duje (Sv. Dujama ?), ale okazuje się, że wycieczka na wzgórze zajęła nam tak długo, że nie ma już na to czasu… Poza tym ten spacer jednak dość nas wyczerpał, nie mam mocy, żeby jeszcze wspinać się po schodach. Szkoda bardzo, wtedy jeszcze nie wiem, że tu wrócimy
Perystyl zawalony ludźmi mimo, że jest czwartek.
Przechodzimy a raczej można powiedzieć, że przebiegamy między uliczkami obok Pałacu Dioklecjana. W którymś momencie gubimy się i nie możemy znaleźć wyjścia. Czasu jest coraz mniej więc każdemu udziela się zdenerwowanie. O 15.45 jesteśmy jeszcze miedzy murami a przecież za godzinę mamy odpływać ! W końcu wydostajemy się i praktycznie biegiem do auta. Nerwówka jest straszna i gdy docieramy do kolejek aut do promów stwierdzamy, że nie ma szans zdążyć na czas ! Zastanawiam się czy dobrze jedziemy, widziałam że kolejka „ na prawo” jest na Hvar i Vis, my natomiast mamy jechać tą po lewej stronie. Jednak w którymś momencie obie kolejki łączą się i znowu przed nami korkuje się . Jednak kawałek jest już się luźniej i udaje nam się zaparkować na parkingu przy promie do Supetaru. Jest już prawie 16.30, prom już czeka.
Lecę do budynku Jardoliniji po bilety ! Udało się , płyniemy !! Na kolejną część naszych wymarzonych wakacji
lotnikwsk napisał(a):Pokochały i chcą jechać jeszcze raz
No to super A jak u was miejsce już wybrane ? My już znamy termin urlopu, wymarzyłam sobię ta końcówkę czerwca i się udało I chyba będzie Korcula + Brać, jeszcze nie tak na 100 % ale wszystko na to wskazuje Miałam pomysły Hvar + Brać, ale to by chyba było już za dużo szczęścia na raz
Parę miejsc na oku mam ale na razie bez rezerwacji.