Witam.
Część zdjęć już przygotowałem więc mogę zacząć pisać następny odcinek. Teraz to już w zasadzie będzie powolny powrót w stronę domu. Na końcu "świata-południowym" już byliśmy więc teraz na północ. Nie ma się co martwić. Jeszcze trochę atrakcji będzie.
Piątek 11 lipca
Wyjeżdżamy z kempingu o 11. Kierunek północ. Planowany cel to okolice MYKEN. Zostajemy jeszcze na Peloponezie. Trzeba trochę pozwiedzać jakieś ruiny. Nocleg znajdujemy na kempingu między TOLO a NAFPLION. Bliżej TOLO/na przedmiesciach/, które jest miejscowością typowo wypoczynkową- dużo hoteli, kwater, tawern i dyskoteki. Na szczęście do całego tego hałasu mam spory kawałek.
Nie to żebym cywilizacji nie lubił, ale na wakacjach specjalnie za nią nie tęsknie. Jak się niestety okaże było to trochę złudne, ale o tym później. Kemping jest kameralny, wąski. Stoi na nim dużo przyczep, ale nie można ich było wynająć.
Powinien mi się włączyć sygnał ostrzegawczy. No cóż człowiek zbiera doświadczenia całe życie. Na środku kempingu stoją budynki z łazienkami/łazieniki duże i czyste/, sklepikiem i recepcją. Dookoła nich jest droga na której obowiązuje jeden kierunek, ruch okrężny-takie rondo. Miejsca na namioty i przyczepy są pod murem, jeden rząd między "ulicą" a murem. Dużo cienia dzięki siatkom maskującym naciągniętym na nielicznych, niskich drzewach i metalowych rusztowaniach. Każde stanowisko zaopatrzone w gniazdka elektryczne i światło u góry.
Tak wyglądało nasze obozowisko. Na drugim końcu kempingu mały bar i przejście na plażę. Kemping usytuowany między kilkoma innymi także ze znalezieniem miejsca na nocleg nie ma problemu. Zresztą w samym TOLO blisko centrum też są kempingi. Oglądaliśmy tam nawet miejsca, ale było drogo. Nasz nazywał się ASSINI BEACH i za dwa noclegi zapłaciliśmy 72 Euro.
Jak zwykle w czasie tegorocznej podróży towarzyszyły nam zwierzątka.
Do takich już się przyzwyczailiśmy. Ale te paskudy to naprawdę ciekawostka.
Według naszego pomysłu to są te co tak ciągle w Chorwacji jak i Grecji skrzeczą czy jak kto woli cykają. W czasie dotychczasowych wyjazdów jednak się przed nami chowały. Tu w biały dzień się pokazywały, zachowywały sie dziwnie jak naćpane. Siadały na samochodzie, na kołach na namiocie. Było ich dużo. Pierwszy raz takie zjawisko-dziwne.
Taki sobie slonecznik na kempingu wyrósł.
Na kemping podjeżdżał taki sklepik.
Za siatką po lewej stronie jest kemping-droga dojazdowa do kempingu i morza.
Po rozbiciu obozu i jedzonku idziemy oczywiście na plażę. Plaża kamienista, spore fale w wodzie niewiele widać. Za to nad wodą całkiem ładne widoki.
To owoce polowania mojej zony i syna.
TOLO widok z plaży. CD nastąpi za chwilę.