No weź ... Przecież to góry ... Echo mogło być
Kto wie
...
Zgodnie z planem na ten dzień pozostało mi jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia ... Taka mała kapliczka u podnóża ruin zamku ... Na zdjęciach w necie wyglądała sympatycznie ...
No to idę ... Ścieżka nie wygląda na często uczęszczaną. Turyści zazwyczaj ograniczają się do odwiedzenie starej wioski, ewentualnie wspinają się do ruin zamku...
Kiedy docieram na miejsce czuję lekkie rozczarowanie ...
Nie dość, że ta złota kula wcale nie jest już złota
, to jeszcze ktoś ogrodził kapliczkę obrzydliwym ogrodzeniem. Ale chyba wiem dlaczego. Kiedy czytałam o tym miejscu, zwróciłam uwagę na prośbę o zamykanie drzwi do kapliczki ... Kozy ...
Tam na górze ruiny zamku gdzie byłam jakiś czas temu ...
I tu w zasadzie mój plan na ten dzień się wyczerpał ... Chyba jednak czuję zbliżający się powoli koniec wyjazdu, bo żal mi jest wracać na kwaterkę
. Wpadam na szybką kawkę do Kardameny ... Sprawdzam czy biura podróży oferują coś, czego nie widziałam ... Nie oferują
.
Główny plac miasteczka pusty o tej porze dnia i roku ...
Z przyjemnością zauważam, że chmury, które straszyły mnie przez cały dzień odchodzą w niebyt
...
Wracam do samochodu i planuję teraz już naprawdę jechać prosto do hotelu ...
Ale jakimś dziwnym trafem
przejeżdżam zjazd i ląduję na plaży w Kefalos ... Na tej części, na której jeszcze nie byłam ...
Napotykam coś co kiedyś pływało
ale już nie pływa (znam takiego jednego co pewnie wszedłby po tych schodkach coby się bliżej poprzyglądać
) ...
... coś co jeszcze raczej pływa ...
A to nie wiem czy pływa ... Ale wyglądało na postarzany wycieczkowy
...
Wjeżdżam też znowu na górę miasteczka ...
Nad miastem górują ruiny antycznej twierdzy ... jeszcze tam nie byłam, mimo, że kilka razy przejeżdżałam obok.
No ale jak dla mnie najciekawsze są oczywiście widoki z twierdzy ...
... w lewo ...
...i w prawo ...
Przede mną ostatni
pełny dzień pobytu ...