Skoro zasiadło tylu cromaniaków, jedziemy dalej. A właściwie szukamy ul. Zagradina. Wiemy, że to jakaś odnoga ul. Naputica, którą bardzo często chodziliśmy w ubiegłych latach, a własciwie kilka razy dziennie przecinaliśmy ją.
Tak jak napisała nam Mira, mówiąca trochę po angielsku żona Nicoli, właściciela apartmanu, zjechalismy Naputica 200 m poniżej straży pożarnej i szukamy. Jeszcze 100 w dół i mam tabliczkę w prawo. Zakręt przerastający możliwości skrętu picasso
Bierzemy go na dwa razy i niemal równolegle do Naputica zjeżdżamy lekko w dół w przeciwnym kierunku. Po lewej jest - Zagradina 28. Na zdjęciach był niezły, ale na żywo, na zewnątrz prezentuje się znakomicie.
Rodzinka się uśmiecha. Przynajmniej kwatera nie zawiedzie
Schodzimy w dół do wejścia (miejsce parkingowe jest 2 pietra nad mieszkaniem właścicieli), dzwonimy, jest gospodyni
Łamanym prostym angielskim, zdradzającym, że ktoś inny pisał do nas maile, zaprasza nas do apartmanu. Kurcze !!! Przecież mamy tu z 70 m2. Duży salon z tv 40'', 2 małe balkoniki i jeden duży (prawie taras). 2 sypialnie, duży przedpokój, łazienka z wanną (szkoda że bez okna i kabiny prysznicowej). Korytarz cały dla nas, będzie gdzie trzymać buty
Na tarasie stół i 6 krzeseł metalowych. Piekny widok na morze i port, z małego balkonu na morze i góry Biokovo. Z salonu wyjście i na taras i mały balkon własnie, ale także 2 wielkie okna - od razu odsuwamy firanki i zwijamy rolety, bo cały czas chcemy widzieć morze.
Jedyny minus - kuchnia ma mało szafek. Właściwie tylko na wyposażenie. A gdzie zmieścimy nasze zapasy
Mniej więcej tak to wygląda (słońce za oknami zdradza, że zdjęcia są z różnych dni):
Z sypialni
Z salonu opisane wyżej okna i wyjście na mały balkon
Na pozostałych fotkach straszny bałagan, więc pominę
Jest chłodno, ale nie pada. Wnieśliśmy bagaże, ale rozpakujemy się później. Trzeba iść przywitać się z Jadranem
Ponieważ dzisiaj nie ma tyowo chorwackich kolorów, nie ma błękitu nieba ani odcieni niebieskiego i zieleni w morzu (kobiety wiedzą jak te kolory się nazywają
), to nie zabieramy aparatów. Godzinny spacer do końca Baski i z powrotem w sobotnie późne popołudnie (ok 17 czy 18) wywołuje u mnie, żony i córki zdziwienie. Zupełny brak turystów !!! To nie jest Baska jaką znamy. To nie to zatłoczone miasteczko, o którym tyle komplementów żona prawiła teściowej. Może to z powodu pogody?
Zobaczymy jak w poniedziałek zaczną się gorące dni
Wracamy. Pokoje rozlosowane, rozpoczynamy wypakowanie (nasze zakończy się 3 dni przed wyjazdem
), robimy kolację. Dziś polskie specjały + coś z Puszczy Białowieskiej z sokiem z krajowych jabłek
Pierwsza noc minęła i odsłaniam zasłony. Chmury chyba się zatrzymały. Mieliśmy to jednak w planach, po weatheronline to przewidziało
Zatem po śniadanku część dalsza planów. Jedziemy do Makarskiej do Konzuma albo Lidla. Brakuje wody, owoców i Chorwackiego wina
Na miejscu czasem wychodzi słońce, czasem kropi. Jak świeci to jest bardzo ciepło.
" - Zobaczycie jakie od jutra będą upały"
Zakupy zrobione, jeszcze podjedziemy do Lidla (nie wiem po co, ale weszliśmy
)
W sumie coraz częściej wychodzi słońce, więc podjedziemy na parking bliżej portu. Stajemy za komendą policji. W niedzielę bezpłatnie
Port i stara część miasta podoba się i starszym i młodszym, choć młodsi znają ją na pamięć
Jedna róznica - gdzie się podziali turyści
Przy stolikach siedzą pojedyncze osoby. Prawie nie słychac czeskiego, ani polskego. Czasem zdarza się niemiecki albo angielski
A my? Oczywiście musieliśmy zacząć od lodów, a skończyć na Ożujsko w knajpce
Wracamy do mieszkania. Szukam hasła do wifi, które zostawiła Mira. Zastanawiam sie czy jutro na plażę od rana, czy po obiedzie
Odpalam laptopa, weatheronline ... kurcze, skopiowało im sie chyba to co pokazywali w piatek. Robię odśwież - jakaś ściema
Słońce, które zapowiadali na poniedziałek pojawia się w środę dopiero
No to wiadomo kto ma przechlapane
Mówię żonie, że jak jutro będzie jeszcze niezaładnie, to pojedziemy do Omisa i Splitu. Bo przecież w upały nie będziemy się szwędać po miastach
Wieczorkiem jeszcze jednak spacerek w strone Breli. Jest chłodniej niż sie początkowo wydawało, więc zbyt daleko nie docieramy.
Rano wstajemy - chmury większe niż w niedzielę. Góry widać tylko do połowy. Będzie deszcz ...
Ale może zdążymy przed nim, żeby wejść do twierdzy w Omisu. Poprzednio się nie udało, bo było chyba z 35 stopni w cieniu i ledwo przebieraliśmy nogami. Teraz temp. idealna.