Zawstydziliście mnie
... Nie pozostaje mi nic innego jak tylko coś tam skrobać...
Wszystkich
Nowych wizytatorów
witam serdecznie ...
No to zaczynamy na serio ...
Dlaczego w ogóle Kos ?
Wyjazd jesienny planowany był od dawna. Jeszcze wiosną ustalono na wysokim szczeblu
, że będzie to Mykonos...
Planowanie na wyspie trwało tymczasem życie powoli pisało nowy scenariusz. Okazało się, że nie jestem w stanie zaplanować urlopu wcześniej niż na początku września. Tzn. nie wziąć go na początku września tylko dopiero wtedy ustalić czy i dokładnie kiedy ... W tzw. międzyczasie wycofał się współsponsor kwaterki i autka tłumacząc się mocno pokrętnie
ale niech tam jej będzie ...
Nie pozostało mi nic innego jak czatowanie na last bilet któregoś z biur podróży
. Po kilku "przelotach" po stronach rainbowów, itak, tuiów, Neckermannów i innych takich zorientowałam się, że w grę wchodzą właściwie 2 greckie wyspy tj. Kos i Zakynthos. Były jeszcze loty na Kretę i Rodos ale jakoś nie mogę się do tych wysp przekonać ...
Wybrałam Zakynthos .... rozpisałam miejsca do odwiedzenia (tj. wypisałam współrzędne geograficzne dla ponad 20 miejsc - żeby nawigacja miała łatwiej
) podzieliłam wyspę na konkretne dni i czekałam na promocję biletów. Trochę nie do końca ten Zakynthos mi pasował bo nie znalazłam tam wioseczek z wąskimi uliczkami ani więcej niż kilka kapliczek na odludziach (czyli to co lubię najbardziej) a jedynie wiuły
plaż i zatoczek no ale nie wybrzydzałam.
Czekałam i czekałam ...W międzyczasie zauważyłam, że w szybszym tempie spadają ceny biletów na Kos. Siadłam więc znowu do mapy i rozłożyłam na czynniki pierwsze wyspę Kos
. Wyspę, którą już kiedyś miałam w planach i co nieco o niej poczytałam.
I tak wyposażona w 2 dokładne plany pierdylion razy dziennie odwiedzałam wyżej wymienione strony ...
Koniec końców na kilka dni przed wylotem zakupiłam na stronie tui bilet Warszawa-Kos-Warszawa w cenie 349 zł.
Po raz pierwszy skorzystałam też z serwisu trivago.pl i zarezerwowałam kwaterkę w cenie o ok. 300 zł niższej niż na bookingu ...
W tym miejscu muszę podkreślić plusy dodatnie
zakupu biletów w tej formule. Po pierwsze - wylot z Chopina ...Po drugie bagaż - 20 kg +podręczny... Z pewnością będę próbować korzystać z tej formy w przyszłości ...
Dobra ... Będzie już tych literek
.... Wrzucamy fotki ...
Dzień "0"Wtorek 9.25 wylot (słów towarzyszących konieczności wstania o 6.25 przez moją córkę, która zawiozła mnie na lotnisko nie wspomnę) ...13.25 lądowanie na Kos.
Trafia mi się miejsce w rzędzie 3 przy przejściu ale tuż po instruktażu przesiadam się na wolne 1A przy oknie
...
Lecimy .... Pogoda dopisuje i liczę na fajne widoki ...
No...szyby to mogliby pomyć ... ale coś tam widać ...
Zbliżamy się do Kos ... Pode mną port w Mastichari ...
Po chwili z przerażeniem stwierdzam, że powoli wylatuje znad Kos bo pod nami Kardamena ... Lecimy gdzie indziej
?
Oczywiście żartowałam
... samolot zawraca i podchodzimy do lądowania z drugiej strony ... Pod nami nie zamieszkana ale silnie eksploatowana wysepka
Gali, o której dwa słowa później ...
Teraz to już chyba lądujemy ...
Jesteśmy przed czasem o ok. 13.15 ... Extra ! Spodziewam się, że bez problemu zdążę na autobus do Kefalos, który wg planu odjeżdża 0 13.35 ...
Tymczasem ... 13.33 po taśmie wciąż jeżdżą tylko wózki dziecięce ... walizek brak ... Pięknie ... Następny autobus o 17.00 ...
Myślę sobie, że pewnie autobus poczeka mając na uwadze możliwe opóźnienia samolotu .... Nic bardziej mylnego ... Jestem ostatnią osobą, która o 13.39 wpada do odjeżdżającego autobusu ... Przez okno widzę kilka osób próbujących dawać znaki ręczne
kierowcy ... Nic z tego ... Z ulgą zajmuję jedyne wolne miejsce tuż za kierowcą ...
Dopiero teraz mogę odetchnąć i zacząć odpoczywać ... To co widzę przez przednią szybę wywołuje przyjemne motylki w okolicach pępka ...
Po kilkunastu minutach autobus zatrzymuje się tuż przy moim hoteliku mimo, że przystanek jest 50 m dalej ... Miło ...
Hotelik nie ma typowej recepcji. Wszelkie formalności załatwia się w barze, do którego docieram mijając basen ... Mam ochotę tak jak stoję do niego wskoczyć ...
Sympatyczny pan Babis prowadzi mnie do pokoju...mówi co i jak ....
Kiedy tylko opuszcza pokój rzucam się na walizkę w poszukiwaniu stroju ... I chyba zanim Babis wróci do restauracji ja już jestem w basenie
... Jest BOSKO !!! Woda ciepła, czyściutka ... na leżakach ze cztery angielskie matrony ... Jest przecież po sezonie a i sam hotelik do największych nie należy ... Zaledwie 14 pokoi na 2 piętrach ...
Po kąpieli czas na krótki spacer rozpoznawczy po okolicy ...
Aaaa ... Może przydałoby się pokazać gdzie ja jestem ... Kefalos ...
No to idziemy "w miasto" ...
Palmy przed hotelem są
... nawet nie Tonowe
Sprawdzenie temperatury wody ... jest ok.
Widok na wyspę z kapliczką ... jest.
Zabytkowe ruinki są ...
Inne miejsca do spacerowania ...
Zauważam rowerki wodne ... Fajnie byłoby się wybrać na wysepkę, która daleko nie jest ... jakieś 150 m. Pytam lokalsa o cenę wypożycenia.... 10 euro pół godziny, 20 euro 1 godz. (swoją drogą ciekawe jak długo na tym myślał
)
... No chyba Cię Bóg opuścił .... Z uśmiechem na ustach mówię panu żeby spedalał z tym pedalo ... Sama se na wyspę popłynę ...
(Niestety,
nie doszło to do skutku ze względów logistycznych ... No bo jakoś nie widziało mi się zostawianie jakiegoś tam majdanu na brzegu bez opieki przez dłuższy czas ...)
Srarukarie
też są ... I to całkiem spore ...
Dzień "0" powoli dobiega końca ... Jeszcze tylko planowanie dnia następnego ...