Wycieczka statkiem cz.I - Park Narodowy Kornati
Podczas czterech pobytów na Istrii oraz w Primošten i w Živogošce na Kornati było nie po drodze, natomiast w czasie pobytów wspólnie z synami w Zatonie k/Zadaru i w Pakoštane nie pozwoliły na to środki finansowe.
Koszt czteroosobowej wycieczki oscylował między 800 -1000 kun, woleliśmy więc być kilka dłużej w Cro, niż płynąć wtedy na Kornati.
W Sveti Petar k/Zadaru byliśmy już bez synów, ale przeczytałem na forum kilka negatywnych opinii o rejsie na Kornati, więc nie zdecydowałem się popłynąć.
Nastąpiło to wreszcie w tym roku, trochę dodatkowej "kasiorki"
uzbierało się w Skarbonce na 5 zł, więc trzeba to było jakoś spożytkować, a poza tym stwierdziłem, że jak nie popłynę, to naocznie nie przekonam się jak jest na Kornati.
Ponieważ Krakusy: Ania i Janusz będąc w Pakoštane kilka dni wcześniej tam popłynęli i wrócili zadowoleni, więc zapisaliśmy się na rejs tym samym statkiem co Oni.
Na planszy reklamującej rejs jego cena wynosiła 250 kun (Krakusy kilka dni wcześniej płacili 200 kun) jednak Pani sprzedająca bilety powiedziała, że jak przyjdziemy po nie na dzień przed wypłynięciem, to sprzeda na je po 200 kun. I właśnie za taką ceną bilety nam sprzedała.
W trakcie rejsu okazało się, że statek wycieczkowy obsługiwała cała Rodzina, matka sprzedawała bilety, jej mąż był kapitanem, pomocnikiem syn, a dwie córki tłumaczkami i kelnerkami.
Tak więc 25 lipca o godz.9 -tej po zaokrętowaniu się ma statek
wypłynęliśmy w rejs na Kornati przy dźwiękach dalmatyńskich piosenek które śpiewał
Mladen Grdović
Powoli oddaliśmy się od brzegu
Po minięciu wysepki Sveti Justin
zobaczyliśmy na redzie portu w Pakoštane taki motorowy jachcik
(chyba miał banderę Wielkiej Brytanii)
Popłynęliśmy dalej na pełne morze w kierunku archipelagu, ale kapitan statku musiał w tym dniu trochę zmienić kurs, bo na pełnym morzu zaczął wiać wiatr, na szczęście nie bora.
W ramach ceny rejsu na statku otrzymaliśmy na śniadanie smaczną kanapkę, do popicia wodę mineralną i sok poczęstowano nas też winem i rakiją.
Dziewczynę rozlewającą te napitki poprosiłem o nalanie słowami piosenki
vino i rakija, dva su moi prijatelja
Po takiej prośbie z uśmiechem na ustach nalewała mi szklaneczkę i kieliszek do pełna.
Nasz statek, mimo że nie duży, dzielnie radził sobie z falą na morzu i płynął kursem obranym przez kapitana, raz bliżej wysepek, raz dalej.
Mijaliśmy widoczne kilkusetmetrowe, tzw. suche mury o których pisałem w poprzednim odcinku
Jak wspomniałem na początku, na statku cały czas przygrywała z głośników chorwacka muzyka, więc nie mogło zabraknąć piosenek
Vinko Coce
Kapitan oprócz syna, przez chwilę przyuczał do zawodu małego murzynka
Przy takiej załodze nie sposób było zabłądzić na morzu i pośród licznych wysepek
Pytałem córkę kapitana co znaczą te dwa kamienie na poniższym zdjęciu, powiedziała że są to znaki nawigacyjne dla kapitanów statków wycieczkowych, aby nie zboczyli z kursów.
W miarę zbliżania się do wysp rejs stawał się coraz ciekawszy widokowo, bo mijaliśmy liczne zatoczki z domkami i jachtami
W oddali pokazała się latarnia Vela Sestrica położona na wyspie Sestrica Vela
Następnymi rzucającymi się w oczy obiektami na wyspie Kornat była twierdza Tureta
oraz kościółek Matki Bożej z Tarca, Królowej Morza
Na poniższym zdjęciu z netu widać kościółek od strony lądu i jego zabudowę na starym obiekcie
natomiast twierdza i wspomniana procesja statków z Murter do kościółka są przedstawione na ładnym filmiku
Tureta i Gospe od Tarca
Po minięciu kościółka statek zaczął zbliżać się do najładniejszej atrakcji rejsu, czyli do klifów
Nasz statek po lekko wzburzonym morzu podpłynął do klifów na wyspie Mana, których wysokość sięga 65 m
Dobrze, że nie było dużego wiatru i wyższej fali, bo bylibyśmy pozbawieni poniższych widoków
Po kilku minutach na sesję zdjęciową kapitan statku zrobił nawrót i popłynęliśmy dalej
Po pięknych widokach ze statku, na statku śpiewała nam równie piękna
Marina Tomasević
W pewnym momencie rejsu za burtą ukazał się kolejny motorowy jachcik
Zagadka - jakiego państwa bandera jest na jachcie
Po kilkunastu minutach od minięcia "zagadkowego jachtu" wpłynęliśmy do zatoki położonej w Parku Przyrody Telašćica,
gdzie nastąpiła przerwa na jego zwiedzanie pieszo i na obiad, ale o tym będzie w następnym odcinku.
Na koniec części pierwszej piosenka
NI U TVOME SRCU z wyspami Kornati w tle.