W Kalambace (transkrypcja równie dobrze może brzmieć Kalampaka, a na murze widziałem nawet łaciński napis Kalabaka - ot Grecja
) zakwaterowanie mieliśmy na obrzeżach miasta, ale w sumie nie miało to większego znaczenia, ważniejsze było to, że mieliśmy basen
i śniadanie. Wieczorem w dniu przyjazdu już z niego nie korzystaliśmy, za to wybraliśmy się autem na kolację. Następnego dnia (wtorek) po śniadaniu ruszyliśmy na zwiedzanie klasztorów Meteora. Pogoda z rana nam sprzyja, można wręcz powiedzieć, że jest jeszcze chłodno, niewiele ponad 20 stopni. Droga w zasadzie jest jedna więc jak już się wjedzie do Kastraki (miejscowości położonej najbliżej) to już nie sposób się zgubić. W dni robocze nie da się zwiedzić wszystkich klasztorów w jeden dzień dlatego, że każdego dnia któryś z nich jest nieczynny. Obok pierwszego klasztoru - Św Mikołaja Odpoczywającego (Agios Nikolaos Anapafsas) przemknęliśmy jak meteoryt
.
Przeoczyliśmy go i zatrzymaliśmy się dopiero przy klasztorze żeńskim Rousanou (zamknięty w środę). Z parkingu dolnego (i klasztoru) jest bardzo ładny widok na monastyr Warłama (Varlaam), do niego udamy się w zachwilę, jak również pobliskie skały. Darmowe parkingi są przy drodze, jest już trochę turystów, w tym autokar z polskimi wczasowiczami
.
Na szczęście już się zbierali więc nie było tłoku
. Wstęp do wszystkich klasztorów 3E/ osobę dorosłą, dzieci za darmo. Wejście po schodach nie jest szczególnie męczące, poza tym można uniknąć wspinaczki jeżeli podjedzie się na parking wyżej.
W katolikonie (głównym kościele klasztoru) nie wolno robić zdjęć (w sumie nie wolno żadnym), więc jedno tylko ustrzeliłem z partyzanta. Freski robią wrażenie. Monastyr nie jest duży i w sumie spacer po nie trwał długo.
Kolejnym klasztorem, który zwiedzaliśmy, był wspomniany wcześniej - męski monastyr Warłama (Varlaam). Tu już po schodach trzeba się trochę zmęczyć i wejść kawałek wyżej. Kościół też zdecydowanie większy, pełen fresków. Turystów (jak się popatrzy na parking) też więcej, ale że klasztor zdecydowanie większy to w sumie tego tłumu, nie widać. Widać natomiast, że tętni on życiem, sporo w nim mnichów.
Sprzed wejścia widać Wielki Meteor, tam jednak dziś nie zajrzymy, bo jest zamknięte.
Kawałek wcześniej jest wzniesienie, punkt widokowy, jest na co popatrzeć.