Minęło południe. Żar lał się z nieba i nie mieliśmy już sił, aby cokolwiek więcej zwiedzać. Zdecydowaliśmy się pojechać do hotelu.
Ale nie wracaliśmy tą samą drogą lecz pojechaliśmy dalej.
Po drodze trochę nadłożyliśmy drogi, ale chcieliśmy chociaż przez okna samochodu spojrzeć na wioskę Pagoi, w której kręcono sceny do filmu "Wszystko dla twoich oczu" z serii "007". Chyba jeszcze o tym filmie nie wspominałam, ale na wyspie Korfu kręcono sceny do tego filmu w wielu miejscach. Można o tych miejscach przeczytać
tutaj.
Niestety podczas przejazdu przez wioskę Pagoi nie rozpoznaliśmy żadnego miejsca z filmu. Gdy wyjechaliśmy z wioski, to doszliśmy do wniosku, że żeby je zobaczyć, to trzeba by się w wiosce zatrzymać i pospacerować, ale nie mieliśmy na to siły.
Po powrocie do hotelu trochę odpoczywaliśmy, potem zjedliśmy obiad i zdecydowaliśmy się jechać na plażę, aby ostatniego dnia zrelaksować się i pochlapać w wodzie.
Chociaż na plażę z hotelu nie jest bardzo daleko (tylko 800 metrów), to żeby skrócić czas dotarcia na nią oraz nie męczyć się podczas powrotu do hotelu wchodzeniem pod górę, pojechaliśmy na plażę samochodem.
Samochód zostawiliśmy przy głównej ulicy i ostatnie kilkadziesiąt metrów poszliśmy już na nogach.
Plaża w tym miejscu nie jest jakaś rewelacyjna, ale my nie chcieliśmy na niej siedzieć, tylko wejść do wody.
Szukaliśmy miejsca, w którym moglibyśmy zostawić nasze rzeczy i wybraliśmy to miejsce.
Tuż obok miejsca, które wybraliśmy na plaży, rosły takie ciekawe krzewy. To
carissa makrocarpa.
A potem weszliśmy do wody, w której siedzieliśmy prawie godzinę. Ponieważ nie jest tutaj głęboko, to woda była nagrzana i bardzo przyjemna. Staliśmy wszyscy zanurzeni do pasa i rozmawialiśmy, żartując, że przydałby się nam tutaj stolik do gry w karty.
Po wyschnięciu zebraliśmy się z plaży
a potem wróciliśmy do samochodu i wybraliśmy się na ostatnie zakupy do pobliskiego sklepu.
Była już godzina 18-ta, ale temperatura zwalała z nóg, bowiem było jeszcze 41 stopnie C.
Na szczęście w sklepie, do którego poszliśmy, była klimatyzacja i mogliśmy się w nim ochłodzić.
Potem wróciliśmy do hotelu i po kolacji spędziliśmy ostatni wieczór z Anną i jej mężem, tradycyjnie najpierw przy basenie a potem na tarasie u Anny i jej męża.