Pobyt w Pakoštane
W Pakoštane spędziliśmy pełne dwanaście dni (od czwartku 16 lipca do wtorku 27 lipca), w większości na plaży, a wieczorem na spacerowaniu i biesiadowaniu.
Wiązało to się głównie z tym, że przez cały okres pobytu była bardzo upalna pogoda, która nie sprzyjała w ciągu dnia zwiedzaniu, tym bardziej że okoliczne miasteczka jak Biograd, Zadar, Šibenik, Primošten czy też Narodni Park Krka były nam znane z wcześniejszych pobytów.
Dlatego każdy dzień w Pakoštane wyglądał bardzo podobnie.
Dzień dobry -
dobro jutro Dalmacijo
Pobudka ok. 8-mej, poranna toaleta po gorącej nocy, spacer do piekarni po chleb i bułeczki a następnie przygotowanie śniadanka z produktów chorwacko-polskich
Nasza gospodyni przed domem uprawiała mały ogródek, w którym m.in. rosły pomidory, ogórki, papryka, cebula
Od pierwszego dnia pobytu pozwoliła nam korzystać z niego do woli, tak więc przykładowe śniadanie wyglądało jak na niżej załączonym obrazku.
Darmowe korzystanie z darów ogródka rekompensowało brak widoku morza z apartamentu.
Chwilę po śniadaniu był jeszcze czas na poranną kawę
a po niej ok. 10:00 - 10:30 następował wymarsz na plażę, do której było 770 spacerowych kroczków.
Ponieważ mój geodezyjny spacerowy kroczek ma 30 cm, więc odległość z apartamentu do plaży wynosiła 231 m.
Tak jak wcześniej pisałem, na plaży przylegającej do kempingu Kozarica jest możliwość schowania się w naturalny cień pod piniowe drzewka, co przy upalnej pogodzie (szczególnie w godz.12-14) jest wskazane dla osób w średnim wieku (mam na myśli żonę i siebie).
Jeśli natomiast chciało się wyjść na słońce, to na styku morza z brzegiem było go pod dostatkiem.
Okazuje się, że nie tyko żona i ja lubię cień, w oczekiwaniu na podpłynięcie Pana z pontonem
uwieczniony na poniższy zdjęciu piesek nie raz chował się w cieniu za Panią
Czas na plaży oprócz opalania wykorzystywałem na pływanie rekreacyjne z maską (mimo, że w morzu nie było jakiś szczególnych rewelacji) oraz na pływanie sportowe (kilka razy do boi i z powrotem)
Gdyby ktoś chciał popróbować sił w nurkowaniu,
to w Pakoštane jest Centrum Nurkowe
Pomiędzy kąpielami słonecznymi i wodnymi był czas na czytanie i krzyżówki oraz na degustacje różnych gatunków piwa
z których najbardziej smakował mi "Tomislav" (pierwszy raz piłem ten gatunek piwa podczas pobytu w Chorwacji)
oraz "Zlatny Pan" (piwo to pokazało się w sprzedaży w 2007 roku)
Podczas degustacji różnych gatunków piwa pod piniowymi drzewami
czas na plaży umilało "Narodni Radio", z którego rozbrzmiewały różne piosenki m.in.
nowa wersja Skitnicy w wykonaniu Jasny Zlokic i Mariana Bana
oraz najnowszy przebój Olivera Dragojevica
Jubavi mala
Dla przypomnienia
pierwsza wersja Skitnicy
oraz pierwszy hit Olivera z 1967 roku
Piceferaj (na clipie z yuotube przebój śpiewany w Splicie w 1990 roku)
Była też czas na "małe co nieco" i do brzuszka wpadała albo wcześniej przygotowana bułeczka, albo pączek.
Widoczny na powyższym zdjęciu Pan dwa razy dziennie roznosił po plaży pączki i burki, a do zakupu pączków zachęcał w różnych językach, po polsku zachęta wychodziła mu do rymu - "pączki do rączki"
Mimo zabranej wędki, w tym roku nie łowiłem, w dzień było za gorąco stać na słońcu z wędką, a wcześnie rano nie chciało mi się wstawać, więc na patelni nie pokazała się żadna rybka.
Kiedy słoneczko na plaży powoli kończyło codzienne grzanie
a brzuszkach coraz bardziej czuć było kiszeczek granie
ok. 17:00 - 17:30 następowało na obiad ewakuowanie.
Obiady, a w zasadzie obiadokolacje na wakacjach przygotowywaliśmy na kempingach we własnym zakresie, i tak też było tym razem w apartamencie.
Obiadokolacje zawsze składają się z dwóch posiłków, tzn. zupy i drugiego dania, wśród różnych zup w czasie pobytu był na stole m.in. krupnik zabielany ze szczyptą świeżej pietruszki z domowego ogródka
a na drugie dania m.in. kuchnia serwowała makaron z domowy gulaszem ze słoiczka, a jako dodatek sałatkę z gratisowych chorwackich warzyw
lub sokołowskie żeberka w kapuście z dodatkiem chorwackich ziemniaczków i domace vino na lepsze trawienie.
Natomiast jak znudziły się dania mięsne, to w kuchni oprócz zup (do wyboru był barszcz czerwony z fasolką, rosół z makaronem, zupa kurkowa, zupa grochowa z kabanosem, zupa borowikowa z groszkiem ptysiowym) można było zamówić jajko sadzone z ziemniaczkami i mizerią
lub kaszę gryczaną z cebulką i zimne kisjele mleko. (pychota w czasie upałów)
Po sytych i smacznych obiadokolacjach około godziny 20-tej następował wymarsz na wieczorne spacery po miasteczku, czasie których aparat starał się z moją pomocą (z różnym skutkiem) pstrykać zdjęcia.
CDN (Spacery po Pakoštane, wczoraj i dziś)