Jeszcze tylko moje spostrzeżenia i to będzie koniec mojej relacji.
Droga do Chorwacji - cholernie bałem się jazdy nocą, bo nigdy jeszcze wcześniej nie prowadziłem, jeżeli już to krótkie 2 - 3 godzinne jazdy i pamiętam, że zawsze miałem problemy z sennością.
A tutaj szok. Jak wyjechaliśmy z Cz-wy około 20ej to dopiero na granicy austriacko - słoweńskiej oddałem kółko i to dlatego, że mnie żona siłą od niegoą. Ja czułem, że jeszcze do Chorwacji bym spokojnie dojechał. I z tego jestem zadowolony, bo nasza dziunia praktycznie całą podroż przespała. Na trasie do Breli zrobiliśmy tylko dwa postoje po 45 minut i dwa krótkie 10 minutowe postoje.
Apartament Macek - bardzo miło wspominam pobyt, jednakże jak napisał faziolot, są również minusy.
1. Brak grilla
2. Brak parkingu przy apartamencie.
3. Brak wi-fi
Co prawda na stronie internetowej apartamentu jest napisane, że grill jest na sąsiedniej plaży. Owszem jest, ale to nie jest grill ogólnodostępny, tylko tam jest mała konoba z grillem.
Parking rzeczywiście kawałek od apartamentu. Co prawda, zadaszony, dzięki czemu nigdy nie było sauny w aucie, i pewnie również zadaszony dla zabezpieczenia aut przed kamykami odrywającymi się od ściany, jednakże przy każdorazowej wycieczce samochodem pewna uciążliwość jednak była - wózek dziecięcy, toboły itd. Przyznam się, że trochę się zmachałem
Niby miało być wi-fi a jednak go nie było. Tutaj mocno się zawiodłem, bo specjalnie wziąłem laptopa, żeby na gorąco dzielić się z forumowiczami wrażeniami, a okazało się, że to był zbędny bagaż. W centrum Breli było kilka kafejek z napisem free wi-fi ale nie chciało mi się tego laptopa tam nosić, więc sobie odpuściłem. Raz byłem zmuszony skorzystać z kafejki internetowej, ale przez pół godziny udało mi się napisać zaledwie jednego emaila na kilka linijek – tak to wszystko wolno chodziło. Na dodatek poprzestawiane klawisze na klawiaturze i strasznie drogo.
W moim apartamencie było klimatyzacja, nawet skuteczna, ale ona była tylko w tym większym pokoju z aneksem kuchennym, w sypialni nie było, wiec wszystkie drzwi musiały być pootwierane na oścież, żeby poczuć chłód. W związku z tym ciężko było o intymność. Na dodatek dosyć głośna była ta klima – wentylator na balkonie dawał ostro.
Niemniej jednak jestem zadowolony z apartamentu – czysto, schludnie, w salonie satelitka , TV LCD, duży balkon, na którym rozbiliśmy basenik dla dziecka, z balkonu piękne widoki.
Ktoś na forum napisał, że właściciele to starsze małżeństwo. To prawda. My wszystko załatwialiśmy z ich córką – właścicieli to przez cały pobyt widzieliśmy tylko 3,4 razy. Bez problemu udało nam się porozumieć po angielsku. Mimo tego, co napisane na stronie internetowej, chyba jednak nie włada ona tyloma językami.
Podsumowując, jeżeli będę kiedyś jeszcze w Breli, na pewno będę brał pod uwagę apartament Macek – mimo tych schodków, które trzeba było przebyć za każdym razem lokalizacja naprawdę fajna – bliziutko do plaż, a jednocześnie jest cicho, a spacer do centrum to przyjemność.
Blisko był sklep, co jest dużym atutem i co ciekawe, już podczas naszego pobytu czynny do 19ej a potem nawet do 20ej, więc zawsze spory zapas Karlovacko w lodówce był
Niestety nie udało mi się kupić ryb z kutra, mimo wielokrotnych prób. Byłem i w Makarskiej i w Basce i wcześnie rano i po południu i pod wieczór. Po prostu za wcześnie. Targ rybny w Makarskiej też jeszcze nie działał. Dopiero od rybaka się dowiedziałem, że łowią jedynie tyle , że ledwo wystarczało dla knajp, a dla turystów to mieli tylko drobnicę, coś jak nasze szprotki.
Koniec końców – właśnie w tym sklepiku koło apartamentu obkupiliśmy się w mrożone ryby ( pamiętam, że był to zubatac, orada i oslic) i sobie przyrządzaliśmy na różne sposoby. Za zubataca i oradę płaciliśmy ok. 30 kun za półkilogramowe paczki, a za oslica nie pamiętam, ale podobnie. Ale przy każdej wizycie w Makarskiej wypatrzyliśmy całkiem tanią knajpkę, nawet spory wybór był. Trafiliśmy na nią całkiem przypadkowo – po prostu spacerując alejką wzdłuż plaży i całego rzędu tych knajpek wybraliśmy na chybił trafił. Odtąd za każdym razem jak wizytowaliśmy Makarską, jadaliśmy tylko w tej knajpie. Za obiad dla 4 osób + 2 piwa płaciliśmy każdorazowo 220 – 260 kun.
Co ciekawe, jak sobie potem przestudiowaliśmy ceny z niemal wszystkich pozostałych knajpek z tamtego rejonu, to ta nasza okazała się najtańsza. A kelner za każdym razem przynosił nam jako zakąskę, jaką rybkę pocięta na takie długie paski w oleju i w koszyczku pieczywo – coś na kształt zbliżone do bułki wrocławskiej. Fakt, że cholernie słona była, ale naprawdę pyszna. A pieczywo maczało się w tym oleju właśnie, naprawdę palce lizać.
Teraz koszty
Noclegi kosztowały nas 450 euro za cały apartament 5 osobowy ( 9 noclegów) Przy 4 osobach wyszło 225 euro na parę ( ok. 900 zł)
Cała trasa z Gdyni do Breli, + wszystkie wycieczki, i z powrotem do Gdyni, wyszło 4259 km, spalanie średnie z całej trasy 7,07 ON. (301,19 lita). W przybliżeniu wyszło 750 zł na parę.
Na granicy kupiliśmy kuny za 1400 zł ( oczywiście mowa o 1 parze). Wydaliśmy wszystko. Jedyne euro jakie wydaliśmy to na winiety w Austrii i parking w Makarskiej): 30 euro, czyli 120 zł. Winiety czeskie kupione za złotówki i wliczone w te 1400 zł.
Dodatkowo jeszcze w Polsce zrobiliśmy zrobiliśmy w sumie zakupy za 500 zł na 4 osoby – artykuły spożywcze : żywność dla dziecka, konserwy, owoce, trochę słodyczy, prezencik dla gospodarzy, itp. Z tych zakupów zrobione do słoików pulpety, zrazy itp.) Koszt na parę – 250 zł.
Podliczając, na naszą trójkę ( my + dziecko) wyprawa kosztowała nas w przybliżeniu 3400 zł.
Do tego jeszcze ubezpieczenie podróżne – 240 za naszą trojkę, ostatecznie wyszło niecałe 3700. Liczyliśmy 4500 zł, więc w sumie wyszliśmy nieźle do przodu, zbytnio nie oszczędzając.
Jeszcze tylko parę słów o dziecku. Wodę do sporządzania posiłków dla dziecka wzięliśmy w baniakach 5 – litrowych, jak nam brakło, to kupowaliśmy zwykłą miejscową mineralną. Owoce i warzywa dla dziecka ( jabłka, ziemniaki, marchewki itp.) podobne też wzięliśmy z Polski. Być może niepotrzebnie ale woleliśmy jednak się zabezpieczyć.
Tutaj chciałbym podziękować forumowiczom, bo dzięki Wam zaczerpnąłem wszystkie informacje, których potrzebowałem. Dzięki temu mogę uznać wakacje 2011 jako wspaniałe i z niecierpliwością czekam na wakacje 2011. Może jakaś wyspa? Kto to wie…
Ps. Jeszcze zapominałem się pochwalić. Jako, że uwielbiam pływać, a już nurkować w Adriatyku szczególnie, przez te 9 dni udało mi się przepłynąć z maską cały odcinek wzdłuż wybrzeża od plaży uvala STOMARICA aż do Punta Rata
. Moja zdobycz – wszystkie słoiki, które zwierały wcześniej zrazy, pulpety – w drodze powrotnej zapełnione były muszlami
.
Zoork – w Breli są plaże zróżnicowane : większe, mniejsze, w większości żwirowe, jednak jest kilka takich tarasów betonowych , z których do wody schodzi się po schodkach. My osobiście upodobaliśmy sobie taką malutką plażę cypelkiem n.Scit a przystanią STARI PORAT, otoczoną z dwóch stron skałami. To spowodowało, że ta plaża miała tylko kilka metrów długości i zrobiliśmy sobie z tego prywatną plażę, bo obok nikt się nie rozkładał już
. Zresztą w tamtych okolicach wyłowiłem najładniejsze muszle, wiec najbardziej tam lubiłem pływać. Co do parkingu. Jeśli nie macie małych dzieci i nie musicie za każdym razem wnosić i wynosić wózka ani ciężkich tobołów, to nie będzie wielką uciążliwością przejść dodatkowe 30 schodków i kilkadziesiąt metrów do auta.
Na pewno moje informacje są już niewiele warte , bo inaczej jest w Breli w czerwcu a inaczej w sezonie , ale mam nadzieję, że te moje wypociny przydadzą się komuś na przyszły sezon podczas planowania wakacji.
Jak mi się coś przypomni to parę słów jeszcze skrobnę.
Pozdrawiam