Już prawie zdrowa
Święta, Święta i po Świętach.... Wracamy do codzienności, a ja wracam do pisania relacji
15.07 niedziela
Od rana jest strasznie gorąco, jeszcze tak parno nie było w tym roku. Jesteśmy tacy leniwi, że do godziny 14-tej leżymy na karimatach w cieniu przy namiotach. Czytamy książki, przewodniki, studiujemy mapy. Potem zwijamy się na plażę, ale tylko na chwilę. Głównie zależy nam na krótkiej ochłodzie, a potem na napełnieniu żołądków pyszną pizzą z prsutem
Mniamm...
Koło 16-tej postanawiamy wybrać się na wycieczkę do Stonu. Naszym celem są najdłuższe w Europie mury obronne. Miasteczko leży na początku półwyspu Peljesac, a zamieszkuje je zaledwie 581 osób. Największe znaczenie gospodarcze odgrywają solanki, w których wytrąca się sól z wody morskiej oraz hodowla małży.
Cytując za przewodnikiem wydawnictwa
Bezdroża, który dostałam pod choinkę (posiadam już przewodnik Pascala i National Geographic, ale
Bezdroża są bezapelacyjnie najlepsze
):
W czasach rzymskich istniała tu osada zwana Stagnum. Na wzgórzu Starigrad zachowały się ruiny rzymskiego castrum. W X w. w Stonie była siedziba biskupów. Dzisiejszy Ston utworzony w 1333 roku, kiedy to władcy Dubrovnika stali się właścicielami Peljesaca.
Najbardziej znaną budowlą i jednocześnie osobliwością Stonu są mury obronne, które tworzą nieprawidłowy pentagon z większymi fortyfikacjami na rogach. W czasach Republiki Dubrovnickiej zostały odnowione i rozbudowane, a ich całkowita długość wynosiła 5,5 km. Posiadały 40 wież i aż 7 twierdz. Ze względu na swoje rozmiary nazwano je "europejskim murem chińskim". Niestety ucierpiały one dość mocno w czasie trzęsienia ziemi w 1850 r. i do dzisiaj widać nawet z daleka poważne pęknięcia.
Tyle, jeśli chodzi o historię Stonu. Miasteczko robi na nas wrażenie wymarłego. Jego uliczkami spacerują głównie koty
Są to oczywiście moje ulubione wąskie uliczki
:
Mury opasują strome zbocza wokół miasta niczym wstęga. Wygląda to niesamowicie:
Zaczynamy wspinaczkę pod górkę, co jest dosyć mozolne w strasznym upale, jaki dzisiaj panuje:
Cóż, może nie wybraliśmy najlepszej pogody na forsowanie murów. Okazuje się, że dostępny do "zwiedzania" jest obecnie tylko niewielki fragment.
Warto było trochę się powspinać
Z góry roztacza się pyszny widok na Ston, Stonski Kanał i okolicę:
W dole widać słynne solanki:
Ciemnozielone wzgórza Peljesca pięknie kontrastują z jaśniejącymi w słońcu murami obronnymi:
Na koniec piękny szczegół architektoniczny
:
Ston wart jest odwiedzenia, ale z pewnością przy mniej dokuczającym upale