Wracając do samochodu widzieliśmy nad sobą polecaną kawiarnię, z tarasu której można oglądać pas lotniska i lądujące oraz startujące samoloty. Ale nie mieliśmy już siły wspinać się do tej kawiarni po schodach, które gdzieś tutaj ponoć się znajdują.
Mogliśmy się zatrzymać przy niej jadąc samochodem, ale odpuściliśmy sobie tą atrakcję.
Temperatura była zabójcza, więc zdecydowaliśmy się wracać do hotelu w celu schłodzenia ciała w basenie i w klimatyzowanych pokojach.
Jednak w drodze zdecydowaliśmy się jeszcze zajrzeć do Mon Repos.
Mon Repos to pałac znajdujący się w parku o tej samej nazwie. Park ten znajduje się właśnie na półwyspie Kanoni i wracając z samego końca półwyspu w stronę stolicy, musieliśmy koło niego przejechać. Jak więc już tu byliśmy, to żal było nie zajrzeć do tego parku i nie zobaczyć pałacu.
Samochód zostawiliśmy nieopodal
wejścia na teren parku, tuż przy murze otaczającym park. Parkowanie było bezpłatne.
Wejście na teren parku było zatarasowane przez samochód ze zwyżką, i w pierwszej chwili pomyśleliśmy, że nie będzie można wejść na jego teren, ale pan stojący przy wejściu pokiwała na nas ręką, żebyśmy bez obaw weszli do środka.
Mon Repos w tłumaczeniu oznacza "mój odpoczynek”.
Na terenie parku znajduje się willa zbudowana w 1831 roku przez Komisarz Wysp Jońskich Frederyka Adama, gdy Korfu było pod okupacją angielską. Z willą związana jest historia miłosna, o której można przeczytać
tutaj, ale czy jest to prawda, to nie mam pojęcia.
W roku 1861 na Korfu przypłynęła, na zaproszenie Anglików, Cesarzowa Elżbieta, bardziej znana jako Sissi. Cesarzowa bardzo zauroczyła się wyspą, że postawiła tu letnią rezydencję, zwaną Achillion. Ale zanim rezydencja została wybudowana, to Sissi korzystała z Pałacu Mon Repos.
Do Mon Repos chętnie przejeżdżał król Grecji Jerzy II, który ponoć jako pierwszy nazwał ją Mon Repos, tzn. "miejsce mojego wypoczynku".
W pałacu Mon Repos urodził się książę Filip, mąż królowej Elżbiety, o czym informuje tablica nad wejściem na teren parku.
Park jest dostępny dla wszystkich i żeby do niego wejść nie trzeba uiszczać żadnych opłat.
Teren parku jest spory, co można zobaczyć na mapie, stojącej przy wejściu.
Obok znajduje się tablica informacyjna.
Sporo ludzi przemierzających ten park traktuje go jako skrót na plażę Kardaki.
Pierwsze wrażenie z terenu parku jest bardzo pozytywne. Szeroką aleją ocienianą przez wysokie drzewa idziemy w kierunku pałacu, oglądając po drodze ciekawe aranżacje.
Dochodzimy do pałacu, w którym obecnie znajduje się
muzeum.
Jednak do środka nikt z nas nie ma ochoty wejść, pomimo tego że bilety nie są drogie (4 euro od osoby).
Decydujemy się jedynie na obejście pałacu wokoło.
Przez otwarte okna udaje nam się zajrzeć do wnętrza i po podejrzeniu, co się tam znajduje nie żałujemy, że nie weszliśmy do środka.
Idziemy dalej wokół pałacu.
Waldek zachwcya się rosnącym tutaj olbrzymim krzewem liścia laurowego.
Obejrzeliśmy pałac Mon Repos ze wszystkich stron, więc wracamy, mając nadzieję na jakieś ekstra atrakcje parkowe.
Niestety mocno się zawiedliśmy. Park jest bardzo zwyczajny i w żaden sposób nie kojarzy się z pałacowym.
Gdzieniegdzie widać jakąś ciekawą roślinkę, ale to nie wprawia nas w zachwyt.
Bez żalu opuszczamy więc park Mon Repos, mogąc na koniec zrobić zdjęcia głównego wejścia bez zwyżki stojącej tutaj chwilę wcześniej.