A dalej było inaczej ... Bo nie było morza i plaż ... były góry ... no, może górki ...
Na zboczach głównego pasma Kos znajduje się stara wymarła wioska
Palio Pyli i ruiny zamku z ok. X w n.e.
Szukając ciekawych do odwiedzenia miejsc na Kos natknęłam się na blog, na którym wyczytałam m.in.:
W nocy zmarła sąsiadka. Tego było za wiele dla młodego małżeństwa z trójką dzieci. Długo zwlekali, ale w końcu postanowili zabrać swój niewielki dobytek i uciec z tej przeklętej, choć rodzinnej wsi. Najbardziej bali się o życie swoich pociech. Zaraza nie wybierała. Umierali starsi i dzieci, śmierć zabierała też osoby w kwiecie wieku. Nie było wiadomo, na kogo padnie kolejnego dnia. Niedługo potem osadę opuściły kolejne rodziny. Uciekali w obawie o swoje życie.
Takie rzeczy podpowiada mi wyobraźnia kiedy wędruję pomiędzy pozostałościami kamiennych domów w Palio Pyli. W 1830 r. wybuchła tu epidemia cholery. Wielu mieszkańców nie przeżyło choroby. Ci, którym się to udało – opuścili wioskę pozostawiając gospodarstwa na pastwę natury.Czy po tak malowniczym opisie mogłam pominąć to miejsce ?
Parkuję na niewielkim placyku i zaczynam niezbyt męczącą dla przeciętniaka wspinaczkę ...
Trasa jest bardzo przyjemna, a widoki jak dla mnie zupełnie nieprzystające do wysp greckich ...
Tak naprawdę zaplanowane mam 3 cele
: bizantyjski zamek, starą wioskę i najwyżej na Kos położoną MEGA oryginalną restaurację
... Na razie zmierzam w kierunku ruin zamku ... W kierunku ... Bo piękna początkowo ścieżka jakoś się rozsypała i idę na czuja ... Daleko po prawej widzę restaurację. Tam dotrę na końcu ...
Czy aby na pewno dobrze idę ? A huk.... I tak jest pięknie
.
Moje dzielne "zapierdalanki" dają radę ...
Chyba dobrze idę ... Widać jakieś ruiny ...
Widzicie te małe autka na dole ? Jestem już całkiem wysoko ...
Tam dalej restauracja ...
TADAM !
Jestem na szczycie ruin zamku
Widoki ? Zdjęcia nie oddają ... Warto było się tu wdrapać !
Tą drogą tu dojechałam ...
Wiele z tego zamku to nie zostało ...
Czas na drugi pkt programu ... wioskę.
Większość turystów, którzy tu przyjeżdżają, nie zapuszcza się pomiędzy stare domy Palio Pyli, lecz udaje się od razu do ruin bizantyjskiego zamku. Wybudowano go jakoś pomiędzy IX a XI wiekiem naszej ery. Wiadomo, że w XV wieku podczas tureckiej inwazji stanowił schronienie dla wielu mieszkańców wyspy Kos. No ! Zamek już zaliczony
, czas na "cholerną" wioskę
Dwieście lat temu mieszkańcy cieszyli się cudownym położeniem osady na zboczu góry, ze wspaniałym widokiem na północ wyspy Kos. Na szczycie wzniesienia górował kamienny zamek. Stoki porośnięte trawą zapewniały karmę dla licznych kóz. Między gospodarstwami bawiły się dzieciaki. Dzwon z przykościelnej dzwonnicy codziennie przypominał o modlitwie.Widoki z Palio Pyli nadal są zachwycające. Kozy – nie wiem, czy bezpańskie – pasą się pomiędzy zarośniętymi ruinami. Co jakiś czas odzywa się też dzwon, poruszony przez jednego z nielicznych turystów, którzy tu trafiają i postanawiają na chwilę zmącić wszechogarniającą ciszę. Poza tym – pusto.Panorama rozpościerająca się z tarasu, na którym stoi mój stolik, nie ma moim zdaniem na wyspie Kos sobie równych. Pode mną znajduje się zbocze z ruinami położonego 300 m. n.p.m. Palio Pyli. Dalej ciągnie się malownicza, zielono-brązowa dolina. Z prawej strony widzę wzniesienie z zamkiem przypominającym orle gniazdo. A w tle – wybrzeże wyspy, gdzie toczy się bujne, wakacyjne życie. Bez trudu mogę wyobrazić sobie ten turystyczny gwar, ale tu, na górze panują cisza i spokój.