Śniadanko - pakowanko i wyruszamy...jedziemy szutrem w stronę Hvaru - do Zarace.
Dziewczynom nie mówię co to za droga...a frend sam oceni....ma niższe zawieszenie...
Szuter jak szuter,ale są koleiny.....mogłem przywieźć jeden znak z Polski- chyba tylko u nas takie są...
Dojechaliśmy na wysokość Luciste,i ja nucę z zachwytu.....moja żona też nuci...tylko jakoś tak dziwnie
...i wcale nie przypomina mi to "śpiewu syren"...
-Gdzieś Ty wjechał..... ja wracam
-Na piechotę
-Zawracaj
-Jak to
nie możesz jechać prosto,a chcesz zawracać na tej wąskiej drodze nad przepaścią...
Nie da rady...
Dojeżdża frend i w zachwycie przechodzi na łacinę(nie pokazywałem Im tego wcześniej ...),dobrze Go rozumiem bo jest fantastycznie....no i parę słówek znam...
Znaczy się jedziemy dalej...
Już nic nie wspominam, że jeszcze kiedyś dojedziemy do tego miejsca - bo zejdziemy do Luciste.
Trochę mi szkoda że tak na szybkiego musiałem wymyślić życzenia....może to z FKK wymieniłbym na jakieś odnośnie "Zarządu".......
Syreniątka są dzielniejsze od ich matek....zatrzymywałyby się co chwilę i robiłyby zdjęcia.
Dojechaliśmy do Zarace - idziemy nad tą zatokę w prawo - dochodzimy pod kościółek...a na drodze żmija...
Czyżby Ivan robił mi kawał
....nie jestem na rozstaju dróg.....dokładnie wiem gdzie chcę iść
Podchodzę i mówię głośno w myśli "Ivan daj spokój...tu nie musisz mnie prowadzić,zostaw to na inną okazję..."
Znikł.....ale wcześniej pokazał mi język
.....jak słowo daję.....
Dochodzimy do schodów, i z ekscytacji odczuwam miłe prądy na brzuchu...znacie to uczucie - zaraz na żywo zobaczę obrazy z forum......
Wow.....cieszę się po amerykańsku,ponieważ jest tu kilka osób,i nie wiem, czy łacina nie byłaby zrozumiana.....
....żartuję.....zawsze zachwycam się kulturalnie
Jest przepięknie....sami zobaczcie.....zresztą fotki to i tak tylko cień rzeczywistości...
C.D.N.