Kto jedzie?
Mama, tata, Marysia (5 lat) i Natalka (2 lata).
-Uhaaa!!! (jak to woła nasza najmłodsza)
Jedziemy, ale gdzie?
Na wyspę! Dlaczego? Czystsze morze, czystsze powietrze, ludzie bardziej wyluzowani? Nie wiem, nie umiem tego określić. Na wyspach jest inaczej, bardziej odcinasz się od codzienności, jest spokojniej, jest czym "oddychać". Jest więcej morza...
Kiedy?
We wrześniu! W sezonie jest "za ciasno". Za ciasno na plaży, na autostradzie, na promie, na parkingu...
We wrześniu jest chłodniej, przyjemniej. Morze wciąż ciepłe. Dzień krótszy, dzieciaki łatwiej zasypiają...
We wrześniu są winogrona, są figi prosto z drzewa...
I niebo bardziej niebieskie...
Autko
Jedziemy autkiem niedużym (Yaris), nie młodym (11 lat), mających "troszkę" km na liczniku (250tyś),
bez klimatyzacji, ale "z klimatem" dwóch roześmianych córek.
Przegląd auta
Przed samym wyjazdem przetestowałem autko na obwodnicy Krakowa.
Ponieważ powyżej 110 km/h nie bardzo trzymało się drogi, w warsztacie zrobiono dynamiczne wyważenie kół.
Auto zostało wzięte na podnośnik i kolejno każde koło było rozpędzane do prędkości 160km/h i doważane na osi (bez zdejmowania).
Pomogło.
Teraz nawet 140 km/h Yarisek jechał płynnie, bez żadnych drgań kierownicy.
Co bierzemy?
Piciu, piciu, piciu. Więcej nie trzeba. Dla dzieci 3 zgrzewki małych soczków frugo, 6 zgrzewek małych wód mineralnych "z dziubkiem",
a dla nas po małej zgrzewce coli, fanty i sprite. I słomki. Dużo słomek
Ja wiem, że wszystko to można kupić w każdym sklepie. Ale nie chce mi się tłumaczyć córci, że akurat nie ma zielonego soczku, albo że dziubek jest za mało dziubkowaty, a kolor żółty za mało pomarańczowy Warto mieć dużo picia sprawdzonego, które dziecko lubi i wypije ze smakiem, bez marudzenia. I bez ryzyka że się odwodni.
No dobra, jeszcze zabawki. Zabawki do wody, zabawki dmuchane, zabawki do kamyków, zabawki do pokoju, zabawki do spania...
O resztę, ubranka dla dzieci i takie tam to moją kochaną żonkę pytajcie
I nie zapominamy o... karcie kredytowej
Czego nie bierzemy?
W tym roku nie bierzemy wózka (bo mała nie chce już jeździć), nie bierzemy nosidełka górskiego (bo boli mnie biodro), więc luzik
Nie bierzemy stosu polarów, długich spodni, wełnianych swetrów, czapek, szalików, rękawiczek, więc jeszcze większy luzik
Tak, tak - zwykle miałem zwariowane pomysły i zawsze po drodze nad morze chciałem jakieś góry "zaliczyć".
A to Słowackie Tatry, a to Wysokie Taury w Alpach, a to Bieszczady (całkiem po drodze hehe...)
Ale tym razem tylko Chorwacja. Tylko?
Długa droga. Nie warto się śpieszyć. Urlop nie zając - nie ucieknie. Im dłużej pojedziemy, tym więcej po drodze zobaczymy.
A dzieciaki więcej huśtawek i zjeżdżalni "zaliczą"
A więc niech będą 2 noclegi po drodze...
Bałwanek lepiony w drodze do Chorwacji w 2010 roku...
Pakowanie
Pakowanie ze względu na gabaryty autka, przysparza pewien lekki "dyskomfort", ale co tam...
Co roku nowe możliwości autka odkrywam A to wnęka przy błotniku, a to miejsce wokół koła zapasowego...
I jakoś to wszystko się w końcu zmieści...