Na koniec jedziemy jeszcze do wioski Vikos by z innej perspektywy popatrzeć na wąwóz. Zatrzymujemy się na chwilę przy jednym z kościołów, (zamkniętym)
Była pokusa żeby jeszcze jechać poniższą serpentyną do Papigo, ale niestety robiło się coraz później.
To już koniec naszej podróży i wakacji w Grecji. Wieczorem podjeżdzamy jeszcze do Konitsy po zakupy. Tamtejszy kamienny most jest największy w okolicy, ale ponieważ zmierzchało, to już nie mam go uwiecznionego na zdjęciach. Nocleg mamy w Kleidonii kilka kilometrów bliżej. Następne dwa dni to powrót do domu. W Grecji zamiast wrócić do Ioanniny i dalej autostradą, wybrałem krótszą o dziesiątki kilometrów trasę przez Kotili, Nestorio, Antartiko i w Macedonii Bitolę, Prilep. Niestety nie był to najlepszy wybór. W Grecji droga kręta, co chwilę w górę i w dół, momentami serpentyny, aż ręce bolały
. Podróż trwała w nieskończoność. Żeby chociaż widoki były warte tego czasu, niestety nie były. Nawet w strefie bezcłowej na granicy GR/MK ceny nie były atrakcyjne. Generalnie nie polecam tej trasy gdyby czasem ktoś chciał wrócić szybciej i taniej. W Macedonii dopóki nie wjechliśmy na autostradę to też wolna jazda, a to ciężarówka i wąska droga nie pozwalała na to żeby trochę nadrobić czasu, a to jakieś miasteczka itp. Po wjeździe na autostradę jazda wyglądała o wiele lepiej. Niestety na granicy MK/SRB straciliśmy prawie godzinę czasu, tak dużo aut było, (cóż sobota). W Serbii mieliśmy szczęście bo nie więcej niż kilka minut wcześniej na przeciwnym pasie Autostrady doszło do wypadku, tak, że części rozbitego auta wylądowały na po drugiej (naszej stronie) drogi. Tylko dlatego że służby jeszcze nie nadjechały to mogliśmy kontynuować podróż. Wieczorem dotarliśmy do naszego hotelu, na drugim końcu Belgradu, w okolicy lotniska. Rewelacyjne miejsce - aparthotel ze śniadaniem, bardzo wysoki standard, wszyscy mieli do mnie pretensje, że w Grecji nie mieliśmy tak dobrych warunków:). Następnego dnia to już dojazd do domu.
Rewelacyjne wakacje, sporo udało się zobaczyć, poznać nowe miejsca, co zawsze jest naszym priorytetem, pogoda dopisała. Największym mankamentem mimo wszytko jest odległość (przejechaliśmy blisko 5000 km) i granice, na których zawsze straciliśmy trochę czasu. Lefkada z pięknymi plażami i niesamowitym kolorem wody była fajna dopóki nie zajrzeliśmy na sąsiednią Kefalonię. Tamtejszy spokój jest bardzo kuszący i kto wie, może kiedyś zajrzymy tam na dłużej niż tylko 1 dzień
Z pewnością jeśli nie tam, to jeszcze nie raz będę chciał do Grecji zajrzeć, bo atrakcyjnych miejsc tam nie brakuje, o czym można poczytać chociażby w relacjach na tym forum. Wszystkim zaglądającym dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam