Re: W Salonie u cesarza i dinozaurów... Ciovo 2011
Wyjazd do Okrug Gornji na wyspie Ciovo w lipcu 2011 roku był naszym pierwszym wyjazdem do Chorwacji i w ogóle pierwszym dalszym wakacyjnym wyjazdem samochodowym. Jak pewnie prawie wszyscy, mieliśmy wątpliwości - jak tam w tej Chorwacji jest, jak dzieci zniosą podróż (a dzieciąt trójka, w tym najmłodszy miał wtedy niecałe 11 miesięcy)... no, różne takie, co dzisiaj wydaje się nam trochę śmieszne
Szukanie kwatery w Cro nam odpadło - skontaktowaliśmy się z rodziną zarekomendowaną przez koleżankę, dostaliśmy ofertę ze zniżką 10% jako znajomi koleżanki i... pojechaliśmy
Trasa z Pruszkowa przez Czechy, Austrię, Słowenię, z noclegiem w czeskim miasteczku Breclav. Hotel Terezka w centrum miasta, za 1700 CZK mamy duży 2-pokojowy apartament ze śniadaniem. Żona trochę kręciła nosem, że hotel dni największej świetności ma już za sobą i to jest fakt. Ale jest czysto, sam budynek jest solidnym ponad 100-letnim gmachem z dużymi i wysokimi pomieszczeniami, jedzenie bardzo dobre, w TV czeski kanał z bajkami, w restauracji kącik zabaw - dzieci zachwycone
Powiem szczerze - nie rozumiem, co tak wiele osób widzi w austriackim Oekotelu, kiedy tuż po drugiej stronie granicy, w Czechach można mieć wyższy standard noclegu w podobnej cenie.
Podróż minęła przyjemnie i szybko i, pokonawszy klasyczny korek w Trogirze, dotarliśmy na wyspę Ciovo
Tutaj nawigacja zwariowała, ale dopytaliśmy dobrych ludzi po drodze i dojechaliśmy... prawie na miejsce
Wydruk z googlemaps trochę nie pasował do realiów zastanych w terenie, więc szukaliśmy naszej kwatery na czuja w wąskich uliczkach. Szybko znalazłem właściwy adres, willa wprawdzie trochę inaczej wyglądała na fotkach w necie
ale co tam - to chyba jednak tutaj. Na tarasie sączy browarka fajna blondyna i jakiś dziadek, witam się z nimi, pytam, czy to ten adres... a oni, że nie
no to pytam, czy to jest willa rodziny X, a oni, że nie. I nie bardzo kojarzą, jak mi wskazać adres, którego szukam. Zadzwonić nie mam jak do naszych gospodarzy, bo z nieznanego powodu telefon nie łączy się z siecią, mimo aktywnego roamingu. Szukamy dalej, kluczymy - tak ponad godzinę, w końcu ktoś z Chorwatów, których wypytujemy o drogę wskazuje nam willę naszych gospodarzy i do nich dzwoni, że goście przyjechali
Nawet nie mam siły się denerwować, kiedy okazuje się, że to jednak tam, gdzie pytałem blondynę i dziadka
Dziadek jest mężem właścicielki i kiedy nas znowu zobaczył, to zaraz się ulotnił ze strachu przed swoją żoną
Blondyna jest jedną z córek, ale nie uczestniczy w prowadzeniu biznesu. "Antonia już taka jest" jak mi wytłumaczyła jedna z jej sióstr.
Najważniejsze, że dojechaliśmy
Mieszkamy w trzecim rzędzie budynków od skalistej plaży z betonowymi tarasami.
Widok z tarasu... w dzień słoneczny...
...i w dzień deszczowy (takie zdarzyły się 2)
I tuż po deszczu widok z boku tarasu
A tutaj z alei prowadzącej do plaży, patrząc spod willi w kierunku morza
I odwrotnie - widok na willę
Nasz taras i nasza córka
No i najbliższa plaża