Szczęśliwie dojeżdżamy do celu bez większych niespodzianek. Próbowaliśmy coś wcześniej znaleźć na nocleg, ale próby zakończyły się niepowodzeniem.
W Golem jedziemy pod adres gdzie ma być kemping i trafiamy do hotelu.
Teren przed hotelem strasznie zarośnięty
a gdzie ten kemping. Kemping okazuje się placem za hotelem.
Jeden mały sanitariat, jeśli chcesz prysznic to płacisz dodatkowo i myjesz się w hotelu? W sumie nocleg na kempingu z prysznicem nie był taki tani. Nocleg w hotelu przy 2 nocach - 30 euro za rodzinę/ 2 x 15 euro/.
Zdecydowanie lepsza oferta niż kemping
Właściciel tylko prosił, żeby mówić, że jesteśmy jego przyjaciółmi z Polski jakby ktoś pytał. Innych gości wcale jakoś dużo nie było. Chyba jeszcze ze 4 pokoje były zajęte. Przy pierwszej wizycie tutaj mieszkaliśmy ulicę dalej.
Ciekawostką jest to, że mimo braku klimatyzacji w pokojach nie jest gorąco. Chociaż z drugiej strony nawet w południe panuje tam półmrok.
Po rozpakowaniu poszliśmy na zwiedzanie miasteczka i w poszukiwaniu czegoś do jedzenia ewentualnie. Zajrzeliśmy też na plażę.
Niestety obrazy były mocno kontrastowe.
Ta trochę mało zachęcająco to wygląda.
Była jeszcze góra śmieci, ale jej nie miałem już sumienia fotografować. Nie ma się co dziwić: dużo ludzi, kosza nie widać, więc chyba miejscowym zwyczajem jest rzucanie śmieci na plażę.
Duży port niedaleko i naprawdę wygląda to średnio. Po tych widokach wiedzieliśmy, że na tą plażę raczej nie przyjdziemy.
Idziemy w miasto. Poszukiwanie jedzenia długo trwało. Skończyło się bardzo niezwykłym daniem pizzą.
Pizza i rogale w piekarni kosztowały 220 leków, a potem jeszcze zakupy w sklepie 350 leków: chleb, wino,.
Wieczorem na "mieście" panuje straszny ruch. Pełno ludzi.
No i to byłoby na tyle w tym dość długim i pełnym wrażeń dniu.