Wakacje, których miało nie być ! Pag i Brač- para idealna...
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Ja tam wole zwykłe zdjęcia, niż podrasowane w hdrach, naciągnięte kolory, kontrasty i jakieś inne... Człowiek się potem napatrzy i na miejscu zdziwienie, że tak to nie wygląda. Pisz, dużo, dawaj zdjęcia i jeźdźmy już...
Janusz Bajcer napisał(a):Widzę puste ławeczki, więc zasiadam
Witaj, jak zawsze czujny
lotnikwsk napisał(a):[ Bardzo dobrze pomyślałaś Ale fajnie drugi , zaraz po Januszu
Zobaczymy jak mi to dalej pójdzie Bo w relacjach innych jestem bardzo w tyle
Katerina napisał(a):Trzecia Fajne widoki, Brač odwiedziłam 3 tygodnie temu, a Pag jeszcze przede mną.
I zamykamy podium U mnie chwilkę temu też było 3 tygodnie, teraz prawie 2 miesiące zleciało a mi się wydaje, że było to wieki temu.
anakin napisał(a):Pag i Brač - coraz częsciej pojawiający się zestaw. Byłem na obu, wrócę na jedną.
Może jeszcze kiedyś zechcesz odwiedzić inne miejsca niż Twoją Metajne
sdolas napisał(a):My też mieliśmy plany, tzn. ja miałem, co się później okazało Te wakacje były najbardziej plażowe do tej pory. Povlja chyba tak ma, nie bardzo chce się z niej wyruszać samochodem na zwiedzanie, tym bardziej że oprócz Sumartinu i Selcy wszędzie daleko Co w naszym odczuciu jest oczywiście ogromnym atutem tego miejsca.
U nas brakło czasu... W Povlji byliśmy tylko 7 pełnych dni Do księżyca bardzo zachęcam
Habanero napisał(a):Melduję się Fajny wstęp, a filmik, który miałem okazję już wcześniej obejrzeć, bardzo pozytywnie nastroił mnie do Twojej relacji Z chęcią będę tu zaglądać
Heeej Ty swoją skończyłeś, więc ja mogę zaczynać
beatabm napisał(a):Dosiadam się z przyjemnością
Cieszę się I ja u Ciebie zawitam, jak się troszkę ogarnę
loverosa napisał(a):Chętnie powspominam z Tobą:)
Oj Brač wspomina się cudownie a zwłaszcza Povlję...
walp napisał(a):Nie każdy zabiera ze sobą profesjonalnego fotografa. Poza tym zdjęć z "zajawki" nie musisz się wstydzić. Pag jest w kręgu moich bliższych zainteresowań, więc będę śledzić.
Dzięki Pag wart jest zainteresowania, u nas był bardzo krótki ale to wystarczyło żeby nas zauroczył
Mikromir napisał(a):Jestem! Bardzo się cieszę, że piszesz relację.
Cieszę się, że Cię widzę I też czekam na Twoją relacje
Trajgul napisał(a):A ja Cię wiolek_lp lubię, bo fajnie piszesz i czekamy na zdjęcia (szkoda, że nie takie, o których u Habanero wspominałaś )
elka21 napisał(a):Tą idealną parę (Pag i Brać), mam już zarezerwowaną na przyszły rok.
Na prawdę idealne zestawienie, nie będziesz żałować
Andzia* napisał(a):Witam sąsiadkę - jadę z Wami
Zapraszam
piekara114 napisał(a):Ja tam wole zwykłe zdjęcia, niż podrasowane w hdrach, naciągnięte kolory, kontrasty i jakieś inne... Człowiek się potem napatrzy i na miejscu zdziwienie, że tak to nie wygląda. Pisz, dużo, dawaj zdjęcia i jeźdźmy już...
No to moje nie mają nawet podkręconych kolorów bo nie umiem
dr.kokos napisał(a):Siadam... Pagu nie przepuszczę
piekara114 napisał(a):Ja tam wole zwykłe zdjęcia, niż podrasowane w hdrach, naciągnięte kolory, kontrasty i jakieś inne... Człowiek się potem napatrzy i na miejscu zdziwienie, że tak to nie wygląda.
Dokładnie, mam tak samo
Pag i Brač- chyba się ostatnio jakaś moda zrobiła na takie połączenie, mi też chodzi po głowie- Pag, żeby wrócić tam gdzie mieliśmy super wakacje, no, a Brač jako coś nowego- będę zaglądać
Ciężko doczekać się wakacji. Stwierdzam, że sierpień to beznadziejny czas na urlop, gdybym miała wybierać to raczej wybrałabym koniec czerwca- lipiec
W końcu nadchodzi 12 sierpnia... Tak jak rok wcześniej decydujemy się na wyjazd w sobotę po południu. Mam wgraną aplikację HAK więc w razie korków na Lucko będziemy zjeżdżać wcześniej. Mój mąż już od dobrych 2 tygodni urlopuje się, więc jest zrelaksowany przed drogą Po powrocie z wakacji zostaje mu kolejne 2 tygodnie urlopu na co mnie po cichu szlak trafia z zazdrości
Wstajemy rano, wywalam chłopaków na ostatnie zakupy i plac zabaw żeby nie przeszkadzali w pakowaniu. Bo oczywiście to wyprawa życia i trzeba zabrać pół domu Po południu wpraszamy się na obiad do teściów , następuje pakowanie wszystkiego w auto i tu nasze zdziwienie , że jednak jest mnóstwo miejsca, więc nie wyglądamy jak tragarze 16.17 ruszamy ! Mamy do przejechania jakieś 1250 km. Z Rzeszowa jedziemy trasą przez Słowacje i Węgry. Standardowo do granicy z Węgrami za kółkiem siedzę ja. Po przejściu granicznym ze Słowacją podczepiam się pod grupę samochodów z Pl, więc trasa idzie troszeczkę szybciej niż przepisowe 50 km. Jednak po czasie jak i w zeszłym roku, by ominąć płatne odcinki nawigacja Hero kieruje nas w boczną trasę. Więc niestety zostajemy sami na drodze i kolejny raz jedziemy dziwną trasą po zalesionych górkach, po dziurach i serpentynach. Mijamy po drodze miasteczko Romów, i znowu przeraża mnie wygląd tego miejsca i jak ludzie tam żyją, ale czuję też niepokój czy nie dostaniemy jakąś butelką w szybę od stojących na drodze młodzieńców. Na szczęście przejeżdżamy spokojnie i dalej już prosto przed siebie.
Nie mam zdjęć z drogi, jakoś w tym roku skupiliśmy się na filmikach i jak dużą część trasy mam nagraną, tak o zdjęciach zapomniałam !
Zbliżając się do granicy jest już prawie ciemno i zaczyna się strasznie błyskać. Nie lubię jeździć w nocy a po autostradzie to już w ogóle, więc zaraz po przekroczeniu granicy z Węgrami o 21 zamieniam się z Rafałem i to on już będzie prowadzić do celu. Mija może 5 minut i zaczyna się straszna ulewa i burza. Jedziemy góra 40km/h wycieraczki nie wyrabiają, ogólnie zapowiada się nieciekawie. Na szczęście po 20 minutach przestaje padać więc już wjeżdżając na autostradę spokojnie możemy jechać normalnym tempem.
Chłopaki spędzają część drogi oczywiście grając na tablecie i oglądając bajki. O 22 zasypiają i śpią już pokojnie do rana. Mamy dobry czas więc decydujemy się na nocny przejazd przez Budapeszt. Nigdy tam nie byliśmy i miasto, które mijamy chwilę po północy bardzo nam się podoba. Na pewno do odwiedzenia kiedyś Granicę z Cro przekraczamy o 3, oczywiście żadnych korków, jedno auto przed nami. Szybkie spojrzenie pograniczników na dowody i dalej w drogę. I to świetne uczucie euforii po przekroczeniu granicy, że teraz juz z górki Droga jest dobra, dużo większy ruch na autostradzie Chorwackiej niż na Węgrzech, w większości Polacy, ale ani razu nie widzę żadnego auta z naklejką Cro.pl. Na Lucko płacimy kartą, żadnych korków jak i w zeszłym roku, więc jak na razie sprawdza się wyjazd w sobotę na noc.
każdy takie zdjęcie ma :)
Jest piękny wschód słońca i zapowiada się cudny dzień Przed tunelem Sv.Rok temperatura 15.7 stopni, mało ! Ale za tunelem jestem w szoku bo jest tylko 16.7 stopnia. Słabo, przecież jest sierpień i zbliża się godzina 6 więc to dość niska temperatura. Strasznie wieje wiatr więc na całym odcinku autostrady od Sv. Rok obowiązuje ograniczenie do 80 km. Za ostatnim tunelem Celinka zjeżdżamy do Marche Bistro na kawę. Chłopaki pamiętają plac zabaw, który w zeszłym roku bardzo im się spodobał i koniecznie chcą się pobawić . Jednak jak wysiadamy z auta to wiatr pizga tak, że głowy urywa i nie jest to ciepły wiatr. Ciężko przejść z auta do środka budynku. Patrzymy na siebie trochę zdziwieni bo przecież zapowiadało się tak pięknie No ale nic, prognoza przewiduje 30 stopni na Pagu więc tego będę się trzymać . Pijemy kawkę i ruszamy na wyspę !
pierwszy widok na Jadran
Pierwszy obowiązkowy punkt to oczywiście Paski most. Wychodzimy z auta i okazuje się że nie ma żadnego ruchu powietrza Słonce powoli zaczyna dogrzewać i jest już z 23 stopnie więc jest dobrze, będzie dzisiaj jednak pierwsze plażowanie
Do miasta Pag dojeżdżamy ok. godziny 8. Zakwaterowanie mamy mieć od 11 więc idziemy na szybkie zakupy i chcemy zatankować gaz, który miał być w mieście. Szukam stacji na mapie, objeżdżamy 3 razy market i pytamy miejscowego. Okazuje się, że gaz w tamtym roku faktycznie był ale teraz go zlikwidowali. No trudno będziemy jeździć na paliwie ( koniec końców nie wiem czy w jakimś innym miejscu na Pagu jest gaz. Wydaje mi się, że gdzieś po drodze widziałam jakieś szyldy ale nie szukaliśmy ). Idziemy na spacer po mieście, od razu namierzamy Konobę Ankora, w której planujemy zjeść kolację. Siedzimy chwile przy placu zabaw gdzie bawią się nasze dzieciaki. Myślę sobie, że fajnie tu ale niczego nie urywa Zobaczymy jak będzie po drugiej stronie... Więc czas jechać dalej. Docieramy do Bosany i te widoki już bardziej mi się podobają. Jest świetnie, dziwnie i pięknie. Już wiem, że miejsce, które wybrałam będzie super. Docieramy do południka, obczajamy pobliską plażę i ruszamy do Masliny !
plaża "z kamyczkiem"
pierwsze rodzinne zdjęcie ;)
Właściciele miło nas witają, Pan tłumaczy wszystko i pokazuje. Widoki z ogrodu są niesamowite. Lepiej nie można sobie wymarzyć. Apartman okazuje się bardzo czysty, mimo, że jego standard jest raczej niski to niczego nam nie brakuje. W obu pokojach są wiatraki, jednak mieszkanie jest dwustronne i robi się przyjemny przewiew powietrza, więc ani razu nie włączamy wiatraków. Inna sprawa, że temperatura nie przekracza 31 stopni więc nie ma upałów, których nie dało by się wytrzymać. Chłopaki zachwycają się dużym ogrodem na którym grają w piłkę i szaleją.
ciągle powtarzałam żeby nie wchodzili na oliwki, wydawało mi się, że są tak suche, że zaraz całe się połamią :)
Po szybkim posiłku i rozpakowaniu idziemy sprawdzić naszą prywatną plażę, która też w jakimś stopniu przyczyniła się do podjęcia decyzji o noclegu tam Zejście jest momentami ciężkie ale do przejścia Plaża wygląda cudownie ale niestety skały, które widać na zdjęciach strasznie przeszkadzają we wchodzeniu, wychodzeniu i pływaniu. Delikatne fale ciągle znoszą nas na ten pas skałek i nie jest to przyjemne. Dlatego więcej tu już nie wrócimy chociaż plaża jest bardzo urokliwa i piękna.
Dla chętnych widoku tej plaży wstawiam link
Wieczorem ruszamy na kolację do miasta. Spacerujemy uliczkami, nie pstrykam prawie zdjęć jeszcze zawieszona po podróży dlatego z miasta Pag zdjęć prawie nie mam :/
mały fotograf ciagle prosił o aparat
W Ankorze zgodnie z opiniami na tripadvistor jest przepysznie ! Jemy pierwsze w życiu smażone kalmarki i przepadam, od teraz będę zamawiać praktycznie tylko je
pyszności...
Opchani wracamy do Masliny, maluchy zasypiają a my jeszcze relaksujemy się przy piwku z najlepszym widokiem, ciesząc się na kolejne dni <3
Brać bardzo mi się podobała... a w szczególności takie miejsca, gdzie się zastanawiałem czy już się zgubiłem... Pag cały czas na etapie gry wstępnej Bardzo jestem ciekaw co zobaczę u Ciebie