Finałowe odliczanie się rozpoczęło...jeszcze kilkadziesiąt godzin,trzy noce...dzielą mnie od momentu gdy dam się pochłonąć temu wspaniałemu ,wyczekiwanemu czasowi.....C R O W A K A C J E - Adriatyk,pachnąca lawenda,pinie,
fontanny bugenwilli,drzewa oleandrów,strzeliste palmy,błyszczący bruk...kamienne domy....
Szumiące fale....muzykujące cykady......po prostu śpiew i oddech Chorwacji....
Jestem......jestem....chyba śnię....jakaś transformacja czy co
Nagle słyszę HUK....co gdzie czyżby ponton pękł ......nie to tylko przeciąg zamknął drzwi....
Otwieram oczy - jest ciemno.....jestem we własnej sypialni..... ......elektroniczny wyświetlacz pokazuje drugą z minutami......do wyjazdu 31 godzin.....a tak było pięknie.....
Myślałem że fale tak kołyszą...ale ta ja rzucałem się z boku na bok...
Miło było...szkoda tylko że nie na brzeg ...a do własnego wyrka mnie wyrzuciło.....
Przechodziłem senne Cro.pl -ądrowanie mózgu ...przewijały się relacje...autorzy...fotografie....
Cóż...
Podróż trzeba będzie zacząć od nowa...nim mnie spowił - tym razem czarny mrok do wyjazdu pozostało 29,5 godz.
Nastał dzień,potem kolejny...a ja męczę się bardziej niż dziecko widzące zapakowane prezenty pod choinką....
Godzina zero.
Żadnej transformacji nie było.....czasoprzestrzeń nie chciała się nagiąć .....musieliśmy nakręcać licznik-najpierw do Drvenika...następnie hvarskimi drogami w poszukiwaniu "szczęśliwego trafu"...